Ksiądz wyleczony z koronawirusa: nie mam wątpliwości, że to cud
„Nie mam wątpliwości, że to właśnie dzięki modlitwie wstawienniczej tylu osób i dzięki niezgłębionemu Bożemu Miłosierdziu udało mi się wyzdrowieć i nikt nie został zarażony w mojej parafii” – mówi ks. Krzysztof.
Ksiądz Krzysztof Prokop w rozmowie z portalem Sądeczanin.info opisał swoje przejścia z zakażeniem koronawirusem oraz cud, którego doświadczył.
Proboszcz z Niskowej przywołał objawy, które mu towarzyszyły. Pierwsze objawy choroby pojawiły się 23 marca. Kolejnego dnia ksiądz pozostał na plebanii i starał się utrzymać możliwą izolację, choć wciąż podejrzewał, że cierpi na zwykłą grypę. Jego objawy były jednak niestandardowe: leki nie działały, utrzymywała się wysoka temperatura, bóle mięśni i utrata smaku. Stan zdrowia pogarszał się jednak z każdym dniem. 27 marca przeprowadzono na nim test na obecność koronawirusa, wynik otrzymał dwa dni później i niezwłocznie trafił do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Pomimo złego stanu zdrowia, ksiądz został poproszony przez lekarza o prowadzenie posługi na oddziale. „Lekarz powiedział mi, że pacjenci są trochę zalęknieni i przestraszeni tą sytuacją, a ja jako kapłan mógłbym odwiedzić chorych na tym oddziale z posługą sakramentalną, skoro też jestem zarażony. Ucieszyłem się i oczywiście zgodziłem, tym bardziej, że kapelan szpitala nie mógł wchodzić na oddziały, w których przebywali zakażeni koronawirusem” – opisuje ks. Krzysztof.
„Wiele osób skorzystało z sakramentu namaszczenia chorych, inni chcieli się wyspowiadać i porozmawiać. W ten sposób w Wielkim Tygodniu mogłem takich samych chorych jak ja, odwiedzić z posługę kapłańską” – wspomina. „Każdy miał swoje obawy, bo nikt nie wiedział w jakim to pójdzie kierunku. Zwłaszcza w początkowej fazie choroby, każdy pacjent bardzo mocno to przeżywał”.
Wielkim pragnieniem proboszcza z Niskowej był powrót do parafii na Niedzielę Miłosierdzia Bożego. Szczęśliwie 18 kwietnia został wypisany ze szpitala z negatywnym wynikiem badań na obecność koronawirusa. Obecnie ogromnie dziękuje lekarzom i wszystkim parafianom. Pierwszym za zdrowie, drugim za modlitwę i wyrazy wsparcia.
„Wiele osób jest zdziwionych, że ksiądz wikariusz, który mieszka ze mną pod jednym dachem i pomagał mi od początku choroby, nie jest zarażony. Podobnie siostry zakonne, kleryk Marcin i pani Halinka nasza kucharka. Wszystkim tym osobom zrobiono testy, a wyniki okazały się negatywne. Nikt się w Niskowej ode mnie nie zaraził. Nie powstało tutaj żadne ognisko koronawirusa. Myślę, że to jest owoc modlitwy. Cała parafia jednoczyła się na codziennej modlitwie i ja zwłaszcza na wieczornym na różańcu” – mówi proboszcz.
„Nie mam wątpliwości, że to właśnie dzięki modlitwie wstawienniczej tylu osób i dzięki niezgłębionemu Bożemu Miłosierdziu udało mi się wyzdrowieć i nikt nie został zarażony w mojej parafii. I za to wsparcie, życzliwość, a przede wszystkim za modlitwę pragnę wszystkim gorąco podziękować” – dodaje. „To Jezus Miłosierny nas uchronił. Dla wielu, którzy nie patrzą przez pryzmat wiary może będzie to zwykły zbieg okoliczności, ale dla nas to jest cud, że tak to się wszystko skończyło”.
Skomentuj artykuł