Kto usłyszy krzyk krzywdzonych sióstr? Dramatyczne historie młodych zakonnic

fot. depositphotos.com

Nadużycia władzy, do jakich dochodzi w żeńskich zgromadzeniach, to temat, który wywołuje wielkie cierpienie. Młode kobiety, które z entuzjazmem zostawiły wszystko, by pójść za Panem, znajdują się teraz same, opuszczone i w wielu przypadkach zdesperowane, w sytuacji pustyni uczuciowej, relacyjnej i zawodowej. Zakon staje się dla nich raczej więzieniem niż wspólnotą. Te dusze, które dały się złapać w pułapkę, do czyjej zagrody należą? Kto odpowie na ich wołanie o pomoc? – pyta uznany psycholog i filozof, wykładowca Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie Giovanni Cucci SJ.

Temat w dużej mierze niezbadany

Kościół wielokrotnie zajmował się tematem nadużyć, również w ostatnim czasie, zarówno na poziomie refleksji, procedur, jak i środków działania1. Badanie tej kwestii odnosiło się jednak przede wszystkim do seksualnego i psychologicznego wykorzystywania małoletnich przez duchownych Kościoła, zwłaszcza księży. Ten aspekt jest niewątpliwie zasadniczy, ale na pewno nie wyczerpuje tematu.

Jedną z kwestii, która jak dotąd nie była przedmiotem wystarczającej uwagi, są nadużycia w zgromadzeniach żeńskich. Większość z nich nie przybiera formy przemocy seksualnej i nie dotyczy nieletnich; są one jednak nie mniej ważne i mają istotne konsekwencje. Z rozmów i doświadczeń duszpasterskich wynikających z powyższego problemu widać, że są to przede wszystkim nadużycia władzy i sumienia.

Fascynacja władzą w zgromadzeniach żeńskich

Wiatr odnowy, wywołany przez Sobór Watykański II i późniejsze Magisterium, nie był tak samo odczuwany we wszystkich zgromadzeniach zakonnych. Niektóre z nich rozpoczęły trudną, ale skuteczną pracę nad reformą i odnową; inne z kolei nie zdołały tego zrobić, czy to z powodu braku siły, czy też dlatego, że były przekonane, iż dotychczas praktykowane zwyczaje mogą nadal stanowić idealny sposób rządzenia. Historia uczy nas, niestety, że bez trudnej konfrontacji i poszukiwania nowych dróg ryzykuje się utratę świeżości charyzmatu, rozpoczynając powolny, ale nieuchronny upadek.

DEON.PL POLECA

Temat, któremu jak dotąd nie poświęcono wystarczającej uwagi, to nadużywanie władzy w zgromadzeniach żeńskich.

Należy również dodać, że dynamika życia konsekrowanego kobiet jest pod wieloma względami bardzo różna od dynamiki życia mężczyzn. Studia i liczne doświadczenia duszpasterskie, przez które zakonnicy płci męskiej przechodzą podczas formacji, pozwalają im przeżywać z większą otwartością i autonomią zarówno życie we wspólnocie, jak i własne śluby.

Co więcej, odpowiedź na powołanie i entuzjazm, jakim żyje młoda kobieta na początku swojej drogi, nie zawsze pozwalają na trzeźwą ocenę różnic pomiędzy poszczególnymi instytutami zakonnymi; chęć pędu do przodu i pewna nieświadomość typowa dla tych, którzy znajdują się na początku drogi, czasami smutnie łączy się ze zdolnością niektórych przełożonych do rozpoznania dusz hojnych i podatnych na manipulacje. Powoli wierność charyzmatowi staje się wiernością gustom i preferencjom przełożonej, która arbitralnie decyduje o tym, kto może lub nie może skorzystać z formacji lub studiów, uznawanych za formę nagrody przyznawanej najwierniejszym i najbardziej uległym, oczywiście kosztem tych, którzy wyrażają inne poglądy. Stąd różne formy szantażu, by sprawować władzę bez ograniczeń.

Sytuacje te są niestety znane i powszechne do tego stopnia, że zostały publicznie wymienione przez dykasterię papieską. W wywiadzie dla magazynu „Donne Chiesa Mondo” („Kobiety Kościół Świat”) kard. João Braz de Aviz, prefekt Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, wyraził się jasno: „Znamy przypadki, na szczęście niewiele, przełożonych generalnych, które raz wybrane nigdy więcej nie oddały stanowisk. Obeszły one wszystkie reguły. Jedna chciała nawet zmienić konstytucje, by móc pozostać przełożoną generalną aż do śmierci. A we wspólnotach są siostry, które mają tendencję do ślepego posłuszeństwa, nie wypowiadając tego, co myślą. Często mamy do czynienia ze strachem, w przypadku kobiet jeszcze większym, przed przełożonym. W prawdziwym posłuszeństwie wręcz przeciwnie trzeba mówić o tym, co Pan mówi duszy w środku, z odwagą i w prawdzie, aby dać przełożonemu więcej światła do podjęcia decyzji”2.

Sytuacja niektórych wspólnot zakonnych

Zastanawia fakt, że w dzisiejszym kontekście kulturowym, w którym funkcja przełożonego staje się niepopularna, a jej pełnienie stanowi źródło stresu (do tego stopnia, że niektórzy wyżsi przełożeni zgromadzeń męskich proszą o wcześniejszą zmianę), w części zgromadzeń żeńskich istnieje odwrotna tendencja – do przedłużania otrzymanego mandatu za wszelką cenę.

W jednym ze zgromadzeń (obecnie bada je specjalna komisja) ta sama siostra była przez 12 lat radną generalną, następnie przez 18 lat przełożoną generalną i udało jej się ponownie zostać wybraną wikariuszką generalną, „kierując” kapitułą i w ten sposób rządząc przez kolejne lata.

Taka sytuacja rodzi pytanie, czy przełożeństwo nie jest uważane za sposób na zapewnienie sobie przywilejów niedostępnych dla innych członków, na przykład, jak w omawianym przypadku, przez powierzenie własnej rodziny i krewnych wspólnocie, która ma ich przyjąć i opiekować się nimi bezpłatnie, przez zlecenie takiej „misji” siostrom pielęgniarkom, które nie mają możliwości odmówić. W niektórych przypadkach członkowie rodziny zostali nawet pochowani w grobowcu zgromadzenia. Młode zakonnice, w większości badanych przypadków cudzoziemki, dostają przekaz, że władza jest sposobem, który pozwala na czerpanie korzyści również przez członków rodziny i że imperatyw „pozostawienia ojca i matki” dotyczy tylko ich samych.

W innym zgromadzeniu przełożona, nie konsultując się z nikim, przywiozła matkę do wspólnoty sióstr, w której pozostała ona aż do śmierci, korzystając z pomieszczeń wspólnotowych przez około dwadzieścia lat. Każdego lata przełożona opuszczała wspólnotę, by zabrać matkę na wakacje.

Bycie przełożonym wydaje się gwarantować też inne ekskluzywne przywileje, takie jak korzystanie z najlepszej opieki medycznej, podczas gdy prosta zakonnica nie może czasem pójść do okulisty czy dentysty, ponieważ „trzeba oszczędzać”. Przykłady dotyczą niestety każdego aspektu życia codziennego: od ubrania po możliwość wzięcia urlopu, dnia wolnego czy zwykłego wyjścia na spacer, wszystko zależy od decyzji (lub kaprysu) tej samej osoby. W przypadku chęci zakupu ciepłej odzieży, prośba musi poczekać na decyzję rady lub nieraz jest odrzucana „z powodu ubóstwa”. Ostatecznie niektóre zakonnice zwracają się po pomoc do członków rodziny. Dlatego jeszcze smutniejsze staje się dla nich, gdy dowiadują się, że szafa przełożonej jest pełna ubrań kupionych bez konsultacji z kimkolwiek za pieniądze wspólnotowe, podczas gdy inne siostry ledwie mają coś na zmianę3.

Są to przykłady, które mogą wydawać się niepokojące i trudne do uwierzenia dla członków męskich zgromadzeń. Niestety dla niektórych zakonnic jest to codzienność: codzienność, której w większości przypadków nie mogą ujawnić, ponieważ nie wiedzą, do kogo się zwrócić, lub z obawy przed odwetem.

Zarządzanie majątkiem instytutu jak własnym jest kolejną bolesną praktyką w niektórych zgromadzeniach żeńskich, w których współudział przełożonej generalnej i ekonomki (także pełniącej funkcję przez całe życie, mimo ograniczeń wiekowych) kończy się tym, że pozwala na pełną kontrolę nad dobrami.

Podobnie jak w opowiadaniu Giovanniego Vergi La roba („Rzecz”), w którym wszystko kończy się koncentracją władzy w rękach jednej osoby (co czyni ze zgromadzenia rodzinną firmę zatrudniającą ludzi bez kompetencji, ale z którymi łączą ją więzy rodzinne), pomimo przepisów prawa kanonicznego i przepisów samego instytutu: jest ona przełożoną generalną najwyższej instancji, więc nikt nie może zweryfikować powagi sytuacji. Ze szkodą dla tych, które mają przyjść później, zwłaszcza dla młodszych zakonnic.

Wymowny przekaz

Jaką wizję życia konsekrowanego prezentują te przypadki? Najwyraźniej taką, że przełożeństwo oznacza przywileje kosztem najsłabszych. Opisywane instytuty nie mają powołań we Włoszech już od ponad 50 lat. Przypadek? Oczywiście, że liczba powołań spada, ale dlaczego inne zgromadzenia czy inne kraje zachowują ciągłość pod tym względem?

Niestety wydaje się, że brak powołań nie podał w wątpliwość wspomnianego stylu przełożeństwa ani nie zrodził potrzeby ożywienia i uaktualnienia duszpasterstwa powołań, które doceniłoby charyzmaty bardziej uzdolnionych sióstr. Wbrew prezentowanym przez Kościół od wielu lat wskazaniom nadal praktykowany jest zwyczaj "sprowadzania" powołań z innych krajów, zatrudnianie młodych kobiet jako „zapchajdziury”, zamiast umożliwianie im lepszej formacji4. Nowo przybyłe w większości nie mają możliwości obrony, zarówno ze względu na trudności językowe, jak i na absolutną niezdolność do zorientowania się w rzeczywistości poza domem zakonnym, z którego zazwyczaj nie mogą się wydostać i który, bardziej niż wspólnotę, stanowi dla nich więzienie.

Kard. João Braz de Aviz przypomina również o przypadkach wykorzystywania seksualnego nowicjuszek przez formatorki; sytuacja jest rzadsza niż w męskich zgromadzeniach, ale być może właśnie z tego powodu poważniejsza i bardziej bolesna. Ma on nadzieję, że również w tej kwestii odważne wyjaśnienie i ochrona najsłabszych będą właściwą misją Kościoła5.

Dramat odchodzących ze zgromadzenia

Jak przedstawiono powyżej, choć w formie anonimowej, dla niektórych zakonnic codzienność jest bolesną rzeczywistością. To sytuacja, która została wyraźnie rozpoznana także przez Magisterium Kościoła. Dokument Młode wino, nowe bukłaki, dokonujący bilansu życia zakonnego po Soborze, nie pomija sytuacji problematycznych spowodowanych brakiem zaufania i zależnością w każdej sprawie: „Ten, kto sprawuje władzę, nie powinien zachęcać do postaw infantylnych, które mogą prowadzić do zachowań odbierających odpowiedzialność […]. Niestety, trzeba powiedzieć, że tego typu sytuacje są częstsze, niż bylibyśmy gotowi przyznać i podać do wiadomości. W przeważającej większości zdarzają się one w Instytutach żeńskich. To właśnie jest, jak się wydaje, jeden z powodów licznych odejść. Dla niektórych odejście [z Instytutu] jest jedynym wyjściem z sytuacji, które stały się nie do zniesienia”6.

Ale nawet czas odejścia z życia zakonnego, już sam w sobie trudny i bolesny, niesie ze sobą dalsze cierpienia, w większości nieznane tym, którzy należą do zgromadzeń męskich. Kard. de Aviz wspomniał o tragicznym stanie, w jakim znajdują się takie zakonnice: w wielu przypadkach nie otrzymały one żadnej pomocy, a wręcz przeciwnie, dołożono wszelkich starań, aby nie mogły znaleźć zakwaterowania7.

Problem stał się tak poważny, że papież Franciszek postanowił zbudować dom dla tych, które nie mają dokąd się udać, zwłaszcza dla cudzoziemek. „Poszedłem – opowiada kardynał – złożyć wizytę tym byłym zakonnicom. Znalazłem tam świat pełen zranień, ale i nadziei. To są bardzo dramatyczne przypadki, kiedy przełożone przetrzymywały nawet dokumenty zakonnic, które chciały opuścić klasztor lub które zostały odesłane. Te kobiety wstąpiły do klasztoru jako zakonnice, a teraz znalazły się w takich warunkach. Było też kilka przypadków prostytucji, by móc się utrzymać. Mówimy o byłych zakonnicach! Siostry Boromeuszki zaopiekowały się tą małą grupką. Ale niektóre przypadki są naprawdę trudne, ponieważ mamy do czynienia z osobami skrzywdzonymi, u których trzeba odbudować zaufanie. Musimy zmienić postawę odrzucenia, pokusę ignorowania tych ludzi, mówienia «to już nie jest nasz problem». I wreszcie, często tym byłym siostrom nie towarzyszy się w żaden sposób, nie otrzymują nawet słowa wsparcia... to wszystko musi się koniecznie zmienić...”8.

Niektóre siostry pozostają w swoim instytucie tylko dlatego, że nie widzą możliwości, by żyć inaczej, nie znają miasta, języka, nie miały okazji skończyć żadnych studiów. Są w sytuacji szantażu psychologicznego, która budzi wielki smutek. Inne natomiast, chociaż opuściły zgromadzenie, nie odłożyły na bok pragnienia poświęcenia się Panu, lecz szukają innej drogi, która szanowałaby ich godność.

Uderzające jest, że niektóre formy życia konsekrowanego, dające większą przestrzeń wolności, takie jak dziewictwo konsekrowane, odnotowują wzrost liczby przyłączeń. Decydują się na nie również byłe zakonnice, które opuściły swój zakon z wyżej wymienionych powodów. Szukają autonomii i spójności w życiu, które nie są sprzeczne z konsekracją (możliwości wychodzenia, prowadzenia działalności duszpasterskiej, studiowania, nauczania), samodzielności, której im odmówiono. To również jest sygnał, którego nie można ignorować, myśląc o przyszłości życia konsekrowanego kobiet.

Dać głos tym, którzy go nie mają

Temat nadużyć obejmuje wiele aspektów o różnej wadze, które wymagają jednakowego rozpatrzenia, jeśli głos Kościoła ma być nadal wiarygodny. Zajmowanie się takimi przypadkami z pewnością nie oznacza zredukowania do nich rzeczywistości życia konsekrowanego kobiet. Nikt nie neguje roli i znaczenia pracy wykonanej przez tak wiele zakonnic w służbie potrzebującym – jak na przykład, pozostając w temacie, posługa wspomnianych wyżej Sióstr Boromeuszek – ani nie chce włożyć do tego samego worka każdego przełożeństwa i stylu władzy w zakonach żeńskich. Wręcz przeciwnie, właśnie pokazanie tych różnych stylów może pomóc we wspieraniu form konsekracji coraz bardziej napełnionych nowym winem ewangelicznego ducha. I jednocześnie wziąć na siebie wielkie cierpienie, na poziomie emocjonalnym, psychologicznym i duchowym, które zdrada takiego ducha pociąga za sobą dla wielu. Młodzi ludzie, którzy z entuzjazmem zostawili wszystko, by pójść za Panem, znajdują się teraz sami, opuszczeni i w wielu przypadkach zdesperowani, w sytuacji pustyni uczuciowej, relacyjnej i zawodowej. Te dusze, które dały się złapać w pułapkę, do czyjej zagrody należą? Kto odpowie na ich wołanie o pomoc?

Dla kapłana święcenia i studia pozostają gwarancją, że znajdzie on utrzymanie i możliwość przejścia do innej diecezji lub zgromadzenia, co jest niedostępne dla zakonnicy. Jakże odległe jest to wszystko od listu, w którym papież Franciszek, powołując Synod o młodzieży, zwrócił się do młodych! W ostatnim fragmencie przypomniał zalecenie św. Benedykta dla opatów, „aby przed podjęciem każdej ważnej decyzji pytali o zdanie także młodych, «gdyż Pan często właśnie najmłodszemu objawia najlepsze rozwiązanie»”9.

I jakże odległe to wszystko od właściwej cechy starości, od bycia gotowym na spotkanie z Umiłowanym! Kard. Carlo Maria Martini zauważył w tym względzie: „Istnieją co najmniej dwa rodzaje dorosłych: ci, którzy dają się ponieść wirowi zobowiązań, i ci, którzy wiedzą, jak poświęcić czas, by dojrzewały w nich wartości. Tylko ci ostatni w pełni zasługują na tytuł dorosłego. Im bardziej dorasta się do odpowiedzialności, tym więcej jest potrzebnych chwil odosobnienia i ciszy […]. Jest też etap zależności od innych, ten, którego nigdy byśmy nie chcieli, ale który i tak przychodzi, na który musimy się przygotować...”10.

Kiedy natomiast przywiązuje się zbytnio do długo zajmowanego stanowiska, pojawia się obawa, że nie oczekuje się już niczego od życia: to nic innego jak przekaz praktycznego nihilizmu. Papież Franciszek ze smutkiem zauważa, że kapłani i zakonnicy/-ce przywiązani do swojej roli, zamknęli się na przyszłość, są niezdolni do delegowania, do dawania przestrzeni innym, do przygotowania kogoś po nich: „Umacnia się próżna chwała tych, którzy zadowalają się posiadaniem jakiejś władzy i wolą być raczej generałami pokonanych wojsk niż zwykłymi żołnierzami nadal walczącego oddziału. Ileż razy marzymy o planach apostolskich ekspansjonistycznych, drobiazgowych i dobrze nakreślonych, typowych dla przegranych generałów!”11.

Również z tych powodów dokument Młode wino, nowe bukłaki wzywa do opracowania ogólnych przepisów, by „zagwarantować zmniejszenie efektów średniego i długiego czasu trwania takiej rozpowszechnionej praktyki, jaką jest kooptacja członków poprzednich zarządów generalnych na inne odpowiedzialne stanowiska. Innymi słowy, potrzebne są przepisy, które uniemożliwiałyby utrzymywanie stanowisk po upływie terminów kanonicznych, tak by nie można było uciekać się do formuł faktycznie pozwalających ominąć takie sytuacje, jakich obowiązujące normy nakazują unikać” (nr 22).

Nie chodzi zatem tylko o zajęcie się bolesnymi przypadkami – choć pozostaje to zadaniem priorytetowym i nieodzownym – ale także o zapewnienie skutecznego monitorowania i nadzoru nad sposobem sprawowania rządów, aby takie nadużycia się nie powtarzały i by umożliwić tym, którzy pragną poświęcić się Panu, bardziej ewangeliczne życie w posłuszeństwie i braterstwie. Słusznie zwrócona uwaga na wykorzystywanie dzieci nie powinna powstrzymywać od poświęcenia właściwej troski podobnym sytuacjom, nawet jeśli nie będą one otrzymywały tego samego medialnego okrzyku: tutaj również chodzi o to, aby dać głos tym, którzy go nie mają.

1 Zob. artykuły opublikowane na ten temat w „La Civiltà Cattolica”: F. Lombardi, W oczekiwaniu na spotkanie biskupów w sprawie ochrony małoletnich, w „Civ. Catt.” 2018 IV, s. 532–548; tenże, Po spotkaniu na temat ochrony małoletnich w Kościele, tamże, 2019 II, s. 60–73; tenże, Ochrona małoletnich. Dalsze kroki papieża po spotkaniu w lutym 2019, tamże, 2020 I, s. 155–166; i wreszcie tom monograficzny Abusi, z serii „Accènti” wydanej przez „La Civiltà Cattolica” (czerwiec 2018). Zob. ogólne przedstawienie sytuacji w: G. Cucci, H. Zollner, Kościół a pedofilia, Kraków: WAM 2011.

2 R. Ferrauto, “Potrzeba zmiany. Powołania i odejścia, władza, majątek, związek mężczyzny z kobietą, nadużycia... Pełny wywiad z prefektem João Braz de Aviz” w Donne Chiesa Mondo, n. 85, luty 2020, 17. Sytuacja ta jest również szczegółowo przedstawiona w dokumencie Młode wino, nowe bukłaki: “Z ewangeliczną parezją musimy uświadomić sobie, że w niektórych zgromadzeniach żeńskich istnieje utrzymywanie pozycji bez końca. Niektóre osoby pozostają przy władzy, choć pełniąc różne funkcje, przez zbyt wiele lat” (Kongregacja do spraw instytutów życia konsekrowanego i stowarzyszeń życia apostolskiego, Młode wino, nowe bukłaki. Życie konsekrowane od Soboru Watykańskiego II i wyzwania nadal otwarte. Ukierunkowania, Warszawa: Wydawnictwo Sióstr Loretanek 2017, n. 40).

3 Sytuacje te są również wspomniane w wyżej wymienionym dokumencie Młode wino, nowe bukłaki: „Wiele jest jeszcze do zrobienia, aby przyjąć z przekonaniem wspólnotowe wzorce kobiecej tożsamości kobiet konsekrowanych […]. Żadna siostra nie powinna być skazana na poddaństwo, co niestety spotyka się często […]. Trzeba czuwać, aby różnica między kobietami konsekrowanymi, które pełnią posługę władzy (na różnych poziomach) albo są odpowiedzialne za administrowanie dobrami (na różnych poziomach), a siostrami, które są od nich zależne, nie stała się źródłem cierpień z powodu nierówności i autorytaryzmu” (nr 40).

4 „Jeżeli w czasach nie tak odległych był ktoś, kto łudził się rozwiązaniem kryzysu powołań kontrowersyjnymi wyborami, na przykład «importem powołań» skądkolwiek (często wyrywając je ze swego środowiska), dziś nikt nie powinien się łudzić, że rozwiąże kryzys powołań, obchodząc go, gdyż Pan dalej powołuje w każdym Kościele i w każdym miejscu” (Papieskie Dzieło Powołań Kościelnych, Nowe powołania dla nowej Europy, Dokument końcowy Kongresu poświęconego powołaniom do kapłaństwa i życia konsekrowanego w Europie, 1997, nr 13). Ostrzeżenie, które niestety w powyższych przypadkach jest całkowicie ignorowane.

5 „W pewnym zgromadzeniu doszło do dziewięciu przypadków. To zjawisko w kobiecych kręgach pozostaje bardziej ukryte. Ale wychodzi na jaw. Będzie musiało wyjść. Wiele razy dojrzałość w sferze emocjonalnej i seksualnej jest niska, względna. Gdy pojawiają się oskarżenia, przyjmujemy je i zaczynamy rozpoznanie. Wiele rzeczy okazuje się prawdą, wiele nie, ale nie ukrywamy żadnych problemów. Papież wzywa nas do całkowitej przejrzystości” (R. Ferrauto, Potrzeba zmiany…, dz. cyt., s. 18). W tym samym wywiadzie kardynał wspomina o poważnym problemie wykorzystywania seksualnego osób konsekrowanych przez księży, temat, który w dużej mierze jest wciąż niezbadany. Szerzej na ten temat zob.: A. Deodato, Vorrei risorgere dalle mie ferite. Donne consacrate e abusi sessuali, Bologna, EDB, 2016.

6 Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, Młode wino, nowe bukłaki, nr 40.

7 Kan. 702 Kodeksu Prawa Kanonicznego precyzuje: „Ci, którzy zgodnie z prawem opuszczają instytut zakonny lub zostali z niego prawnie wydaleni, nie mogą się od niego niczego domagać za jakąkolwiek pracę w nim wykonaną” (§ 1). Ale dodaje od razu: „Jednakże instytut winien zachować słuszność i ewangeliczną miłość wobec wydalonego członka” (§ 2).

8 R. Ferrauto, Potrzeba zmiany…, dz. cyt., s. 17.

9 Reguła św. Benedykta III, 3; Franciszek, List Ojca Świętego Franciszka do młodzieży z okazji Prezentacji Dokumentu przygotowawczego XV Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, 13 stycznia 2017.

10 C.M. Martini, Le età della vita, Milano: Mondadori 2010, s. 191; 193.

11 Franciszek, Adhortacja apostolska Evangelii gaudium, 24 listopada 2013, nr 96.

Tłumaczenie: Artur Pruś SJ

Artykuł został opublikowany na łamach DEON.pl w ramach współpracy z redakcją La Civiltà Cattolica. Na naszym portalu będziemy publikować tłumaczenia najciekawszych tekstów z włoskiego, jezuickiego czasopisma. Będzie można je znaleźć w specjalnej kategorii.

Włoski jezuita, uznany psycholog i filozof, wykładowca Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego, autor wielu książek z zakresu psychologii, duchowości, seksualności i technologii, pisze dla La Civiltà Cattolica.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kto usłyszy krzyk krzywdzonych sióstr? Dramatyczne historie młodych zakonnic
Komentarze (17)
SM
Sabina M.
4 września 2020, 16:44
Czy możecie podać z jakiego numeru Civilta' Cattolica pochodzi ten artykuł?
IK
~In Kab
6 września 2020, 19:01
Wklepujemy odpowiednie , czyli kluczowe, słowa w wyszukiwarkę. Proste.
MS
~Magdalena Samaria
3 września 2020, 08:38
Ja tylko przypomnę sprawę o. Romana K. odpowiedzialnego za zło spowodowane u sióstr Betanek w Kazimierzu Dolnym, który zamiast być wyrzuconym ze stanu duchownego został wysłany na Ukrainę, aby tam "ewangelizować". Czy ktokolwiek pamięta tę sprawę?
KS
Konrad Schneider
5 września 2020, 08:33
Ciekawe, co mysla o tym nasi bracia ukrainscy, gdy dostaja z Polski takich "odrzutkow" jak o. Roman K., wikarego z Wielkopolski, ktory sluchal muzyki, podczas gdy jego dziewczyna rodzila w sasiednim pokoju ich wspolne dziecko, czy ks. Stanislawa z diecezji tarnowskiej, ktory dalej na Ukrainie molestowal dzieci?
5 września 2020, 14:45
Niestety, szkoda słów na to wszystko. To się normalnym ludziom w głowach nie mieści. Skutki tego widzimy we frekwencji na mszach i na lekcji religii... Największymi szkodnikami dla naszej kościoła są niestety jego przedstawiciele - hierarchia i niektórzy duchowni - i to oni najbardziej mu szkodzą, nie żadna lewica, nie lgbt, nie - Wy sami dumni hierarchowie najbardziej mu szkodzicie !
JK
Jacek K
3 września 2020, 08:31
I to my katolicy chcemy pouczać świat jak ma żyć moralnie?
IK
~In Kab
6 września 2020, 19:03
To problem nie tylko katolików, lecz ogólnie chrześcijan
JS
~Jarosław Szymański
2 września 2020, 22:32
Bardzo dobry artykuł dotykający problemów, które w Polsce też są niestety obecne i niestety przemilczane. Są zakony żeńskie (nie spotkałem męskich), w których przełożona łączy w sobie władzę przełożeńską oraz bycie ekonomem wspólnoty, czyli pełnia władzy poza kontrolą i nieograniczone możliwości manipulacji podwładnymi. Są zakony, w których siostry niezależnie od lat bycia w zakonie muszą po każdym wyjściu z klasztoru opowiadać przełożonej, gdzie były, kogo spotkały i o czym rozmawiały. Nie dziwi zatem ogromny spadek powołań do zakonów żeńskich w Polsce. Kiedyś była dyskusja nad spadkiem powołań na Konsulcie Zakonów Żeńskich w Polsce i siostry orzekły, że za spadek powołań odpowiedzialny jest dzisiejsza hedonistyczna kultura i demografia. Sobie nie miały nic do zarzucenia.
JZ
~Jan Zasmucony
2 września 2020, 22:27
Po takim artykule to żeńskich powołań zakonnych w Polsce na pewno przybędzie... Smutne, że portal który mieni się być katolickim - rozwala Kościół w aż tak perfidny sposób! Boże, zrób coś z tym...
EM
~Elżbieta Marta
3 września 2020, 22:14
według ciebie to lepiej udawać że problemu nie ma , taka polityka strusia który chowa głowę w piasek, i to jest dobre dla Kościoła? na pewno nie !!!
TJ
~Tylko Ja
4 września 2020, 01:03
Mówienie prawdy jest rozwalaniem Kościoła? Och tak, lepiej mówić o kwiatuszkach i motylkach na pięknej drodze powołania! Półprawdy powodują odejścia. Żeby świadomie pójść za powołaniem potrzeba znać i blaski i cienie.
TS
~Tomasz Stański
4 września 2020, 12:13
Dziwię się bardzo takiemu sposobowi myślenia. Czy nie mówienie o problemie spowoduje, że on zniknie? Jeśli nawet byłaby tylko jedna siostra zakonna skrzywdzona na skutek działań opisanych w artykule to i tak warto o tym pisać. Takie skrzywdzenie to wielki grzech. Rozwalanie Kościoła to głównie zasługa zamiatania problemów pod dywan i udawanie, że ich nie ma. Młodzi to widzą doskonale i to ich coraz bardziej odpycha od Kościoła. Każdą wspólnotę od rodziny do Kościoła trapią problemy i koniecznie należy o tym mówić i pisać. Tylko tak je zdiagnozujemy i rozwiążemy. I nie "Boże, zrób coś z tym..." czyli jak rozumiem z rzekomo "perfidnym rozwalaniem Kościoła" tylko potrzebna tu jest pokorna modlitwa za skrzywdzone osoby i ich świadomych lub nieświadomych tego "krzywdzicieli".
KS
Konrad Schneider
4 września 2020, 12:33
Panie Janie Zasmucony, koncz Wasc i wstydu oszczedz!
EW
~Ewa Wis
4 września 2020, 13:42
"Prawda Was wyzwoli!" "Ja jestem Prawda...."
HP
~Herr Pfaffe
6 września 2020, 16:40
Przygadał kocioł garnkowi.
IK
~In Kab
6 września 2020, 19:05
Sorry, nie doczytał Pan, że to właśnie ludzie kościoła sami go osłabiają?
IK
~In Kab
6 września 2020, 19:07
Sobie!