Marcin Zieliński: czy zostałem namaszczony w czasie Toronto Blessing? Oświadczenie charyzmatyka
"Z tego powstała wielka afera i zrobiono z tego jakieś niesamowite historie" - mówi Marcin Zieliński i odnosi się do zdjęć, które wywołały kontrowersje.
O zjawisku Toronto Blessing mówi ks. Andrzej Kobyliński.
Błogosławieństwo z Toronto to nazwa doświadczenia nowej fali Ducha Świętego, które pojawiło się na początku 1994 r. w jednym ze zborów zielonoświątkowych w Kanadzie. W trakcie nabożeństw prowadzonych w tej wspólnocie uczestnicy tracili przytomność, padali na ziemię, wpadali w euforyczne stany, tj. śmiech, płacz, drżenie ciała. Ludzie wykonywali nietypowe ruchy i wydawali różnego rodzaju dźwięki, naśladowali zwierzęta, wydając przy tym charakterystyczne dla nich odgłosy. Co ciekawe, to zjawisko w sposób niewytłumaczalny naukowo rozlało się po całym świecie, przenikając do różnych wspólnot chrześcijańskich, w tym do Kościoła katolickiego w Polsce.
Całość wywiadu z ks. Kobylińskim znajdziesz TUTAJ >>
Marcinowi Zielińskiemu postawiono pytanie, czy został namaszczony w czasie kontrowersyjnego nabożeństwa.
"Z tego, co się domyśliłem, chodzi w tym całym wątku o to, że znaleziono na moich portalach społecznościowych dwa albo trzy zdjęcia sprzed trzech, czterech, pięciu lat, gdzie sfotografowałem się z dwoma, trzema osobami związanymi z tym ruchem, które bądź to brały udział w tych wydarzeniach, bądź je współprowadziły" - powiedział Marcin Zieliński.
Więcej o ruchach charyzmatycznych w Kościele dowiesz się z magazynu "Czytaj Dalej" >>
Skomentuj artykuł