Miłosierdzie w praktyce. "Trzeba mieć otwarte oczy i uszy, i być uważnym na drugiego człowieka"
Młodzi lekarze z potrzeby serca wyruszają do nieprzyjemnych zakątków miasta, aby zaopiekować się potrzebującymi. Streetworking to wyciągnięcie ręki do osób, które same do nas nie przyjdą. To jest miłosierdzie w praktyce – powiedział Family News Service Andrzej Czarnocki, kierownik Ośrodka Charytatywnego „Tylko” na ul. Żytniej w Warszawie. Rozmowa o pracy streetworkerów i wolontariuszy w sąsiedztwie sanktuarium św. s. Faustyny Kowalskiej w dniu jej wspomnienia.
- Chyba najbardziej zostają w pamięci osoby, które nie mają miejsca na świecie. My te osoby przyjmujemy, bo gdzieś na ziemi miejsce im się należy. Pamiętam młodego człowieka, który właściwie nigdy nie miał domu. Wychował się w domu dziecka, potem wszedł w konflikt z prawem i trafił do zakładu karnego. To człowiek, który właściwie nigdy nie miał rodziny. Staliśmy się dla niego namiastką domu, którego brak tak bardzo odczuwał – podkreślił Czarnocki.
Prowadzony przez Caritas Archidiecezji Warszawskiej Ośrodek Charytatywny „Tylko” obejmuje schronisko dla bezdomnych kobiet i mężczyzn, ogólnodostępną łaźnię i serwującą ciepłe posiłki jadłodajnię. W schronisku w centrum stolicy obecnie przebywa ok. 70-80 osób.
Prośba o pomoc nie zawsze jest prosta, czasem potrzeba, by ktoś pierwszy wyciągnął pomocną dłoń. Streetworkerzy to wolontariusze znający miejskie lokalizacje, gdzie można spotkać osoby potrzebujące pomocy.
- Młodzi lekarze z potrzeby serca wyruszają do nieprzyjemnych zakątków miasta, aby od strony medycznej zaopiekować się potrzebującymi. Streetworking to wyciągnięcie ręki do osób, które do nas same nie przyjdą – tłumaczy kierownik ośrodka przy Żytniej.
Chętni mogą się angażować jako wolontariusze w działania Ośrodka Charytatywnego „Tylko”, ale zdaniem Andrzeja Czarnockiego ważniejsze jest pomaganie osobom, które na co dzień znajdą się na naszej drodze.
- Już sama rozmowa coś daje. Można pokierować kogoś gdzieś dalej, gdzie znajdzie pomoc. Nie chodzi o to, żeby przyjąć kogoś do domu, bo to zazwyczaj jest niemożliwe, ale nawiązanie z kimś kontaktu jest możliwe, nawet jeśli gdzieindziej znajdzie schronienie. Nie traktujmy potrzebującego jako przybysza z innej planety, ale jako brata czy siostrę. Trzeba mieć otwarte oczy i uszy, i być uważnym na drugiego człowieka. To jest miłosierdzie w praktyce – zaznaczył Czarnocki.
Obok Ośrodka Charytatywnego „Tylko” na Żytniej w Warszawie znajduje się Sanktuarium św. Faustyny Kowalskiej. Mało kto wie, że to właśnie tu 1 sierpnia 1925 r. do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia przyjęta została Helena Kowalska, która w kwietniu 1926 r. otrzymała imię zakonne Maria Faustyna. Tu też miała pierwsze objawienia Chrystusa.
- Święta siostra Faustyna jest z nami związana nie tylko geograficznie, ale też duchowo. Siostra Faustyna jest dla mnie osobą znaczącą, jak dla każdego katolika. Robimy to, co nam wypada robić w życiu. Siostra Faustyna wykonała wielkie dzieło, które jej przypadło. My wykonujemy swoje małe dzieło, które nam przypadło do wykonania – powiedział Andrzej Czarnocki kierownik warszawskiego Ośrodka Charytatywnego „Tylko”.
Więcej o ośrodku można znaleźć na stronie Caritas Archidiecezji Warszawskiej: https://caritasaw.pl/
Skomentuj artykuł