Mojżesz zapowiedzią orędownictwa Chrystusa
Mojżeszowi orędującemu za narodem wybranym jako zapowiedź Chrystusa, utożsamiającego się z każdym z ludzi i wstawiającego się za nami u Ojca poświęcił Benedykt XVI swoją kolejną katechezę na temat modlitwy. Podczas dzisiejszej audiencji ogólnej na placu św. Piotra papież przestrzegł przed uciekaniem od bożej tajemnicy poprzez próby tworzenia boga zrozumiałego, odpowiadającego naszym schematom i naszym projektom.
Ojciec Święty przypomniał, że Stary Testament wielokrotnie ukazuje modlitwę Mojżesza. Jednak szczególny charakter, uwidaczniający jego funkcję orędownika miało jego wstawiennictwo za lud, który uczynił złotego cielca u podnóża góry Synaj, podczas gdy Mojżesz oczekiwał poszcząc na górze na dar tablic Prawa. Ta jego postawa wskazywała, że dar Bożego prawa traktował on jako źródło życia.
Mówiąc o dążeniu ludu do posiadania boga dostępnego, dającego się sterować papież zauważył, że jest to stała pokusa na drodze wiary: uciekanie od bożej tajemnicy poprzez tworzenie boga zrozumiałego, odpowiadającego naszym schematom i naszym projektom. Zwrócił uwagę, że reakcja Boga podobna jest jak w przypadku Sodomy i Gomory, kara i zniszczenie, w których wyraża się gniew Boga jako odrzucenie zła, wskazują na wagę popełnionego grzechu. Równocześnie jednak prośba tego, który się wstawia pragnie ukazać wolę Pana, by przebaczyć. „Modlitwa wstawiennicza sprawia, że w obrębie upadłej rzeczywistości grzesznego człowieka działa Boże miłosierdzie, które znajduje swój wyraz w błaganiu modlącej się osoby i staje się obecne przez nią, tam gdzie potrzebne jest zbawienie” – zaznaczył Benedykt XVI. Podkreślił, że przez modlitwę, pragnąc pragnienia Boga, orędownik wkracza coraz głębiej w poznanie Boga i Jego miłosierdzia, stając się zdolny do miłości, która sięga aż do całkowitego daru z siebie.
Papież przypomniał, że Ojcowie Kościoła widzieli w Mojżeszu stojącym na szczycie góry, rozmawiającym sam na sam z Bogiem i wstawiającym się za swoim ludem, ofiarowującym siebie samego - zapowiedź Chrystusa, który na szczycie Krzyża staje rzeczywiście przed Bogiem, "nie tylko jako przyjaciel, lecz jako Syn i ofiarowuje swoje przebite serce, unicestwia samego siebie". Jego wstawiennictwo jest nie tylko solidarnością, ale także utożsamieniem z nami, niesie nas wszystkich w Swoim Ciele i w ten sposób całe jego życie Człowieka i Syna jest wołaniem do Bożego serca, przebaczeniem, ale przebaczeniem, które przekształca i odnawia.
„Myślę, że musimy przemyśleć tą rzeczywistość: Chrystus staje przed obliczem Boga i modli się za mnie, za mnie cierpiał i utożsamił się ze mną, przyjmując nasze ciało i ludzką duszę. Zaprasza On nas, byśmy wkroczyli w tę Jego tożsamość, czyniąc siebie jednym ciałem i jednym duchem z Nim, gdyż na wysokim szczycie Krzyża dał nie nowe prawa wypisane na tablicach kamiennych ale jako nowe przymierze siebie samego, swoje Ciało i Krew. Czyni nas w ten sposób swymi krewnymi i zachęca nas, abyśmy byli z Nim zjednoczeni, w owym pragnieniu bycia jednym ciałem i jednym duchem z Nim. Módlmy się do Boga, aby to utożsamienie nas przemieniało i odnawiało” – powiedział Benedykt XVI.
Drodzy bracia i siostry,
Kiedy czytamy Stary Testament, wyróżnia się spośród innych postać Mojżesza, właśnie jako człowieka modlitwy. Mojżesz, wielki prorok i przywódca okresu Wyjścia, wypełniał swoją rolę pośrednika między Bogiem a Izraelem stając się pośród ludu rzecznikiem słów i nakazów Boga, prowadząc go ku wolności Ziemi Obiecanej, nauczając Izraelitów życia w posłuszeństwie i zaufaniu do Boga w czasie długiego pobytu na pustyni, ale także, i mogę powiedzieć przede wszystkim, modlitwy. Modli się do Boga za faraona kiedy Bóg poprzez plagi usiłował nawrócić serca Egipcjan (por. Wj 8-10); prosi Pana o uzdrowienie siostry Miriam, chorującej na trąd (patrz Lb 12, 9-13), wstawia się za zbuntowanym ludem, przestraszonym, po usłyszeniu relacji wywiadowców (por. Lb 14, 1-19), modli się, gdy ogień miał pożreć obóz (por. Lb 11,:1-2) i kiedy jadowite węże zabijały ludzi (por. Lb 21, 4- 9), zwraca się do Pana i protestuje, kiedy ciężar jego misji stał się zbyt wielki (por Lb 11.10-15), widzi Boga i rozmawia z Nim „twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem” (por. Wj 24,9-17, 33,7 -23; 34,1-10.28-35).
Także wówczas, gdy lud na Synaju prosi Aarona, by uczynił złotego cielca, Mojżesz się modli, sprawując w sposób wyrazisty swoją funkcję orędownika. Wydarzenie to przedstawia rozdział 32. Księgi Wyjścia, a tekst paralelny znajduje się w rozdziale 9. Księgi Powtórzonego Prawa. Nad tym wydarzeniem chciałbym się skupić w dzisiejszej katechezie, a zwłaszcza na modlitwie Mojżesza, którą znajdujemy w relacji Wyjścia. Lud Izraela znajdował się u podnóża góry Synaj, podczas gdy Mojżesz oczekiwał na górze na dar tablic Prawa, poszcząc przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy (por. Wj 24,18, Pwt 9,9). Liczba czterdzieści ma znaczenie symboliczne i oznacza całość doświadczenia, podczas gdy post wskazuje, że życie pochodzi od Boga, to On je podtrzymuje. Faktycznie czynność jedzenia oznacza przyjmowanie pokarmu, który nas wspiera. Dlatego poszczenie, wyrzeczenie się pożywienia nabiera w tym przypadku znaczenia religijnego: jest sposobem, aby wskazać, że nie samym chlebem żyje człowiek, lecz wszelkim słowem, które pochodzi z ust Pana (por. Pwt 8,3). Poszcząc Mojżesz wskazuje, że oczekuje na dar Bożego prawa jako źródła życia: wyjawia ono wolę Bożą i karmi serce człowieka, pozwalając mu zawrzeć przymierze z Wszechmogącym, który jest źródłem życia i samym życiem.
Kiedy jednak Pan daje Mojżeszowi na górze Prawo, u jej stóp lud je przekracza. Nie potrafiąc się oprzeć oczekiwaniu i brakowi pośrednika, Izraelici proszą Aarona: „Uczyń nam boga, który by szedł przed nami, bo nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej” (Wj 32,1). Lud zmęczony drogą z niewidzialnym Bogiem, teraz, kiedy zniknął nawet pośrednik, Mojżesz, domaga się namacalnej, dotykalnej obecności Pana Boga i odnajduje w cielcu ulanym z metalu przez Aarona, boga który stał się dostępny, dającego się sterować, w zasięgu człowieka. Jest to stała pokusa na drodze wiary: uciekanie od Bożej tajemnicy poprzez tworzenie bożka zrozumiałego, odpowiadającego naszym schematom i naszym projektom. To, co dzieje się na Synaju ukazuje całą głupotę i złudną pustkę tego roszczenia, ponieważ, jak mówi ironicznie Psalm 106, „Zamienili swą Chwałę na wizerunek cielca jedzącego siano” (Ps 106,20). Dlatego reaguje Pan i nakazuje Mojżeszowi, aby zszedł z góry, ukazując mu, co czyni lud i kończąc tymi słowami: „Zostaw Mnie przeto w spokoju, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem” (Wj 32,10). Podobnie jak w przypadku Abrahama odnośnie do Sodomy i Gomory, tak teraz Bóg objawia Mojżeszowi, co zamierza zrobić, niemal nie chcąc działać bez jego zgody (por. Am 3,7). W rzeczywistości owo „zostaw Mnie, aby rozpalił się gniew mój” powiedziane jest właśnie dlatego, że Mojżesz interweniuje i prosi Go, żeby tego nie czynił, ujawniając w ten sposób, że pragnieniem Boga jest zawsze zbawienie. Tak jak w przypadku dwóch miast za czasów Abrahama, kara i zniszczenie, w których wyraża się gniew Boga jako odrzucenie zła, wskazują na wagę popełnionego grzechu. Równocześnie jednak prośba tego, który się wstawia pragnie ukazać wolę Pana, by przebaczyć. To właśnie jest Bożym zbawieniem, które pociąga za sobą miłosierdzie, ale zarazem odrzucenie grzechu, istniejącego zła, aby grzesznik, uznawszy i odrzuciwszy swoje zło, mógł otworzyć się na Boże przebaczenie. Modlitwa wstawiennicza sprawia w ten sposób, że w obrębie upadłej rzeczywistości grzesznego człowieka działa Boże miłosierdzie, które znajduje swój wyraz w błaganiu modlącej się osoby i staje się obecne przez nią, tam gdzie potrzebne jest zbawienie.
Błaganie Mojżesza jest całe skoncentrowane na wierności i łasce Pana. Odwołuje się on najpierw do historii zbawienia, którą Bóg rozpoczął wraz z wyjściem Izraela z Egiptu, aby następnie przypomnieć o starodawnej obietnicy danej ojcom. Pan dokonał zbawienia, wyzwalając swój lud z niewoli egipskiej. Mojżesz pyta więc: „Czemu to mają mówić Egipcjanie: „W złym zamiarze wyprowadził ich, chcąc ich wygubić w górach i wygładzić z powierzchni ziemi?” (Wj 32,12). Rozpoczęte dzieło powinno zostać dokończone. Gdyby Bóg zniszczył swój lud, mogło by być to interpretowane jako znak, że Bóg nie może dokończyć planu zbawienia. Bóg nie może na to pozwolić: jest On Panem dobrym, który zbawia, gwarantem życia, jest Bogiem miłosierdzia i przebaczenia, wyzwolenia z zabijającego grzechu. W ten sposób Mojżesz odwołuje się do Boga, do życia wewnętrznego Boga, przeciw zewnętrznemu wyrokowi. Ale w takim razie, argumentuje Mojżesz wobec Boga, jeśli zginą jego wybrani, mimo, że są winni, mógłby się On jawić jako niezdolny do przezwyciężenia grzechu i okazania się silniejszym od zła. Na to jednak nie można się zgodzić. Mojżesz doświadczył konkretnie Boga zbawienia, został wysłany jako pośrednik Bożego wyzwolenia, a teraz wraz ze swoją modlitwą, wyraża podwójne obawy, zatroskany o los swojego ludu, ale także o cześć należną Bogu, ze względu na prawdę Jego imienia. Orędownik pragnie w istocie, aby lud Izraela był zbawiony, bo jest to powierzona mu owczarnia, ale również dlatego, aby w owym zbawieniu ukazała się prawdziwa rzeczywistość Boga. Miłość do braci i miłość Boga przenikają się wzajemnie w modlitwie wstawienniczej, są nierozłączne. Mojżesz, orędownik, jest człowiekiem rozpiętym między dwoma miłościami, które w modlitwie nakładają się na siebie w jednym jedynym pragnieniu dobra.
Następnie Mojżesz odwołuje się do wierności Boga, przypominając Mu Jego obietnice: „Wspomnij na Abrahama, Izaaka i Izraela, Twoje sługi, którym przysiągłeś na samego siebie, mówiąc do nich: «Uczynię potomstwo wasze tak liczne jak gwiazdy niebieskie, i całą ziemię, o której mówiłem, dam waszym potomkom, i posiądą ją na wieki»” (Wj 32,13). Mojżesz przypomina podstawową historię początków, Ojców ludu oraz jego wybrania, całkowicie darmowego, w którym jedynie Bóg miał inicjatywę. Nie ze względu na swe zasługi otrzymali obietnicę, ale ze względu na swobodny wybór Boga i Jego miłość (por. Pwt 10,15). A teraz, Mojżesz prosi, aby przebaczając swojemu ludowi, Pan wiernie kontynuował jego dzieje wybrania i zbawienia. Pośrednik nie przytacza usprawiedliwienia dla grzechu swojego ludu, nie wylicza rzekomych zasług, ani ludu, ani też swoich, ale odwołuje się do Bożej darmowości: do Boga wolnego, będącego całkowicie miłością, która nigdy nie przestaje poszukiwać osób, które się oddaliły, który pozostaje zawsze wierny samemu sobie i daje grzesznikowi możliwość powrotu do Niego i stania się poprzez przebaczenie sprawiedliwym i zdolnym do wierności. Mojżesz prosi Boga, aby okazał się większy niż grzech i śmierć, a przez swoją modlitwę prowokuje to Boże objawienie. Pośrednik życia, orędownik, jest solidarny ze swoim ludem. Pragnie jedynie zbawienia, którego pragnie sam Bóg, rezygnuje z perspektywy, aby stać się nowym ludem, miłym Panu. Wyrażenie, jakie skierował do niego Bóg: „Uczynię ciebie wielkim ludem” „przyjaciel Boga” nie bierze nawet pod uwagę. Jest on natomiast gotów wziąć na siebie jeśli nie winę swojego ludu, to wszystkie jej konsekwencje. Kiedy, po zniszczeniu złotego cielca, powróci na górę, aby na nowo prosić o zbawienie dla Izraela, powie Panu: „Przebacz jednak im ten grzech! A jeśli nie, to wymaż mię natychmiast z Twej księgi, którą napisałeś” (w. 32). Przez modlitwę, pragnąc pragnienia Boga, orędownik wkracza coraz głębiej w poznanie Boga i Jego miłosierdzia i staje się zdolny do miłości, która sięga aż do całkowitego daru z siebie.
Ojcowie Kościoła widzieli w Mojżeszu stojącym na szczycie góry, rozmawiającego sam na sam z Bogiem i wstawiającym się za swoim ludem, ofiarowującym siebie samego – „wymaż mnie” zapowiedź Chrystusa, który na wysokim szczycie Krzyża staje rzeczywiście przed Bogiem, nie tylko jako przyjaciel, lecz jako Syn. Nie tylko ofiarowuje siebie „wymaż mnie” – ale ze swym przebitym sercem, unicestwia samego siebie, jak powiada św. Paweł - sam stał się grzechem, nosi na sobie nasze grzechy, aby nas zbawić (por. 2 Kor 5, 21). Jego wstawiennictwo jest nie tylko solidarnością, ale także utożsamieniem z nami: niesie nas wszystkich w Swoim Ciele. W ten sposób całe jego życie człowieka i Syna jest wołaniem do Bożego serca, jest przebaczeniem, ale przebaczeniem, które przekształca i odnawia. Myślę, że musimy przemyśleć tą rzeczywistość. Chrystus staje przed obliczem Boga i modli się za mnie. Jego modlitwa na Krzyżu jest współczesna ze wszystkimi ludźmi, współczesna ze mną: On za mnie się modli, za mnie cierpiał i utożsamił się ze mną, przyjmując nasze ciało i ludzką duszę. Zaprasza On nas, byśmy wkroczyli w tę Jego tożsamość, czyniąc siebie jednym ciałem i jednym duchem z Nim, gdyż na wysokim szczycie Krzyża dał On nie nowe prawa, tablice kamienne, ale przyniósł samego siebie, swoje Ciało i Krew jako nowe przymierze. W ten sposób czyni nas swoimi krewnymi, jednym ciałem z Nim, utożsamionych z Nim. Zachęca nas, abyśmy wkroczyli w tę Jego tożsamość, byli z Nim zjednoczeni w naszym pragnieniu bycia jednym ciałem i jednym duchem z Nim. Módlmy się do Boga, aby to utożsamienie nas przemieniało i odnawiało, ponieważ przebaczenie jest odnowieniem, jest przekształceniem.
Chciałbym zakończyć tę katechezę słowami apostoła Pawła skierowanymi do chrześcijan Rzymu: „Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł [za nas] śmierć, co więcej - zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami? Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej?... ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności... ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8,33-35.38.39).
Skomentuj artykuł