Papież Franciszek oskarżony o herezje. Dokument podpisało 62 sygnatariuszy, w tym duchowni
62 świeckich i duchownych z 20 krajów, wywodzących się głównie z kościelnych środowisk konserwatywnych i tradycjonalistycznych, zarzuca papieżowi Franciszkowi herezję. Twierdzą, że popełnił błędy w adhortacji apostolskiej, wydanej po dwóch synodach o rodzinie.
W niedzielę w internecie ogłoszony został list do Franciszka, zawierający "korektę" jego wypowiedzi i adhortacji "Amoris laetitia". Listu nie podpisał żaden kardynał ani katolicki biskup - zauważają watykaniści i przypominają, że wcześniej adhortację krytykował na przykład amerykański purpurat Raymond Leo Burke.
Przeczytaj również: List papieża dot. Amoris Laetitia i komunii dla rozwodników opublikowano na stronie www Watykanu
Wśród sygnatariuszy są natomiast autorzy blogów krytykujących Franciszka oraz były prezes watykańskiego banku Ettore Gotti Tedeschi, a także zwierzchnik lefebrystów biskup Bernard Fellay.
W liście, jego autorzy stwierdzili, że "słowami, czynami i zaniedbaniami oraz fragmentami dokumentu "Amoris laetitia" papież w sposób pośredni lub bezpośredni wsparł "fałszywe i heretyckie tezy", które zostały następnie rozpropagowane w Kościele. Uznali je za "wielkie zagrożenie dla dusz" wiernych.
Zarzuty "herezji" dotyczą siedmiu punktów, m.in. stanowiska wobec osób rozwiedzionych, będących w nowych związkach, których sytuację w Kościele, jak głosi papieski dokument, należy rozpatrywać indywidualnie.
Skrytykowano słowa papieża o tym, że rozwiedzeni chrześcijanie, którzy zawarli nowe związki cywilne, "nie znajdują się koniecznie w stanie grzechu ciężkiego" i mogą "otrzymać łaskę uświęcającą i wzrastać w miłości".
Stwierdzenia papieża - podkreślono w liście - stoją w sprzeczności z prawdą objawioną, w którą muszą wierzyć katolicy.
4 kardynałów naciska na papieża. Oczekują odpowiedzi "tak" lub "nie"
"Konieczne jest, by dla dobra dusz, zostały one jeszcze raz potępione przez władze Kościoła" - głosi petycja.
Dokument pod łacińskim tytułem "Correctio filialis de haeresibus propagatis" został opublikowany w sześciu językach.
Podpisał go między innymi były profesor KUL Arkadiusz Robaczewski.
Autorzy listu podkreślają, że ostatni raz taka forma sprzeciwu miała miejsce w 14 wieku.
Skomentuj artykuł