Rodziny z dziećmi tłumnie odwiedzają kościoły, biorąc udział w porannych i wieczornych nabożeństwach. Lampiony, homilie o życiu w odległych krajach i interaktywne elementy mszy sprawiają, że dzieci odnajdują w roratach radość, a rodzice - duchowe ukojenie.
Roraty, msze święte odprawiane w okresie adwentu, jeszcze kilkanaście lat temu były niemal zapomniane. Dziś znów cieszą się popularnością, zwłaszcza wśród najmłodszych. Nabożeństwa odbywają się w porannych godzinach, często przed wschodem słońca, lub wieczorami. Tradycyjnie dzieci przychodzą na nie z lampionami, które symbolizują oczekiwanie na narodziny Jezusa.
- Dzieci lubią robić rzeczy nietypowe. Dorosłych wstawanie o świcie męczy, ale dla maluchów to atrakcja - mówi Mikołaj, ojciec 5-letniej Oliwki, która od początku grudnia uczestniczy w roratach. - To świetna okazja, żeby zachęcić je do uczestnictwa w życiu kościoła - dodaje.
Msze roratnie nie tylko gromadzą wiernych, ale także aktywizują całe rodziny. Jak zauważa jeden z księży z Podhala, dzieci często stają się motorem mobilizującym dorosłych do wczesnego wstawania.
- To dzieci nastawiają budziki na godzinę 6 rano i proszą rodziców, żeby nie zaspać - opowiada duchowny. - Największą radością jest widok przedszkolaków, które przychodzą z własnej woli, z lampionami w rękach, pełne entuzjazmu.
Msze są wzbogacone o interaktywne elementy. Dzieci mogą na przykład wziąć udział w codziennym losowaniu nagród. W jednej z parafii na Podhalu maluchy mają szansę zabrać do domu figurkę Matki Bożej na jedną noc, by się przy niej pomodlić, a następnie przekazać ją kolejnej osobie.
Tegoroczne homilie na roratach niosą także walor edukacyjny. Dzieci poznają problemy ludzi żyjących w różnych zakątkach świata.
- Mamo, czy na Madagaskarze naprawdę nie mają co pić? - pyta 6-letni Maciek, wychodząc z kościoła. Tematy poruszane przez księży na mszy wywołują w dzieciach ciekawość i refleksję, a rodzice chętnie rozwiewają ich wątpliwości.
Radość z rosnącego zainteresowania wyrażają również starsi parafianie.
- Kiedyś na roratach była garstka dzieci. Teraz jest ich mnóstwo. To pokazuje, że ta tradycja się odradza - mówi pani Małgorzata z Podhala.
Dla części starszych dzieci uczestnictwo w roratach jest związane z przygotowaniem do Pierwszej Komunii Świętej. Jednak, jak zauważają duchowni, nawet te dzieci biorą udział w nabożeństwach z przyjemnością, a nie przymusu.
- Robimy wszystko, żeby dzieci chętnie przychodziły na roraty aż do Świąt Bożego Narodzenia - podkreśla ksiądz z jednej z małopolskich parafii. Dzięki temu msze stają się nie tylko duchowym przygotowaniem do świąt, ale też niezwykłym przeżyciem.
Źródło: Onet.pl / jh
To, że jesteśmy mniejsi, nie oznacza, że nasze problemy również takie są.
Dzieci. Doświadczają odrzucenia, chorują na depresję, zaburzenia lękowe, samookaleczają się, targają się na własne życie. One równie mocno, co dorośli, doświadczają kryzysów psychicznych....
Skomentuj artykuł