Polscy pallotyni bezpieczni po wybuchu wulkanu w Demokratycznej Republice Konga
Jak poinformował Polski pallotyn ks. Jerzy Kożuch polskie placówki w północno-wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga są bezpieczne, po tym jak w sobotę wybuchł wulkan w tym regionie kraju.
Bezpieczna jest również placówka sióstr pallotynek w Murambi. W Keshero nie ma prądu, ponieważ lawa uszkodziła kilka słupów linii wysokiego napięcia. Lawa również przerwała drogę łącząca Gomę z Rutshuru i dalej z Buturande. W niedzielę aktywność wulkanu znacznie spadła.
Według CNN zginęło 11 osób a według BBC - 15. Większości są to osoby, które zginęły w wypadkach podczas panicznej ucieczki mieszkańców. UNICEF informuje o około 120 dzieciach, które straciły kontakt ze swoją rodziną. W Rwandzie schroniło się około 3 tys. mieszkańców Gomy.
W poniedziałek jednak władze miasta wydały komunikat, w którym informują, że lawa przeciska się podziemnymi szczelinami i do wybuchu może dojść nawet samym centrum miasta. Od czasu do czasu dochodzi do dużych wstrząsów. Szkoły są pozamykane, ale nie zarządzono ewakuacji mieszkańców.
Poprzednia erupcja wulkanu miała miejsce w 2002 r. Wtedy lawa, która zniszczyła znaczna część miasta, zagrażała pallotyńskiemu ośrodkowi w Keshero. W regionie zginęło wtedy 220 osób.
Źródło: KAI / kb
Skomentuj artykuł