Profesor teologii: problemem jest to, by świeccy uzyskali wpływ na Kościół
"Możemy i powinniśmy pytać, kto i na jakich zasadach pracuje w sądach kościelnych i w kuriach, gdzie też przecież większość urzędów nie jest związana z sakramentem kapłaństwa" - mówi Elżbieta Adamiak, profesor teologii fundamentalnej i dogmatycznej.
W jednym z ostatnich numerów Tygodnika Powszechnego" mogliśmy przeczytać rozmowę Artura Sporniaka z Elżbietą Adamiak. W wywiadzie zatytułowanym "Maryja jest jedną z nas" profesor teologii z Uniwersytetu Koblenz-Landau mówi o roli kobiet w Kościele. Inspiracją do podjęcia tematu świeckich była zbliżająca się uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP. Maryja pomimo posiadania tytułu "Bożej Rodzicielki" wciąż pozostaje osobą świecką - najbardziej znaną świecką kobietą w Kościele. Niestety rzeczywistość pokazuje, że świeccy wciąż są nieobecni lub niedocenieni na pewnych szczeblach odpowiedzialności za Kościół. Dotyczy to zwłaszcza kobiet.
Elżbieta Adamiak przypomina, że choć o roli świeckich wiele się mówiło od zawsze, to dopiero Sobór Watykański II - a właściwie jego owoc czyli reforma Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 r. - faktycznie zniosła przeszkody we włączaniu świeckich w procesy decyzyjne. Czy to znaczy, że dziś problemu już nie ma? Zdaniem Adamiak wciąż wiele pozostaje do zmiany. Ona sama jako kobieta zauważa pewien opór. "Warto (…) spojrzeć na początek drogi, która może doprowadzić do objęcia urzędu kościelnego. Nie spotkałam się z sytuacją, by kobiety były zachęcane do wejścia na nią" - mówi teolożka.
"Ile pracuje kobiet w sądach diecezjalnych w Polsce? Przez moment oficjałem metropolitalnego sądu w Katowicach była siostra zakonna. I to chyba wszystko. Ale jeśli w większości diecezji nie ma ministrantek, to dlaczego mamy się dziwić, że nie ma kobiet na kościelnych urzędach? Jeżeli dużo mniej problematyczne i dużo bardziej oczywiste sprawy nie są realizowane, to mamy to, co mamy" - dodaje.
Profesor Uniwersytety Koblenz-Landau uważa, że nie ma żadnych przeciwskazań do tego. To nie jest nawet element Tradycji, ale pewna norma przyjęta i utwierdzana przez lata. "Możemy i powinniśmy pytać, kto i na jakich zasadach pracuje w sądach kościelnych i w kuriach, gdzie też przecież większość urzędów nie jest związana z sakramentem kapłaństwa. Po prostu wciąż są inne priorytety. Problemem jest, by w ogóle świeccy uzyskali wpływ na życie Kościoła, stali się sprawczy. Po Soborze podstawową zasadą życia powinna być współodpowiedzialność wszystkich ochrzczonych za Kościół" - mówi Adamiak.
Jednocześnie teolożka podkreśla, że przykłady obecności kobiet w procesach decyzyjnych i przyjmujących odpowiedzialność za Kościół znajdują się już w Biblii. Maryja jest takim wzorem. Jej postawa może nam pomóc odpowiedzieć nam na pytanie o zasadność święceń diakonatu dla kobiet: "Przykładem [jest - przyp. red.] wesele w Kanie opisane w Ewangelii Jana. W opowieści o dokonanym przez Jezusa znaku przemiany wody w wino Jego Matka mówi sługom - czyli po grecku diakonom - co mają robić. Przedstawiona jest jako przewodząca innym, a zatem nie jako kobieta cicha ani taka, która konformistycznie poprzestaje na dopasowaniu się do układu społecznego".
Adamiak zauważa jednak, że z kultem Maryi w praktyce wiąże się pewien problem: "Drugi wątek, nad którym warto się zastanowić dotyczy pewnych postaci kultu maryjnego, w których Maryja traktowana jest nieświadomie niemal jak bogini. Fenomen ten opisuje to, co dzieje się na poziomie przeżyć, a co na poziomie intelektualnym jest krytykowane jako niepoprawne teologicznie. Jeśli jednak spojrzeć na niego od innej strony, można w nim odczytać pragnienie, by nie kierować się do Boga tylko w męskich kategoriach, wzmacniających hierarchię społeczną opartą na płci. W Maryi, która często w życiu wiernych jest najważniejszą postacią kobiecą, ludzie widzą też pewne aspekty przynależne do Boga. Rozróżnienie aspektów przynależnych Maryi i przynależnych Bogu to zadanie teologii maryjnej".
Widoczne jest to choćby w języku, jakim mówi się o Bożym miłosierdziu. Najczęstsze porównania dotyczą macierzyństwa i symbolu matczynego łona. "Jeśli tej jednej postaci kobiecej przypisuje się wszystko, cokolwiek związane jest z kobiecością, to przypisuje się jej także te aspekty doświadczenia Boga, dla których obecnie brakuje języka (…) pewne aspekty czci maryjnej trzeba skierować do Boga. Wtedy Maryja zacznie być tym, kim być powinna, czyli jedną z nas, a zbyt męskie rozumienie Boga nie będzie dawało powodów do pomniejszania kobiet" - diagnozuje profesor. Jej zdaniem żadne nowe tytuły nie są Maryi potrzebne i nie zawsze dobrze służą wierze. Maryja jest przede wszystkim wzorem dla świeckich wiernych, na co wskazywali od zawsze papieże.
Skomentuj artykuł