Ranny duchowny prawosławny w Aleppo
Nie ustają cierpienia chrześcijan w Syrii. W Aleppo ciężko ranny został prawosławny wikariusz patriarszy tego miasta ks. Raban Butros Kassis - na szczęściu jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.
W Damaszku natomiast islamiści ostrzelali z moździerza franciszkański kościół św. Pawła w dzielnicy Bab Tuma. Jest to świątynia największej parafii rzymskokatolickiej w stolicy Syrii.
- Dziękuję Bogu, który zachował mnie przy życiu; dziękuję Mu za to doświadczenie, bo mogę w ten sposób uczestniczyć w krzyżu licznych ludzi cierpiących dziś w Syrii, a zwłaszcza w Aleppo - powiedział ks. Kassis po ostrzelaniu 6 listopada jego samochodu przez snajperów. Wracał on tam z Homs drogą kontrolowaną przez syryjskie wojska rządowe, ale w nocy działają tam grupy terrorystyczne, które podkładają miny. Kierowca przewiózł rannego duchownego do katolickiego szpitala św. Ludwika w Aleppo, gdzie wyjęto mu z pleców dwie kule. Jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.
- Jestem szczęśliwy, że mogę zakosztować goryczy krzyża w jedności z Chrystusem i z licznymi niewinnymi, którzy cierpią - stwierdził duchowny prawosławny. Wyraził pewność, że "śmierć nie ma ostatniego słowa, ale na koniec przyjdzie zmartwychwstanie".
W Aleppo pozostało jeszcze ok. 35 tys. chrześcijan, podczas gdy przed rozpoczęciem wojny w Syrii w 2011 było ich tam ćwierć miliona, co oznacza, że 80 proc. z nich opuściło miasto. Ci, którzy pozostali, są stale narażeni na przemoc. Tylko w ostatnim tygodniu 20 wyznawców Chrystusa poniosło śmierć, a 40 zraniono. W kwietniu 2013 porwano tam arcybiskupa Kościoła syryjskiego i metropolitę prawosławnego i do dziś nie wiadomo, co się z nimi dzieje. Podobny los spotkał też dwóch innych duchownych - ormiańskokatolickiego i greckoprawosławnego.
W Damaszku islamiści ostrzelali 8 listopada z moździerza franciszkański kościół św. Pawła w dzielnicy Bab Tuma. Jest to świątynia największej parafii rzymskokatolickiej w stolicy Syrii - jednej z dwóch prowadzonych tam przez braci mniejszych. Pocisk uszkodził kopułę. Stłukły się też szyby w oknach. Na szczęście nikt nie odniósł ran, nawet przebywający w tym czasie w kościele przełożony klasztoru.
Skomentuj artykuł