Reklama Kard. M. M. Zuppi: ta pandemia już zmieniła Kościół i jeszcze go zmieni
Trwająca pandemia koronawirusa już poważnie zmieniła oblicze Kościola i jeszcze je zmieni. Taki pogląd wyraził w wypowiedzi dla watykańskiego dziennika „L’Osservatore Romano” arcybiskup Bolonii kard. Matteo Maria Zuppi. Za papieżem Franciszkiem przestrzegł przed zmarnowaniem okazji do zmian, jaką stwarza Covid-19, wskazując jednocześnie na trzy główne zagrożenia-pokusy, pojawiające się w tym czasie: robienie z siebie ofiary, narcyzm i pesymizm.
Zdaniem purpurata, którego dziennik przedstawia jako „kapłana, potrafiącego spoglądać aż po horyzont, a przy tym rozumiejącego i żyjącego głęboko w rzeczywistości”, ani my, ani Kościół nie będą takie jak przedtem. Jednocześnie kardynał zaznaczył, że za wcześnie jest jeszcze mówić, czy i jak głęboko zmiany te wnikną w nasze życie jako chrześcijan, dlatego zamiast głowić się nad tym, co może być, lepiej jest zastanowić się nad tym, czego nie powinno być. W tym kontekście przywołał niedawne wystąpienie Ojca Świętego w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, gdy ostrzegł on, że gorsze od wirusa jest zaprzepaszczenie okazji do zmiany i nawrócenia, jaką wirus nam stwarza.
Kardynał ze swej strony wymienił trzy zagrożenia-pokusy, towarzyszące obecnej pandemii, dodając, że wzajemnie się one dopełniają i „karmią”. Pierwsze z tych zagrożeń – robienie z siebie ofiary – jest, zdaniem arcybiskupa Bolonii, „wyrazem pogańskiego fatalizmu”. Rodzi się ono ze słabości, z lęku, że jesteśmy niezdolni do pokonania zła, z małej wiary w samych siebie.
Druga pokusa – narcyzm – zakłada wyjątkowość naszego cierpienia i paradoksalnie oznacza to wywyższenie własnej słabości, przestrzegł rozmówca gazety watykańskiej. Według niego kłopot obecnego okresu polega na tym, że „maseczki przeszkadzają nam widzieć nie tylko innych, ale też samych siebie w lustrze”, a tymczasem „pierwszą i największą okazją, jaką stwarza nam ten czas, jest poznanie samych siebie w naszych ograniczeniach i kruchości”. Trzecie niebezpieczeństwo – pesymizm – sprawia, że „zapominamy o tym, iż pięćdziesiąt metrów pod krzyżem jest pusty grób”, przypomniał kard. Zuppi.
Wyraził przekonanie, że odpowiedź na te pokusy jest tylko jedna: wydarzenie paschalne. Za niezwykły uznał fakt, że „tragedia ta objęła dokładnie dwanaście tygodni Wielkiego Postu i okresu wielkanocnego”. „Czymże innym stały się te tygodnie, jeśli nie strasznym «starciem między Życiem a Śmiercią»?” – zapytał włoski purpurat. Zaznaczył, że pojedynek ten można podjąć tylko, mając w sobie „mocny ładunek nadziei”. „Pandemia jeszcze się nie skończyła, ale my nie trwamy w ciągłym Wielkim Piątku ani nawet w długim zawieszeniu Wielkiej Soboty, ale mieszkamy w pustym grobie, ponieważ żyjemy w nadziei” – podkreślił kardynał.
Zwrócił uwagę, że nadzieja jest lekarstwem na wszystkie te trzy pokusy, wskazując jednocześnie, że nie może się ona ograniczać jedynie „do naszej małej przestrzeni, jednostkowej czy nawet wspólnoty chrześcijańskiej”. Aby była skuteczna, powinna być „zaraźliwa”, bardziej niż obecny wirus, gdyż nie jesteśmy sami w cierpieniu – stwierdził rozmówca „L’Osservatore Romano”. Dodał, że jest to inny wielki znak, jaki dała nam ta zaraza: przeplatanie się naszych losów. Przypomniał, że „nikt nie zbawia się sam”, podkreślając, że „zostaliśmy powołani do bycia szpitalami polowymi, a nie prywatną kliniką dla nielicznych wybranych”.
Wirus zmusił nas także do wychodzenia poza nasze lenistwo, nawyki i gnuśność, na peryferie egzystencjalne, które napotkaliśmy w tych miesiącach, a nawet sami zrozumieliśmy, że jesteśmy „peryferiami” w swych słabościach. I z tych peryferii, do których dotarliśmy, możemy udać się na nowo w drogę do Centrum, które jest chrystologiczne – podkreślił kardynał.
Przypomniał, że wszystkie kryzysy w dziejach rodziły i przyspieszały głębokie zmiany i również ten nie zakończy się inaczej. Jako przykład wymienił technikę cyfrową, która zmienia pracę, czas wolny i stosunki międzyludzkie. Zmieni też, a właściwie już zmienia duszpasterstwo – uważa hierarcha, wskazując na znacznie wyższe niż dotychczasowe uczęszczanie do kościołów liczby kontaktów, mszy i katechez on-line. „Jest wielu nowych ludzi, wiele powrotów” – podsumował arcybiskup Bolonii.
Zwrócił uwagę, że środki te w istocie stały się wielkim narzędziem dzielenia się, które ukazało nam świat potrzebujący Słowa, rozleglejszy od naszych granic i wielu księży ma tego świadomość. „Uczmy się także korzystania z tych środków a nie być wykorzystywanymi przez nie” – zaapelował.
Kardynał zauważył ponadto, że zachowanie odległości i izolacja ożywiły potrzebę kontaktu i braterstwa. „Zrozumieliśmy wszyscy: kapłani i świeccy, jak wielkie znaczenie ma braterstwo rodziny Bożej. «Kościół domowy» to taki, który przez wspólnotę tworzy sprawowanie sakramentów, posługi, charyzmaty, zbliża na nowo do siebie duszpasterzy i świeckich” – podkreślił arcybiskup Bolonii.
Wyraził przekonanie, że być może „prawdziwą zmianą, dziejącą się dziś, jest to, iż Kościół odkrywa prawdziwe życie ludzi”. Wskazał, że pokora, którą wymusił wirus, „prowadzi do zrozumienia problemów życiowych i zmusza nas do udzielenia odpowiedzi spójnych z Ewangelią”. Wiadomo, że Ewangelia odpowiada na prawdziwe życie i nie jest to tylko piękna teoria, bo wychodzi ona na spotkanie ludzkości i ją przemienia. Jest to prawdziwy sens wcielenia, które trwa w czasie – stwierdził kard. Zuppi.
Zaznaczył przy tym, że aby to czynić, trzeba jednak iść na peryferie, „gdyż tam spotyka się prawdziwe życie, na które składają się cierpienie i kruchość”, w przeciwnym wypadku popada się w logikę cofania się, zamykania się w sobie, końca działalności twórczej. „Proszę popatrzeć, jak wiele kreatywności duszpasterskiej, charytatywnej, liturgicznej zrodził w tych tygodniach Duch Święty, ponieważ zostaliśmy zmuszeni do wyjścia na peryferie” – przekonywał włoski kardynał. Dodał, że obecny okres to „kairos” [właściwy czas], uczący nas rozumienia świata.
Na zakończenie przypomniał, że w najtrudniejszych dniach kwarantanny, gdy kościoły były zamknięte, poprosił księży swej archidiecezji, aby wszędzie bili w dzwony, bo jest to łatwy język i głosi nadzieję. Podziękował redakcji dziennika watykańskiego za „szukanie na świecie w czasie pandemii znaków Kościoła, który się zmienia”, dodając, że „musimy wyjść z logiki «think tanku», laboratorium, gdyż prawdziwym laboratorium jest życie”.
Skomentuj artykuł