Dajmy się zadziwić Dziecięciu
Drodzy bracia i siostry!
Ta ostatnia przed świętami Bożego Narodzenia audiencja przybliża nas, niecierpliwie oczekujących i pełnych zdumienia, do «miejsca», gdzie dla nas i dla naszego zbawienia wszystko się zaczęło, gdzie wszystko się dopełniło, gdzie spotkały się, jakby na skrzyżowaniu dróg, oczekiwania świata i ludzkich serc z obecnością Boga. Już czujemy przedsmak radości, jaką daje to prześwitujące, małe światło, które zaczyna promieniować na świat z betlejemskiej groty. W czasie adwentowej drogi, do której przeżywania wzywała nas liturgia, byliśmy przygotowywani do tego, aby z otwartością i wdzięcznością przyjąć to wielkie wydarzenie, jakim jest nadejście Zbawiciela, i ze zdumieniem kontemplować Jego przyjście na świat.
Radosne oczekiwanie, znamienne dla tych dni poprzedzających Boże Narodzenie, to niewątpliwie zasadnicza postawa chrześcijanina, który pragnie owocnie przeżyć na nowo spotkanie z Tym, który przychodzi, by zamieszkać pośród nas — z Jezusem Chrystusem, Synem Bożym, który stał się człowiekiem. Takie usposobienie serca, które kształtujemy również w sobie, znajdujemy u osób, które jako pierwsze przyjęły nadchodzącego Mesjasza: u Zachariasza i Elżbiety, u pasterzy, prostego ludu, a w szczególności u Maryi i Józefa, których tajemnica tych narodzin dotyczyła osobiście, budząc lęk, ale przede wszystkim radość. Cały Stary Testament jest jedną wielką obietnicą, która miała spełnić się wraz z nadejściem potężnego zbawcy. Świadczy o tym w szczególności Księga proroka Izajasza, która mówi nam o cierpieniach dziejowych i całego stworzenia, oczekującego na odkupienie, które miało dać całemu światu nowe siły i nadać nowy kierunek. I tak, obok oczekiwania postaci z Pisma Świętego, na przestrzeni dziejów znajduje miejsce i nabiera sensu także i nasze oczekiwanie, które przeżywamy w tych dniach i które sprawia, że zachowujemy czujność przez całą drogę naszego życia. Cała ludzka egzystencja jest bowiem ożywiana owym głębokim uczuciem, pragnieniem, aby to, co najprawdziwsze, najpiękniejsze i największe, co dostrzegliśmy i przeczuliśmy umysłem i sercem, przyszło do nas i na naszych oczach stało się realne, i by nas umocniło.
«Oto nadchodzi Pan wszechmogący: nazwą Go imieniem Emmanuel, Bóg z nami» (Antyfona na wejście, Msza św. z 21 grudnia). Często w tych dniach powtarzamy te słowa. Podczas liturgii, która uaktualnia to misterium, już stoi u drzwi Ten, który przychodzi nas wybawić od grzechu i od śmierci, Ten, który po nieposłuszeństwie Adama i Ewy ponownie nas przygarnia i otwiera nam na oścież drzwi do prawdziwego życia. Wyjaśnia to św. Ireneusz w swoim traktacie Przeciwko herezjom, pisząc: «Chrystus stał się człowiekiem 'w ciele podobnym do ciała grzesznego' (Rz 8, 3), aby wydać wyrok potępiający na grzech i w ten sposób wyrzucić go z ciała. A przez to Chrystus wezwał człowieka do stania się Jemu podobnym i wskazał mu jako zadanie 'być naśladowcą' Boga. Poddał go też Ojcowskiej władzy, aby ujrzał Boga, i dał mu moc uchwycenia Ojca» (Księga 3, 20, 2-3).
Widzimy tu kilka ulubionych myśli św. Ireneusza o tym, że Bóg poprzez Dzieciątko Jezus napomina nas, byśmy stawali się do Niego podobni. Widzimy, jaki jest Bóg. A to przypomina nam, że powinniśmy być podobni do Boga. Powinniśmy Go naśladować. Bóg uczynił z siebie dar, oddał się w nasze ręce. Powinniśmy naśladować Boga. I jeszcze myśl, że dzięki temu możemy zobaczyć Boga. Główną myślą św. Ireneusza jest ta, że człowiek nie widzi Boga, nie może Go zobaczyć i przez to tkwi w ciemności co do prawdy, co do samego siebie. Lecz człowiek, który nie może zobaczyć Boga, może zobaczyć Jezusa. A wtedy widzi Boga, wtedy zaczyna dostrzegać prawdę, zaczyna żyć.
Zbawiciel przychodzi zatem, aby działanie zła i wszystko to, co wciąż oddala nas od Boga, pozbawić mocy, aby przywrócić nas do dawnej świetności i pierwotnego zamysłu Ojca. Poprzez swoje przyjście do nas Bóg wskazuje nam, a także powierza zadanie: mamy właśnie stawać się do Niego podobni i dążyć do prawdziwego życia, abyśmy zdołali zobaczyć Boga w obliczu Chrystusa.
Św. Ireneusz stwierdza dalej: «Ten, który jest Słowem Boga, zamieszkał w człowieku i stał się 'Synem Człowieczym', aby przysposobić człowieka do przyjęcia Boga, a Bogu dać możność zamieszkania w człowieku, stosownie do tego, co spodobało się Ojcu. Dlatego też 'Znak' naszego zbawienia, Emmanuel zrodzony z Dziewicy, został dany przez samego Pana» (tamże).
To również jest jedna z głównych, bardzo piękna myśl św. Ireneusza: powinniśmy uczyć się dostrzegania Boga. Zazwyczaj Bóg jest daleko od naszego życia, od naszych myśli, od naszego działania. Przychodząc zbliżył się do nas, i my powinniśmy przyzwyczajać się do przebywania z Bogiem. Ireneusz odważa się na śmiałe stwierdzenie, że także Bóg powinien przyzwyczaić się do przebywania z nami i w nas. I że być może Bóg powinien przygotować nas do Bożego Narodzenia, przyzwyczaić nas do Boga, tak jak i Bóg musi przyzwyczaić się do nas, do naszego ubóstwa i naszej słabości. Dlatego też przyjście Pana ma na celu nauczyć nas patrzeć oczami Boga i umiłować koleje losu, świat i wszystko, co nas otacza. Słowo, które stało się Dziecięciem, pomaga nam zrozumieć sposób działania Boga, abyśmy potrafili coraz bardziej poddawać się przemieniającemu działaniu Jego dobroci i Jego nieskończonego miłosierdzia.
W nocy świata pozwólmy, aby po raz kolejny zadziwił nas i oświecił ów Boży czyn, zupełnie nieoczekiwany: Bóg staje się Dziecięciem. Dajmy się zadziwić, opromienić Gwieździe, która napełniła cały świat radością. Oby Dzieciątko Jezus, przychodząc do nas, nie zastało nas nieprzygotowanych, zajętych jedynie upiększaniem zewnętrznego świata. Troska, z jaką przyozdabiamy nasze ulice i domy, niech jeszcze bardziej skłoni nas do przygotowania naszych serc na spotkanie z Tym, który do nas przyjdzie, który jest prawdziwym pięknem i prawdziwym światłem. Oczyśćmy zatem nasze sumienia i nasze życie z tego, co utrudnia to przyjście — wyeliminujmy tego rodzaju myśli, słowa, postawy i działanie i starajmy się czynić dobro i przyczyniać się do tego, aby w naszym świecie zapanowały pokój i sprawiedliwość dla każdego człowieka; w ten sposób będziemy szli na spotkanie Pana.
Charakterystycznym znakiem okresu Bożego Narodzenia jest szopka. Również na placu św. Piotra, zgodnie ze zwyczajem, jest ona już prawie gotowa i prezentuje się Rzymowi i całemu światu, ukazując piękno tajemnicy Boga, który stał się człowiekiem i zamieszkał wśród nas (por. J 1, 14). Szopka jest wyrazem naszego oczekiwania na to, by Bóg się do nas zbliżył, by Jezus się do nas zbliżył, ale jest także wyrażeniem wdzięczności wobec Tego, który postanowił dzielić nasze ludzkie życie, z jego ubóstwem i prostotą. Cieszę się z tego, że jest podtrzymywana, czy też przywracana tradycja przygotowywania szopek w domach, w miejscach pracy i spotkań. Niech to szczere świadectwo chrześcijańskiej wiary będzie również dziś dla wszystkich ludzi dobrej woli wymowną ikoną nieskończonej miłości Ojca do nas wszystkich. Niech serca dzieci i dorosłych jeszcze raz ogarnie wobec niej zdumienie.
Drodzy bracia i siostry, niech Dziewica Maryja i św. Józef pomogą nam przeżywać tajemnicę Bożego Narodzenia z odnowioną wdzięcznością wobec Pana. Niech ten okres da nam odrobinę spokoju i radości pośród szaleńczego tempa naszych czasów i niech pozwoli nam doświadczyć dobroci naszego Boga, który staje się Dziecięciem, aby nas zbawić i na nowo dać nam odwagę i światło na naszą drogę. Tego wam życzę na ten święty i radosny czas Bożego Narodzenia; życzenia te kieruję do was, tu obecnych, do waszych rodzin, szczególnie do chorych i cierpiących, a także do waszych wspólnot i wszystkich drogich wam osób.
Do Polaków:
Serdeczne pozdrowienie kieruję do Polaków. «W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu» (1 J 4, 9). Życzę wszystkim głębokiego przeżycia świąt Bożego Narodzenia. Osobiste, pełne wiary spotkanie z Chrystusem, wcieloną Miłością Boga, niech budzi nadzieję, daje pokój i radość; niech otwiera serca na światło Ducha Świętego, aby przewodziło w drodze do szczęścia. Niech Bóg wam błogosławi!
Benedykt XVI
Skomentuj artykuł