Papież: papiestwo nie jest duchowością, jest pracą, jest funkcją, jest służbą

Papież: papiestwo nie jest duchowością, jest pracą, jest funkcją, jest służbą
Fot. PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT
KAI / tk

Na pytania dotyczące starego i nowego kolonializmu, niemieckiej drogi synodalnej, możliwych zmian w doktrynie katolickiej oraz roli kobiet w Kościele odpowiadał papież Franciszek 29 lipca na pokładzie samolotu w drodze powrotnej z Kanady. Pytany o możliwą rezygnację zaznaczył, że na razie o tym nie myśli, choć bierze pod uwagę taką możliwość. Oto zapis jego rozmowy w tłumaczeniu na język polski:

Matteo Bruni

DEON.PL POLECA




Dobry wieczór wszystkim. Wasza Świątobliwość, to były dni pielgrzymki i pokuty na różnych etapach z wieloma spotkaniami, gestami - a ten ostatni, wzruszający, w Iqaluit. Te dni - jak sam powiedziałeś Ojcze Święty - nie kończą się wraz z opuszczeniem tej ziemi i w tym sensie również przychodzimy na to spotkanie z dziennikarzami. Ale może chciałbyś powiedzieć nam kilka słów, zanim jeszcze zaczniemy...

Papież Franciszek

Dobry wieczór i dziękuję za wasze towarzyszenie, za pracę tutaj. Wiem, że ciężko pracowaliście, powiedziano mi, jak się wzruszyliście. I dziękuję również za towarzystwo. Dziękuję.

Matteo Bruni

Pierwsze pytanie tego wieczoru zadaje Jessica Ka'Nhehsíio DEER, kanadyjska dziennikarka pochodzenia eskimoskiego.

Jessica Ka'Nhehsíio DEER (CBC RADIO - CANADA INDIGENOUS)

Jako potomek osoby, która przeżyła pobyt w szkole rezydencjalnej, wiem, że osoby te i ich rodziny chcą zobaczyć konkretne działania w następstwie przeprosin, w tym odrzucenie „doktryny odkrycia”. Biorąc pod uwagę, że jest to nadal zapisane w konstytucji i w systemach prawnych Kanady i Stanów Zjednoczonych, gdzie ludność rdzenna nadal jest pozbawiana swoich ziem i władzy, czy nie była to stracona okazja, by złożyć oświadczenie w tej sprawie podczas podróży Waszej Świątobliwości do Kanady?

Papież Franciszek

W ostatniej sprawie, nie rozumiem problemu....

Jessica Ka'Nhehsíio DEER

Polega on na tym, że ludność rodzima jest nadal pozbawiona ziemi i władzy, na mocy tych bulli papieskich i tej koncepcji doktryny odkrycia.

Kiedy rozmawiam z rdzennymi mieszkańcami, mówią, że gdy ludzie przybyli kolonizować obie Ameryki, istniała ta doktryna odkrycia, która w jakiś sposób nadała moc idei, że rdzenni mieszkańcy nowych krajów byli gorsi od katolików. W ten sposób Kanada i Stany Zjednoczone stały się „państwami”.

Papież Franciszek

Dziękuję za pytanie. Sądzę, że jest to problem każdego kolonializmu. Także dziś: dzisiejsze kolonizacje ideologiczne mają ten sam schemat. Kto nie wchodzi na jego drogę, jest gorszy. Chcę jednak pójść dalej w tej sprawie. Uważano ich nie tylko za gorszych: jakiś nieco szalony teolog zastanawiał się, czy mają duszę. Kiedy Jan Paweł II pojechał do Afryki, do bramy, gdzie zaokrętowano niewolników [Wyspa Gorée, brama bez powrotu], dał sygnał, żebyśmy przyszli zrozumieć dramat, dramat zbrodniczy: ci ludzie zostali wrzuceni na statek, w fatalnych warunkach, a potem byli niewolnikami w Ameryce. Co prawda były głosy protesteu, jak Bartłomiej de las Casas, na przykład Piotr Klawer, ale stanowiły one mniejszość. Świadomość równości ludzi przychodziła powoli. A mówię świadomość, bo w nieświadomości jest jeszcze coś... Zawsze mamy – że tak powiem - jakby postawę kolonialną sprowadzania ich kultury do naszej. Jest to coś, co przychodzi do nas z rozwiniętego sposobu życia, naszego własnego, i czasami tracimy wartości, które oni mają.

Na przykład: rdzenni mieszkańcy mają wielką wartość, jaką jest harmonia ze stworzeniem, i przynajmniej niektórzy, których znam, wyrażają ją słowem dobrze żyć [bien vivir]. To słowo nie oznacza, jak my ludzie Zachodu je rozumiemy, życia wygodnego czy słodkiego, nie. Dobrze żyć to pielęgnować harmonię. I to dla mnie jest wielka wartość ludów pierwotnych. Harmonia. Jesteśmy przyzwyczajeni do sprowadzania wszystkiego do głowy: natomiast ludy rdzenne - mówię ogólnie – potrafią wyrażać się w trzech językach: w języku głowy, serca i rąk. Ale wszystkie łącznie i potrafią przeżywać ten język w relacji ze stworzeniem.

Mamy też ów przyspieszony progresywizm, trochę przesadzony, nieco neurotyczny rozwój. Nie jestem w tym przypadku przeciwko rozwojowi: rozwój jest dobry. Ale nie jest dobry gdy towarzyszy mu niepokój o rozwój rozwój rozwój rozwój... Spójrzcie państwo, jedną z rzeczy, które nasza nadmiernie rozwinięta, komercyjna cywilizacja utraciła jest zdolność do poezji: ludy tubylcze mają tę zdolność poetycką. Nie idealizuję.

Następnie, wspomniana doktryna kolonizacji: to prawda, jest zła, jest niesprawiedliwa. Jest stosowana także dzisiaj, może w jedwabnych rękawiczkach, ale jest dzisiaj sosowana. Na przykład biskupi pewnych krajów powiedzieli mi: „Kiedy nasz kraj prosi organizację międzynarodową o kredyt stawiają nam warunki, także prawne, kolonialne. Warunkiem otrzymania kredytu jest pewna zmiana stylu życia. Wracając do naszej kolonizacji Ameryki, Anglików, Francuzów, Hiszpanów i Portugalczyków: są to cztery [potęgi kolonialne], dla których zawsze istniało zagrożenie, a raczej mentalność „my jesteśmy lepsi, a ci rdzenni mieszkańcy się nie liczą”, a jest to poważne. Dlatego musimy pracować nad tym, o czym pani mówi: cofać się i uzdrowić, powiedzmy, to, co zostało zrobione źle, ze świadomością, że ten sam kolonializm istnieje dzisiaj. Pomyślcie na przykład o przypadku, który jest uniwersalny i pozwolę go sobie wymienić: myślę o przypadku grupy etnicznej Rohingja w Mianmarze: nie mają prawa do obywatelstwa, są na niższym poziomie. To się dzieje dzisiaj. Dziękuję bardzo.

Matteo Bruni

Drugie pytanie, Wasza Świątobliwość, zada inna dziennikarka kanadyjska Brittany Hobson.

Brittany HOBSON (THE CANADIAN PRESS)

Dobry wieczór, papieżu Franciszku. Nazywam się Brittany Hobson, z Canadian Press. Często Wasza Świątobliwość mówił, że trzeba mówić jasno, szczerze, bezpośrednio. Wiesz Ojcze Święty, że kanadyjska Komisja Prawdy i Pojednania określiła system szkół rezydencjalnych jako ludobójstwo kulturowe. Ludzie, którzy usłyszeli w minionym tygodniu słowa przeprosin Waszej Świątobliwości ubolewali, że nie użyto terminu ludobójstwo. Czy użyłbyś tego określenia i uznał, że członkowie Kościoła w nim uczestniczyli?

Papież Franciszek

To prawda, nie użyłem tego słowa, bo nie przyszło mi do głowy, ale opisałem ludobójstwo i prosiłem o wybaczenie za ten proceder, którego nie można określić inaczej niż ludobójstwem. Na przykład to też potępiam: odbieranie rodzicom dzieci, destrukcję kultury, sztuczne modyfikacje tradycji i całej kultury. Tak, to techniczne słowo - ludobójstwo - ale nie użyłem go, bo nie przyszło mi do głowy. Ale opisałem, że to prawda, tak, to było ludobójstwo, tak. Spokojnie możecie mówić, że powiedziałem, iż było to ludobójstwo. Dziękuję.

Matteo Bruni

Kolejne pytanie zada pani Valentiny Alazraki - Wasza Świątobliwość dobrze ją zna - z Televisy.

Maria Valentina ALAZRAKI CRASTICH (TELEVISA)

Dobry wieczór Ojcze Święty. Zakładamy, że ta podróż do Kanady była również testem, próbą zdrowia, dla tego, co Wasza Świątobliwość określił dziś rano jako „ograniczenia fizyczne”. Chcieliśmy więc wiedzieć: co możesz nam Ojcze Święty powiedzieć po tym tygodniu o swoich przyszłych podróżach? Czy chcesz tak nadal podróżować? Czy będą jakieś wyjazdy, których nie będziesz mógł odbyć z powodu wspomnianych ograniczeń, czy może po tygodniu uznasz, że operacja kolana może bardziej rozwiązać sytuację i podróżować trochę... jak dotychczas?

Papież Franciszek

Dziękuję. Nie wiem... Nie wydaje mi się, żebym mógł podróżować w takim tempie jak wcześniej. Sądzę, że w moim wieku i z tym ograniczeniem muszę trochę bardziej się oszczędzić, aby móc służyć Kościołowi lub przeciwnie, zastanowić się nad możliwością ustąpienia. Mówię to, z całą szczerością, to żadna katastrofa, można zmienić papieża, nie ma problemu! Ale chyba muszę się trochę ograniczyć z tymi wysiłkami. W moim przypadku operacja kolana nie jest wskazana. Lekarze mówią, że tak, ale jest cały problem znieczulenia: dziesięć miesięcy temu przeszedłem ponad sześciogodzinną operację pod narkozą i nadal są tego ślady… Ze znieczuleniem nie ma żartów. To wszystko nie sprzyja podróżom, ale będę się starał nadal podróżować i być blisko ludzi, bo sądzę, że jest to sposób służby, bliskości. Ale więcej niż to nie potrafię powiedzieć. Miejmy nadzieję... Podróż do Meksyku nie jest jak dotąd planowana!

Maria Valentina ALAZRAKI

A Kazachstan? A jeśli Wasza Świątobliwość pojedzie do Kazachstanu, to może powinien też pojechać na Ukrainę?

Papież Franciszek

Powiedziałam, że chciałabym pojechać na Ukrainę. Zobaczmy teraz, jak się będę czuł, gdy wrócę do domu. Kazachstan, na razie, chciałbym pojechać: to spokojna podróż, bez większego ruchu, to kongres religii. Ale na razie wszystko zostaje zgodnie z planem. Muszę też pojechać do Sudanu Południowego przed Demokratyczną Republiką Konga, bo to podróż z arcybiskupem Canterbury i biskupem Kościoła Szkocji, mamy pojechać wszyscy trzej razem, tak jak robiliśmy rekolekcje dwa lata temu. Potem Kongo. Ale to będzie w przyszłym roku, bo teraz jest pora deszczowa... Zobaczymy. Mam same dobre chęci, ale zobaczmy, co powie noga.

Matteo Bruni

Kolejne pytanie Waszej Świątobliwości zada Caroline Pigozzi z Paris Match.

Caroline Pigozzi

Dobry wieczór Ojcze Święty, dziś rano spotkałeś się w arcybiskupstwie, jak za każdym razem, gdy udajesz się do jakiegoś kraju, z miejscowymi członkami Towarzystwa Jezusowego, z Twoją rodziną zakonną. Dziewięć lat temu, wracając ze Światowych Dni Młodzieży w Brazylii, 28 lipca 2013 r. zapytałem Waszą Świątobliwość, czy nadal czuje się jezuitą. Odpowiedź była pozytywna. 4 grudnia wyjaśnił Ojciec, po spotkaniu z jezuitami z Grecji w Atenach: „Kiedy rozpoczyna się jakiś proces, trzeba pozwolić mu się rozwinąć, pozwolić dziełu dorosnąć, a potem przejść na emeryturę. Każdy jezuita musi to uczynić, żadna praca nie należy do niego, bo należy do Pana”. Ojcze Święty, czy to stwierdzenie mogłoby również kiedyś dotyczyć papieża-jezuity?

Papież Franciszek

Sądzę, że tak.

Caroline Pigozzi

Czy to oznacza, że mógłby Wasza Świątobliwość przejść na emeryturę jak jezuici?

Papież Franciszek

Tak, tak, to jest powołanie.

Caroline Pigozzi

Być papieżem czy być jezuitą?

Papież Franciszek

Aby powiedział Pan. Jezuita stara się - stara się, nie zawsze mu wychodzi, nie może, stara się - wypełniać wolę Pana, papież jezuita musi czynić to samo. Gdy mówi Pan, jeśli Pan tobie mówi „idź naprzód”, to idziesz naprzód; jeśli Pan mówi „idź do kąta”, to idziesz do kąta. Ale to Pan jest tym, który decyduje...

Caroline Pigozzi

Ale czy to co mówi Wasza Świątobliwość oznacza, że spodziewa się w tym momencie śmierci....

Papież Franciszek

Ależ my wszyscy oczekujemy na śmierć!

Caroline Pigozzi

Nie, ale chodzi mi o to, czy Wasza Świątobliwość wcześniej nie ustąpi?

Papież Franciszek

Co mówi Pan. Pan może powiedzieć: „Ustąp”. To Pan jest tym, który nakazuje. Jedna rzecz o św. Ignacym, a jest to ważne: kiedy ktoś był zmęczony, chory, to mówił do św. Ignacego: „Nie mogę się modlić”, a on zwalniał z modlitwy. Ale nigdy nie zwalniał z rachunku sumienia: dwa razy dziennie przyjrzeć się temu, co się stało... To nie jest kwestia grzechów czy ich braku, nie: „Jaki duch mnie dziś poruszył?” Nasze powołanie mówiło: trzeba szukać tego, co się dzisiaj wydarzyło. Jeżeli - to jest hipoteza - widzę, że Pan mi coś mówi, natchnienie do tego czy tamtego, to muszę rozeznać, żeby zobaczyć, czego żąda Pan. I może być tak, że Pan chce mnie posłać do kąta, to Jego sprawa, to On rządzi. To, jak sądzę, jest zakonny sposób życia jezuity: trwać w rozeznaniu duchowym, aby podejmować decyzje, wybierać sposoby pracy, a także wybierać zobowiązania. W powołaniu jezuity kluczowe jest rozeznanie. To ważne. Św. Ignacy był w tej kwestii bardzo stanowczy, ponieważ to jego własne doświadczenie rozeznania duchowego doprowadziło go do nawrócenia. A ćwiczenia duchowe to tak naprawdę szkoła rozeznawania. Zatem jezuita z powołania musi być człowiekiem rozeznania, rozeznania sytuacji, rozeznania własnego sumienia, rozeznania decyzji, które należy podjąć. A w tym celu musi być otwarty na wszystko, czego od niego zażąda Pan. To część naszej duchowości.

Caroline Pigozzi

Ale czy Wasza Świątobliwość czuje się teraz bardziej papieżem czy bardziej jezuitą?

Papież Franciszek

Nigdy nie stosowałem takiej miary! Nigdy tego nie robiłem! Czuję się sługą Pana, z habitem jezuickim, bo nie ma duchowości papieskiej, taka nie istnieje. Każdy papież realizuje swoją duchowość. Pomyślcie o św. Janie Pawle II, o tej pięknej duchowości maryjnej, jaką miał, miał ją wcześniej i miał ją jako papież. Pomyślcie o tylu papieżach, którzy żyli własną duchowością. Papiestwo nie jest duchowością, jest pracą, jest funkcją, jest służbą, ale każdy prowadzi ją z własną duchowością, z swymi łaskami, ze swoją wiernością, a także z własnymi grzechami. Ale nie ma duchowości papieskiej, więc nie ma porównania duchowości jezuickiej z duchowością papieską, bo ta ostatnia nie istnieje. Czy powiedziałem to jasno? Dziękuję.

Matteo Bruni

Kolejne pytanie, Wasza Świątobliwość, pochodzi od niemieckiej dziennikarki, Severiny BARTONITSCHEK, z Niemieckiej Katolickiej Agencji Informacyjnej.

Severina Elisabeth BARTONITSCHEK (CIC)

Dobry wieczór. Ojcze Święty, wczoraj mówiłeś także o braterstwie Kościoła, o wspólnocie, która umie słuchać i prowadzić dialog, która promuje dobrą jakość relacji. Ale kilka dni temu pojawiło się oświadczenie Stolicy Apostolskiej w sprawie drogi synodalnej w Niemczech, bez podpisu. Jak sądzisz, czy taki sposób komunikacji przyczynia się do dialogu, czy jest przeszkodą w jego prowadzeniu?

Papież Franciszek

Po pierwsze, ten komunikat został sporządzony przez Sekretariat Stanu, to był błąd... Chyba był zatytułowany „Komunikat Sekretariatu Stanu”, ale nie jestem pewien. Ale błędem było niepodpisanie się jako Sekretariat Stanu, błędem urzędu, a nie kwestią złej woli. To na temat tego co pani wymieniła jako ostanie. A na temat sogenannter synodaler Weg - tak zwanej drogi synodalnej, napisałem list - sam to uczyniłem, po miesięcznej modlitwie, refleksji i konsultacjach - i powiedziałem w nim wszystko, co miałem do powiedzenia na temat drogi synodalnej, nic ponad to nie powiem. To jest Magisterium papieskie dotyczący drogi synodalnej, ten list, który napisałem dwa [trzy] lata temu. Pominąłem Kurię, bo nie robiłem konsultacji, nic. Rozpocząłem własną drogę synodalną jako pasterz Kościoła, który szuka drogi, jako brat, jako ojciec, jako wierzący, zrobiłem to w ten sposób. I to jest moje przesłanie. Wiem, że nie jest to łatwe, ale to wszystko zawarte jest tam, w tym liście. Dziękuję.

Matteo Bruni

Kolejne pytanie zada Ignazio Ingrao z Raiuno.

Ignazio Ingrao (RAI - TG1)

Włochy przeżywają trudny okres, który wywołuje niepokój także na arenie międzynarodowej. Mamy kryzys gospodarczy, pandemię, wojnę, a teraz także jesteśmy bez rządu. Wasza Świątobliwość jest prymasem Włoch: w telegramie do prezydenta Mattarelli z okazji jego urodzin mówiłeś Ojcze Święty o kraju naznaczonym wieloma trudnościami i wezwanym do dokonania kluczowych wyborów. Jak Wasza Świątobliwość przeżył upadek Draghiego?

Papież Franciszek

Przede wszystkim nie chcę się mieszać do włoskiej polityki wewnętrznej. Po drugie, nikt nie może powiedzieć, że premier Draghi nie był człowiekiem o wysokiej pozycji międzynarodowej. Był prezesem Europejskiego Banku Centralnego, dobra kariera, powiedzmy. A potem zadałem tylko jedno pytanie jednemu z moich współpracowników: „Powiedz mi, ile rządów miały Włochy w tym wieku?”. A on mi powiedział: - „dwadzieścia”. To moja odpowiedź.

Ignazio Ingrao

Ale jaki apel kieruje Wasza Świątobliwość do sił politycznych w obliczu tych trudnych wyborów?

Papież Franciszek

Odpowiedzialność. Odpowiedzialność obywatelska.

Matteo Bruni

Dziękuję Waszej Świątobliwości, dziękuję Ignazio. I kolejne pytanie zada Claire Giangravè, dziennikarka z Religion News Service.

Claire Giangravè (RELIGION NEWS SERVICE)

Witam, Ojcze Święty, dobry wieczór. Wielu katolików, ale także wielu teologów uważa, że w nauczaniu Kościoła w kwestii środków antykoncepcyjnych potrzebny jest rozwój. Wydaje się, że nawet poprzednik Waszej Świątobliwości, Jan Paweł I, uważał, że być może należy ponownie rozważyć całkowity ich zakaz. Co sądzi Wasza Świątobliwość w tej kwestii, innymi słowy: czy jest Wasza Świątobliwość otwarty na ponowną ich ocenę? A może małżeństwo ma możliwość rozważenia środków antykoncepcyjnych?

Papież Franciszek

Rozumiem, to jest bardzo aktualne. Wiecie, że dogmat, moralność, jest zawsze na drodze rozwoju, ale rozwoju w tym samym sensie. Żeby posłużyć się czymś, co jest jasne, myślę, że mówiłem to już tutaj przy innych okazjach, dla rozwoju kwestii moralnej, rozwoju teologicznego, czy dogmatycznego, istnieje zasada, która jest bardzo jasna i pouczająca, mówiłem to już wiele razy: co uczynił św. Wincenty z Lerynu, w piątym wieku, był Francuzem. Powiedział, że prawdziwa doktryna, aby się rozwijać, iść do przodu nie może trwać w bezruchu, rozwija się „ut annis consolidetur, dilatetur tempore, sublimetur aetate”. To znaczy, że utrwala się przez lata, rozszerza z czasem i udoskonala z wiekiem. Dlatego obowiązkiem teologów jest badanie, refleksja teologiczna. Nie można uprawiać teologii mając przed sobą twarde „nie”. Następnie Magisterium powie: „Nie, poszliście za daleko, wróćcie”. Ale rozwój teologiczny musi być otwarty, od tego są teologowie. A Magisterium musi pomóc zrozumieć te granice. Co do problemu środków antykoncepcyjnych, to wiem, że wyszła publikacja, dotycząca tej kwestii i innych problemów małżeńskich. To są obrady kongresu, a na kongresie są „kwestie wnoszone”, potem dyskutują między sobą i formułują propozycje. Musimy mieć jasność: ci, którzy zorganizowali ten kongres, spełnili swój obowiązek, ponieważ starali się iść do przodu w doktrynie, ale w sensie eklezjalnym, a nie poza nim, jak powiedziałem w przypadku tej reguły św. Wincentego z Lerynu. Wtedy Magisterium powie: „Tak jest dobrze” - lub „nie jest dobrze”.

Ale tak wiele rzeczy jest podważanych. Pomyślmy na przykład o broni atomowej: dziś oficjalnie oświadczyłem, że używanie i posiadanie broni atomowej jest niemoralne. Pomyślmy o karze śmierci: najpierw była zgoda na karę śmierci... Teraz mogę powiedzieć, że jesteśmy blisko uznania jej za niemoralną, bo sumienie moralne dobrze się rozwinęło...

Żeby było jasne: gdy rozwija się dogmat lub moralność, to dobrze, ale w tym samym kierunku, z zachowaniem trzech zasad św. Wincentego z Lerynu. Myślę, że to jest bardzo jasne: Kościół, który nie rozwija swojego myślenia w sensie eklezjalnym, jest Kościołem, który się cofa. I to jest problem dzisiaj, wielu, którzy nazywają siebie „tradycyjnymi”. Nie, oni nie są tradycyjni, są „cofającymi się wstecz”, cofają się, nie mają korzeni. Zawsze tak robiono, w ubiegłym wieku też tak czyniono. A „wstecznictwo” jest grzechem, bo nie idzie do przodu z Kościołem. Natomiast tradycja - chyba ktoś to powiedział w jednym z wystąpień -, tradycja to żywa wiara zmarłych. Natomiast dla tych „wsteczników”, którzy nazywają siebie tradycjonalistami, jest to martwa wiara żywych. Tradycja jest właśnie korzeniem inspiracji do pójścia naprzód w Kościele. I zawsze jest wertykalna. „Wstecznictwo” się cofa, jest zawsze zamknięte. Należy dobrze zrozumieć rolę tradycji, która jest zawsze otwarta, jak korzenie drzewa, a drzewo rośnie w ten sposób... Pewien muzyk miał bardzo piękne zdanie - Gustaw Mahler powiedział: tradycja jest gwarancją przyszłości, nie muzealnym eksponatem. Jeśli pojmujesz tradycję jako zamkniętą, to nie jest to tradycja chrześcijańska. To zawsze sok korzeni prowadzi cię do przodu, do przodu, do przodu... Z tego powodu, ze względu na to co pani mówi trzeba myśleć i rozwijać wiarę i moralność, a dopóki idzie to w kierunku korzeni, soku, jest dobrze. Zachowując te trzy zasady św. Wincentego z Lerynu, o których wspomniałem.

Matteo Bruni

Jest jeszcze jedno pytanie Evy Fernandez z Cope.

Eva Fernandez (Cadena Cope)

Ojcze Święty, pod koniec sierpnia będzie konsystorz. Ostatnio wiele osób pytało Waszą Świątobliwość, czy myślał o rezygnacji, nie martw się, tym razem Cię o to nie zapytamy, ale jesteśmy ciekawi, Ojcze Święty: czy myślałeś kiedyś o tym, jakie cechy chciałbyś, aby miał Twój następca?

Papież Franciszek

To jest dzieło Ducha Świętego, wiesz? Nigdy nie odważyłbym się pomyśleć... Duch Święty może to zrobić lepiej niż ja, jest lepszy od nas wszystkich. Bo on inspiruje decyzje papieża, zawsze inspiruje. On żyje w Kościele, nie można sobie wyobrazić Kościoła bez Ducha Świętego, jest Tym, który czyni różnice, czyni też raban - pomyślcie o poranku Pięćdziesiątnicy - ale potem czyni harmonię. Ważne jest, aby mówić raczej o „harmonii” niż o „jedności”. Jedność, ale harmonia, nie jako rzecz stała. Duch Święty daje ci harmonię, która jest postępowa, która trwa. Podoba mi się to, co św. Bazyli mówi o Duchu Świętym: „Ipse harmonia est”, "On jest harmonią". On jest harmonią, bo najpierw wzbudza raban różnicą charyzmatów. Zostawmy to dzieło Duchowi Świętemu. W sprawie mojej rezygnacji chciałbym podziękować za piękny artykuł, który napisała jedna z was, na temat wszystkich znaków, które mogą doprowadzić do rezygnacji i wszystkich znaków, które się pojawiają. To dobra dziennikarska robota, dziennikarz wygłaszający na końcu swoją opinię. Żeby też widzieć znaki, a nie tylko wypowiedzi; ten aluzyjny język, który też daje sygnały. Umiejętność odczytywania znaków lub przynajmniej podjęcie wysiłku w celu interpretacji, że może być to lub tamto, to jest wasza piękna praca i bardzo dziękuję.

Matteo Bruni

Więc może ostatnie pytanie ze strony Phoebe Natanson z ABC.

Phoebe Natanson (ABC NEWS)

Przepraszam, Ojcze Święty, wiem, że miałeś wiele takich pytań, ale chciałabym zapytać, czy w tej chwili, przy trudnościach zdrowotnych i w ogóle, przyszła Ci do głowy myśl, że może czas przejść na emeryturę? Czy Wasza Świątobliwość miał jakieś problemy, które skłoniły do takich przemyśleń? Czy były jakieś trudne momenty, które skłoniły Waszą Świątobliwość do takich przemyśleń?

Papież Franciszek

Drzwi są otwarte, to jedna z normalnych opcji, ale do dzisiaj nie zapukałem do tych drzwi, nie powiedziałem: „Wejdę do tego pokoju”. Nie poczułem się na siłach, by myśleć o takiej możliwości. Ale może to nie znaczy, że pojutrze nie zacznę o tym myśleć, prawda? Lecz w tej chwili szczerze mówiąc nie. Ten wyjazd był też trochę sprawdzianem... To prawda, że w tym stanie nie można odbywać podróży, trzeba może trochę zmienić styl, zmniejszyć ilość wyjazdów, oczywiście odbyć te, które już są zaplanowane.. Ale powie to Pan. Drzwi są otwarte, to prawda.

A potem, zanim odejdę, chciałbym powiedzieć o czymś, co jest dla mnie bardzo ważne. Podróż tutaj do Kanady była bardzo związana z postacią św. Anny. Powiedziałam kilka rzeczy o kobietach, ale szczególnie o kobietach starszych, matkach i babciach. I podkreśliłem jedną rzecz, która jest oczywista: wiara ma być przekazywana „w dialekcie”, jest to dialekt - powiedziałem to wyraźnie - macierzyński, dialekt babć. Otrzymaliśmy wiarę w tej kobiecej, formie dialektu, i to jest bardzo ważne: rola kobiet w przekazie wiary i rozwoju wiary.

To matka lub babcia uczy jak się modlić, to matka lub babcia tłumaczy pierwsze rzeczy, których dziecko nie rozumie w kwestii wiary. I śmiem twierdzić, że ten przekaz wiary jest kobiecy. Ktoś może mi powiedzieć: ale teologicznie, jak to wyjaśnić? Powiem tak: tym, który przekazuje wiarę, jest Kościół, a Kościół jest żeński, Kościół jest oblubienicą; Kościół nie jest męski, Kościół jest kobietą [por. np. w języku łacińskim, włoskim, francuskim, hiszpańskim – przyp. KAI. I musimy wejść w tę myśl o Kościele jako kobiecie, o Kościele jako matce, która jest ważniejsza niż jakakolwiek szowinistyczna fantazja posługi męskiej czy jakakolwiek władza szowinistów męskich. Kościół jest matką, macierzyństwo Kościoła. Jest tym co uosabia Matka Pana. Dlatego ważne jest podkreślenie znaczenia w przekazie wiary tego dialektu matczynego.

Odkryłem to czytając na przykład opis męczeństwa Machabeuszy (por. 2 Mch 7): dwa lub trzy razy mowa jest tam, że matka dodawała im odwagi w dialekcie matczynym. Wiara musi być przekazywana w dialekcie. I tym dialektem posługują się kobiety. To jest wielka radość Kościoła, bo Kościół jest kobietą, Kościół jest oblubienicą. Chciałem to wyraźnie powiedzieć z myślą o św. Annie. Dziękuję, dziękuję za cierpliwość. Dziękuję za wysłuchanie, odpocznijcie i dobrej podróży. Dziękuję!

Źródło: KAI / tk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Papież Franciszek, Stefan von Kempis

Daj się rozpalić Słowu

Stary i zniszczony egzemplarz Biblii towarzyszy Franciszkowi od kilkudziesięciu lat. To najcenniejszy skarb naszego papieża, świadek jego radości i płaczu, prawdziwe źródło jego Ewangelicznej energii. Dla Franciszka Biblia nie jest pięknym...

Skomentuj artykuł

Papież: papiestwo nie jest duchowością, jest pracą, jest funkcją, jest służbą
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.