Papież w Egipcie: trzeba budować mosty
Papieska wizyta w Egipcie ma wymiar duszpasterski, ekumeniczny i międzyreligijny. Przed rozpoczynającą się w piątek pielgrzymką wskazuje na to watykański rzecznik prasowy.
Podkreśla zarazem, że Franciszek nie obawia się o swe bezpieczeństwo, stąd też zrezygnowano z używania przez Papieża, jak pierwotnie planowano, samochodu opancerzonego.
Bądźcie zjednoczeni w modlitwie do Ducha Świętego >>
Jedyna ważna zmiana w programie dotyczy miejsca sprawowania Mszy. Pierwotnie Ojciec Święty miał ją celebrować na stadionie, ostatecznie jednak zrobi to na terenie wojskowej bazy lotniczej, co nie tylko zapewni większe bezpieczeństwo, ale i sprawi, że w liturgii będzie teraz mogło uczestniczyć 25 tys. wiernych, czyli o 7 tysięcy więcej niż wg pierwszego planu.
"Papież chce słać pozytywne sygnały. Nie jest naiwny, zna sytuację w Egipcie. Wie o cierpieniu koptyjskich chrześcijan w minionych latach, szczególnie o tym, co wydarzyło się w Niedzielę Palmową, ale mimo to pragnie dać pozytywny znak. Na ile tylko to jest możliwe stawia on na normalność, stąd też będzie jeździł normalnym, zamkniętym samochodem - mówi Radiu Watykańskiemu Greg Burke.
Franciszek chce być najbliżej ludzi
- Pojawią się jednak dwa momenty, kiedy skorzysta też z małego samochodu golfowego, by być jak najbliżej ludzi. Dojdzie do tego w trakcie sobotniej Mszy i podczas odwiedzin seminarium.
Ważne będzie papieskie wystąpienie na Międzynarodowej Konferencji Pokojowej. Chce on przypomnieć, że ludzie prawdziwie wierzący są zawsze za pokojem. Pragnienie Franciszka stanowi budowanie dialogu. Widać to w trzech wymiarach jego podróży: duszpasterskim - podczas spotkania z maleńką wspólnotą katolików obecnych w Egipcie, ekumenicznym - w dialogu z prawosławnymi Koptami, oraz międzyreligijnym. Papież wciąż powtarza, że trzeba budować mosty".
Skomentuj artykuł