Trzeba oczyścić Boże Narodzenie z naleciałości konsumpcjonizmu

Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Drodzy bracia i siostry!

Właśnie dzisiaj rozpoczynają się adwentowe dni, przygotowujące nas bezpośrednio do święta Narodzenia Pana; rozpoczyna się Nowenna Bożego Narodzenia, którą liczne wspólnoty chrześcijańskie przeżywają odprawiając liturgie bogate w teksty biblijne, dobrane tak, by umacniały ducha oczekiwania na narodziny Zbawiciela. Cały Kościół w istocie kieruje swoje spojrzenie wiary na te bliskie już święta, przygotowując się — jak co roku — by przyłączyć się do radosnego śpiewu aniołów, którzy w środku nocy ogłoszą pasterzom wieść o nadzwyczajnym wydarzeniu narodzin Odkupiciela, zachęcając ich, by udali się do groty betlejemskiej. Leży tam Emmanuel, Stwórca, który stał się stworzeniem, owinięty w pieluszki i położony w nędznym żłobie (por. Łk 2, 13-14).

Boże Narodzenie ze względu na cechującą je atmosferę jest świętem powszechnym. W istocie, nawet człowiek nie uważający się za wierzącego może dostrzec w tym dorocznie obchodzonym święcie chrześcijańskim coś nadzwyczajnego i transcendentnego, coś głębokiego, co przemawia do serca. Są to święta opiewające dar życia. Narodziny dziecka powinny być zawsze wydarzeniem budzącym radość. Wzięcie w ramiona niemowlęcia pobudza zwykle do czujności i troski, rodzi wzruszenie i czułość. Boże Narodzenie to spotkanie z Nowo Narodzonym, kwilącym w skromnej grocie. Gdy patrzymy na Niego leżącego w żłóbku, jakże nie myśleć o tylu dzieciach, które także w dzisiejszych czasach przychodzą na świat w wielkim ubóstwie w wielu regionach naszego globu? Jakże nie myśleć o noworodkach nie przyjętych i odrzuconych, a także o tych, które nie są zdolne przeżyć z powodu braku odpowiedniej opieki i troski? Jakże nie myśleć również o rodzinach, które chciałyby doświadczyć radości z narodzin dziecka, a ich pragnienie nie zostaje spełnione? Niestety, istnieje niebezpieczeństwo, że pod wpływem hedonistycznego konsumpcjonizmu zagubi się duchowy sens Bożego Narodzenia, które stanie się tylko komercyjną okazją do zakupów i wymiany darów! Jednak, prawdę mówiąc, trudności, niepewność, a także kryzys gospodarczy, którego w tych miesiącach doświadcza tak wiele rodzin i który dotyka całą ludzkość, mogą okazać się bodźcem do odkrycia na nowo wartości charakterystycznych dla Bożego Narodzenia — ciepła, prostoty, przyjaźni i solidarności. Boże Narodzenie, oczyszczone z naleciałości konsumpcjonizmu i materializmu, może stać się zatem okazją, by przyjąć — jako osobisty prezent — orędzie nadziei, które wynika z tajemnicy narodzin Chrystusa.

Wszystko to jednak nie wystarcza, by pojąć w całej pełni wartość świąt, do których się przygotowujemy. Wiemy, że sławią one główne wydarzenie dziejów: wcielenie Słowa Bożego dla odkupienia ludzkości. Św. Leon Wielki woła w jednej ze swych licznych bożonarodzeniowych homilii: «Radujmy się w Panu, moi drodzy, i otwórzmy nasze serce na najczystszą radość. Narodził się bowiem dzień, oznaczający dla nas nowe odkupienie, z dawna przygotowane, wieczne szczęście. Odnawia się bowiem dla nas w powtarzającym się rocznym cyklu wielka tajemnica naszego zbawienia, która obiecana na początku i spełniona na końcu czasów, będzie trwała bez końca» (Homilia XXII). Do tej podstawowej prawdy powraca często w swoich Listach św. Paweł. Na przykład, w Liście do Galatów pisze: «Gdy (...) nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, (...) byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo» (4, 4). W Liście do Rzymian ukazuje logiczne i wymagające skutki tego zbawczego wydarzenia: «Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi [Bożymi], to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa; skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by wspólnie mieć udział w chwale» (8, 17). Ale to przede wszystkim św. Jan w Prologu czwartej Ewangelii snuje głębokie rozważania nad tajemnicą Wcielenia. Dlatego też Prolog wchodzi w skład liturgii Bożego Narodzenia od najdawniejszych czasów: znajdujemy w nim bowiem najbardziej autentyczny wyraz oraz najgłębszą syntezę tego święta i podstawy płynącej z niego radości. Św. Jan pisze: «Et Verbum caro factum est et habitavit in nobis — A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas» (J 1, 14).

Tak więc w Boże Narodzenie nie ograniczamy się do wspominania narodzin wielkiej osobistości. Nie świętujemy po prostu i w sposób abstrakcyjny tajemnicy narodzin człowieka czy — ogólnie — tajemnicy życia. Nie świętujemy też jedynie początku nowej pory roku. W Boże Narodzenie upamiętniamy coś bardzo konkretnego i ważnego dla ludzi, coś istotnego dla wiary chrześcijańskiej — prawdę, którą św. Jan ujmuje w tych kilku słowach: «Słowo stało się ciałem». Chodzi o wydarzenie historyczne, które ewangelista Łukasz stara się umieścić w dobrze określonym kontekście: w czasie, w którym wyszło rozporządzenie cezara Augusta o przeprowadzeniu pierwszego spisu ludności, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz (por. Łk 2, 1-7). Tak więc w pewną noc, historycznie udokumentowaną, dokonało się wydarzenie zbawienia, którego Izrael oczekiwał od wieków. Pośród ciemności betlejemskiej nocy rozbłysło rzeczywiście wielkie światło: Stwórca wszechświata przyjął ciało, jednocząc się nierozerwalnie z naturą ludzką, tak że rzeczywiście jest «Bogiem z Boga, Światłością ze Światłości», a jednocześnie człowiekiem, prawdziwym człowiekiem. To, co Jan nazywa po grecku ho logos — w tłumaczeniu łacińskim Verbum, a po włosku il Verbo — «Słowo» — oznacza również «Sens». A zatem słowa Jana możemy pojąć następująco: «odwieczny Sens» świata stał się dostępny dla naszych zmysłów i dla naszego rozumu: teraz możemy Go dotknąć i kontemplować (por. 1 J 1, 1). «Sens», który się ucieleśnił, nie jest po prostu ogólną ideą wpisaną w świat; jest skierowanym do nas «Słowem». Logos nas zna, wzywa nas, prowadzi nas. Nie jest jakimś uniwersalnym prawem, w którym odgrywamy pewną rolę, ale jest Osobą, interesującą się każdą pojedynczą osobą: jest Synem Boga żywego, który w Betlejem stał się człowiekiem.

Wielu ludziom, a w pewnym stopniu nam wszystkim wydaje się to zbyt piękne, żeby było prawdziwe. To bowiem jest dla nas potwierdzeniem: tak, istnieje sens, a sensem nie jest bezsilny protest przeciw absurdowi. Sens ma moc: jest Bogiem. Jest Bogiem dobrym, którego nie należy mylić z jakimś niedosiężonym i dalekim bytem, do którego nigdy nie byłoby nam dane dotrzeć, lecz Bogiem, który stał się naszym bliźnim i jest przy nas, ma czas dla każdego z nas i przyszedł, aby z nami pozostać. Spontanicznie rodzi się więc pytanie: «Czy coś podobnego jest możliwe? Czy jest rzeczą godną Boga stać się dzieckiem?» Próbując otworzyć serce na tę prawdę, która oświeca całe życie człowieka, trzeba nakłonić umysł i uznać ograniczoność naszego rozumu. W grocie betlejemskiej Bóg ukazuje się nam jako pokorne «dziecko», aby pokonać naszą pychę. Może łatwiej poddalibyśmy się wobec potęgi, wobec mądrości, ale On nie chce naszego poddania. Apeluje raczej do naszego serca, odwołuje się do naszej wolnej decyzji przyjęcia Jego miłości. Stał się mały, by uwolnić nas od ludzkiego pragnienia wielkości, rodzącego się z pychy. Dobrowolnie przyjął ciało, aby nas uczynić naprawdę wolnymi — wolnymi, aby Go kochać.

Drodzy bracia i siostry, Boże Narodzenie stanowi szczególnie dogodną okazję do medytacji nad sensem i wartością naszego życia. Zbliżające się święta pomagają nam, z jednej strony, zastanowić się nad dramatycznością historii, w której zranieni przez grzech ludzie nieustannie poszukują szczęścia oraz dającego zaspokojenie sensu życia i śmierci; z drugiej strony, zachęca nas do medytowania nad miłosierną dobrocią Boga, który przyszedł do człowieka, by bezpośrednio przekazać mu Prawdę, która zbawia, i by mu dać udział w swojej przyjaźni i swoim życiu. Dlatego przygotujmy się do Bożego Narodzenia z pokorą i prostotą, otwierając się na przyjęcie daru światła, radości i pokoju, promieniujących z tej tajemnicy. Przyjmijmy narodziny Chrystusa jako wydarzenie zdolne odnowić dzisiaj nasze życie. Niech spotkanie z Dziecięciem Jezus sprawi, że staniemy się osobami, które nie myślą tylko o sobie, lecz otwierają się na oczekiwania i potrzeby braci. W ten sposób także i my staniemy się świadkami światła, jakie płynie z Bożego Narodzenia na ludzkość trzeciego tysiąclecia. Prośmy Najświętszą Maryję, będącą tabernakulum Słowa, które stało się ciałem, oraz św. Józefa, cichego świadka zbawczych wydarzeń, aby w nas rozbudzili uczucia, jakie żywili, gdy oczekiwali narodzin Jezusa, tak byśmy mogli przygotować się do nabożnego obchodzenia zbliżających się świąt Bożego Narodzenia, z radością wiary i ożywiani pragnieniem szczerego nawrócenia.

Wszystkim życzę radosnego Bożego Narodzenia!

Do Polaków:

Witam polskich pielgrzymów. W święto Bożego Narodzenia na nowo przeżywamy tajemnicę nieskończonej miłości Boga. Radość Maryi i Józefa, zadziwienie pasterzy i pokój ludzi dobrej woli stają się naszym udziałem. Wszelkie troski ustępują miejsca nadziei. Tej nadziei, radości i pokoju, z którymi przychodzi Nowo Narodzony, życzę wam i waszym najbliższym. Niech dobry Bóg wam błogosławi.

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trzeba oczyścić Boże Narodzenie z naleciałości konsumpcjonizmu
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.