Świętuj Światowy Dzień Ubogich z "Zupą w Kato"
Odpowiedzieli na zaproszenie Franciszka i postanowili odnaleźć ubogich. Nie po to, żeby pomagać na siłę albo rozwiązywać ich kłopoty. Po to, żeby się spotkać, porozmawiać i zjeść razem zupę. Chcą to robić w każdy czwartek.
"Nie miłujmy słowem, ale czynem" - pisze papież Franciszek w orędziu na pierwszy Światowy Dzień Ubogich, który przypada na niedzielę 19 listopada.
(fot. prywatne archiwum autora)
W Katowicach można odpowiedzieć na jego zachętę, gotując zupę dla potrzebujących. - To okazja, by w codziennym biegu dostrzec ubogich i bezdomnych, którzy są ludźmi tak samo jak my i należy się im szacunek - mówi Aleksandra Jańdziak z "Zupy w Kato".
W najbliższą niedzielę przy zupie będzie można w Katowicach uczcić pierwszy Światowy Dzień Ubogich. Ustanowił go papież Franciszek, który chce, by Kościół obchodził go co roku. "Nie miłujmy słowem, ale czynem" - podkreślił Franciszek w swoim przesłaniu na to święto, przywołując 1 List św. Jana.
(fot. prywatne archiwum autora)
Każdy może dołączyć
Czynem tym może być gotowanie zupy i dzielenie się nią w ramach akcji "Zupa w Kato". Została ona zainaugurowana w Katowicach 7 listopada, a inspirację stanowi dla niej "Zupa na Plantach", która od roku z sukcesem rozwija się w Krakowie i rozlewa się na kolejne miasta w Polsce.
Każdy może pojawić się 19 listopada w katowickim Klubie Wysoki Zamek (ul. Gliwicka 96a), ugotować zupę i podzielić się nią z innymi. Gotowanie rozpocznie się o 15.00, po jego zakończeniu zupa zostanie dostarczona na Plac Przyjaciół z Miszkolca przy ul. Sokolskiej w Katowicach, gdzie będzie można zjeść ją razem z wszystkimi chętnymi na ciepły posiłek. Wcześniej wszyscy zainteresowani mogą w Klubie Wysoki Zamek wziąć udział we mszy świętej, która rozpocznie się o 14.00.
Ubodzy są dla nas ważni
- Zupa to przede wszystkim próba zbudowania wzajemnego zaufania, poczucia, że ubodzy i bezdomni są dla nas ważni. Bez oceniania. Bez mówienia, że mamy receptę na ich wszystkie problemy i wiemy lepiej, co jest dla nich właściwe. Niech wspólne jedzenie zupy i rozmowa przy niej będą pretekstem, żeby w dalszej perspektywie podjąć kolejne kroki, oczywiście w porumienieniu z osobami w potrzebie i za ich zgodą - mówi Aleksandra Jańdziak z "Zupy w Kato".
Podczas niedawnej inauguracji akcji ok. 20 osób ugotowało 35 litrów zupy jarzynowej, którą podzieliło się z ok. 50 osobami. Wspólny posiłek był okazją do rozmów, poznania siebie nawzajem i umówienia się na kolejną zupę. Będzie ona gotowana w Katowicach co tydzień. - Było spontanicznie i od początku z przekonaniem, że to ważna sprawa. Myślę, że "Zupa" stanie się przestrzenią, w której będą się spotykać różni ludzie.
(fot. prywatne archiwum autora)
Mieszanka osobowości
"Domni" i bezdomni, wierzący i niewierzący, bogaci i biedni, młodzi i starzy. Każdy nada tej inicjatywie jakiś kolor i zostawi w niej część siebie. Taka mieszanka osobowości, doświadczeń, innego spojrzenia jest dowodem na to, że można się pięknie różnić i wspólnie działać - tłumaczy Jańdziak.
"[…] Jesteśmy wezwani do wyciągnięcia ręki do biednych, do spotkania się z nimi, popatrzenia im w oczy, przytulenia, aby poczuli ciepło miłości, która przełamuje krąg samotności. Ich ręka wyciągnięta w naszą stronę jest również zaproszeniem do wyjścia z naszych pewności i wygód, i do rozpoznania wartości, którą ubóstwo ma samo w sobie" - pisze papież Franciszek w swoim orędziu na Światowy Dzień Ubogich.
Są dla nas nauczycielami
Z jego słowami współgrają słowa organizatorów "Zupy w Kato" o ubogich. - Może mają mniej materialnie niż my i gorzej radzą sobie z niektórymi sytuacjami, ale tak naprawdę są tacy sami jak my. Mają uczucia, emocje, śmieją się i wzruszają. Myślę, że są dla nas nauczycielami. Nauczycielami uwagi, przekraczania samych siebie.
Sens jest w drugim człowieku, w obecności i w dawaniu. Chciałabym, żebyśmy stali się znajomymi, którym mówimy przy spotkaniu: "dzień dobry, jak się dzisiaj masz?" - uśmiecha się Aleksandra Jańdziak. Zauważa, że bardzo łatwo można wydawać opinie, oceniać innych i myśleć stereotypami. Trudniej jest o refleksję. - Życie na ulicy nie jest wyborem. Często są to bardzo dramatyczne historie, tragedie, skutki biedy dziedziczonej - podkreśla.
Poza schematami
Jedna z organizatorek "Zupy w Kato" wierzy, że można wyjść poza schematy. - Starajmy się być wyczuleni na drugiego człowieka. Życzyłabym nam wszystkim więcej wyrozumiałości, cierpliwości i czasem zwykłej rozmowy, na przykład kiedy ktoś poprosi nas o kilka groszy na ulicy, choć zdaję sobie sprawę, że nie jest to łatwe - mówi. Otwarcie się na drugiego człowieka może być prawdziwą rewolucją. Dla Aleksandry Jańdziak rozpoczęła się ona w Krakowie poprzez jej zaangażowanie w "Zupę na Plantach".
- Pojawiła się ona w moim życiu dość nieoczekiwanie, ale zrobiła mi w głowie spore zamieszanie. Bardzo liczę na pozytywne efekty "Zupy" także w Katowicach - zaznacza. Według niej mogą się one pojawić u wszystkich, którzy będą się gromadzić na placu przy ul. Sokolskiej nad miską zupy. - Najcenniejsze są spotkania i poznawanie swoich historii. Zarówno osób bezdomnych, jak i "domnych". Potrzebujemy siebie nawzajem, a pomagając innym, może nawet bardziej pomagamy sobie.
Franciszek poparłby "Zupę"?
Jak pokazuje przykład "Zupy na Plantach", pomoc zapoczątkowana przy "Zupie", może się rozwinąć w różnych kierunkach. - To nie ma być spotkanie anonimowe, ale z konkretnym człowiekiem i jego problemami, które staramy się zrozumieć. Jeśli on poczuje się bezpieczny i szanowany, to rodzi się szansa na zrobienie kolejnego kroku w postaci np. poszukania mieszkania czy pomocy w zdobyciu pracy. Ale bez prawdziwej relacji nie będziemy w stanie realnie pomóc - powiedział dla KAI Piotr Żyłka, jeden z pomysłodawców "Zupy na Plantach".
Nadziei na skuteczne wsparcie wykraczające poza zaspokojenie głodu nie brakuje w Katowicach. - Na razie musimy rozeznać sytuację i potrzeby ludzi, których spotkamy - mówi Marta Pałasz z "Zupy w Kato". - Od początku rozumiemy "Zupę" jako przestrzeń spotkania. Jej celem nie jest tylko nakarmienie głodnych, ale przede wszystkim samo spotkanie bez robienia podziałów - dodaje.
Wspólna zupa w każdy czwartek
Dla organizatorów "Zupy w Kato" bardzo istotne było znalezienie odpowiedniego miejsca, w którym będzie można się gromadzić przy zupie. Spotkali się oni z dużą przychylnością władz Katowic w tej kwestii. - Pomysłów było kilka. Ostatecznie wybór padł na plac przy ulicy Sokolskiej, czyli Plac Przyjaciół z Miszkolca. Chcieliśmy, żeby było to miejsce, gdzie jest przestrzeń do spotkania, rozmowy, spokojnego zjedzenia zupy, spędzenia razem czasu. Plac ten jest też miejscem, gdzie można spotkać bezdomnych, podobnie jak w pobliskich okolicach Supersamu i dworca PKS. Istotne jest również to, że jest to lokalizacja bliska centrum miasta - wyjaśnia Jańdziak.
Po najbliższej niedzieli zupa będzie powstawała w Katowicach co czwartek (począwszy od 23 listopada) w Klubie Wysoki Zamek, a następnie rozlewana na placu przy ulicy Sokolskiej. Wiara, że pozytywnie wpłynie ona na mieszkańców Katowic, jest duża.
Okazja, żeby zauważać
- Niech "Zupa w Kato" będzie okazją do tego, żeby w codziennym biegu dostrzec ubogich i bezdomnych, którzy są ludźmi tak samo jak my i należy się im szacunek - dzieli się swoimi nadziejami Aleksandra Jańdziak.
Są one bliskie przesłaniu Ojca Świętego na pierwszy Światowy Dzień Ubogich. "W tę właśnie niedzielę poświęconą ubogim, jeśli w naszej okolicy żyją biedni, którzy potrzebują pomocy i opieki, zbliżmy się do nich: niech to będzie odpowiednia chwila na spotkanie Boga, którego szukamy" - napisał papież Franciszek. Gdyby tylko wiedział, być może i on chciałby się pojawić w Katowicach, żeby podzielić się z innymi zupą?
Skomentuj artykuł