Ten zamach na Jana Pawła II był ukrywany przez lata. Kard. Dziwisz milczał na ten temat
Podczas wizyty Jana Pawła II w Fatimie, niemal rok po zamachu na jego życie, doszło do kolejnych dramatycznych wydarzeń. Hiszpański duchowny Juan Fernandez Krohn zaatakował Ojca Świętego 40-centymetrowym bagnetem, krzycząc "Precz z papieżem!". Przez lata sądzono, że zamachowiec nie zranił papieża, aż po latach kard. Stanisław Dziwisz ujawnił prawdę.
- Rok po zamachu na placu św. Piotra, podczas wizyty w Fatimie, Jan Paweł II został zaatakowany przez hiszpańskiego duchownego Juana Fernandeza Krohna, który próbował zranić go 40-centymetrowym bagnetem.
- Krohn sprzeciwiał się reformom Soboru Watykańskiego II, w tym dialogowi z innymi religiami i odprawianiu mszy w językach narodowych, co było głównym powodem jego ataku na papieża.
- Ochroniarz Camillo Cibin udaremnił zamach, a papież, mimo agresji napastnika, pobłogosławił go. Wierni nie zdawali sobie sprawy z ataku, a uroczystości przebiegły bez paniki.
- Choć rana papieża nie była poważna, obawiano się, że bagnet mógł być zatruty. Jan Paweł II prawdopodobnie ukrywał ten fakt, by nie niepokoić wiernych. Dopiero w 2008 roku kard. Stanisław Dziwisz potwierdził, że papież rzeczywiście został zraniony.
Drugi zamach na papieża Polaka
Zamach na Jana Pawła II z 13 maja 1981 roku jest powszechnie znany. Papież aż do końca życia wyrażał wdzięczność Matce Bożej Fatimskiej za ocalenie. 12 maja 1982 roku, będąc już w pełni sił, pozdrawiał tłumy wiernych zgromadzonych przed Bazyliką Matki Bożej Różańcowej. W tym czasie kula, która rok wcześniej go raniła, została umieszczona w koronie figury Matki Bożej z Fatimy jako wyraz wdzięczności za ocalenie.
Fot. PAP/EPA/STR
Dlaczego Juan Fernandez Krohn zaatakował Jana Pawła II
Jak informuje "Onet", wśród zgromadzonych na placu znajdował się hiszpański duchowny Juan Fernandez Krohn, jednak jego celem nie była wspólna modlitwa z papieżem. Krohn sprzeciwiał się Kościołowi posoborowemu i nigdy nie zaakceptował postanowień Soboru Watykańskiego II z 1965 roku. Sobór wprowadził dialog z innymi religiami, potępił antysemityzm i umożliwił odprawianie mszy w językach narodowych zamiast po łacinie. Hiszpan nie godził się na tak radykalne zmiany, co stało się bezpośrednim powodem jego zamachu.
Biskupi obawiali się, że bagnet mógł być zatruty
Podczas uroczystości w Fatimie Juan Fernandez Krohn, ubrany w czarną sutannę, przedostał się przez tłum i zaatakował Jana Pawła II 40-centymetrowym bagnetem, krzycząc "Precz z papieżem!". Ochroniarz Camillo Cibin w porę obezwładnił napastnika, a papież, mimo wyzwisk, zdążył go pobłogosławić. Atak był tak szybki, że wierni go nie zauważyli, a nabożeństwo odbyło się bez zakłóceń. Przez lata sądzono, że zamachowiec nie zranił papieża, aż w 2008 roku kard. Stanisław Dziwisz ujawnił prawdę. Hierarcha wspominał m.in., że widziano zakrwawioną sutannę Ojca Świętego.
Choć rana papieża nie była groźna, biskupi obawiali się, że bagnet mógł być zatruty, dlatego oprócz opatrzenia rany zlecono badania krwi. Na szczęście wyniki nie wykazały żadnego zagrożenia. Nie jest do końca jasne, dlaczego Jan Paweł II ukrywał fakt, że został zraniony, ale najprawdopodobniej chciał uniknąć niepokoju wśród wiernych, którzy wciąż przeżywali zamach sprzed roku.
Źródło: Onet / pk


Skomentuj artykuł