Trudno ocenić politykę wschodnią Watykanu
Nie łatwo jest ogarnąć i właściwie ocenić tzw. politykę wschodnią Watykanu, nie ulega jednak wątpliwości, że jej “zasadą była sollicitudo omnium ecclesiarum, potężnym narzędziem oręża dialogu, a celem pomoc Kościołowi prześladowanemu i zdziesiątkowanemu".
“Choć była ona kontestowana zarówno poza Kościołem, jak w nim samym, nie była na pewno bezużyteczna" - uważa historyk dwutygodnika włoskich jezuitów "La Civilta Cattolica" ks. Giovanni Sale w pierwszym z cyklu artykułów poświęconych watykańskiej "Ostpolitik".
Autor przypomina, ze polityka ta “zaangażowała Stolicę Apostolską i niektóre sektory dyplomacji watykańskiej, w długa i mozolną próbę dialogu z państwami bloku komunistycznego" i zwraca uwagę, ze “termin ten `Ostpolitik` choć powszechnie używany, nie był nigdy stosowany przez dyplomację Watykanu dla określenia jej działalności na służbie Kościołom w krajach komunistycznych". Pierwsze kroki w tym kierunku, podkreśla ks. Sale, uczynił Jan XXIII, a w jego ślady poszedł Paweł VI, “biorąc na siebie odpowiedzialność za śmiałe podjęcie dialogu z tymi, którzy walczyli z Kościołem i z religią, wiedząc, że wielu patrzyło na to nieufnie, także wewnątrz Kościoła za żelazną kurtyną".
Stolica Apostolska, jak wielokrotnie podkreślał to kardynał Agostino Casaroli, którego nazwisko powszechnie wiązane jest z watykańska polityką wschodnia, zaangażowała się w nią z pobudek “o charakterze wybitnie religijnym", pamiętając o spoczywającym na niej samej i na papieżu obowiązku “sollicitudo omnium ecclesiarum", czyli “zachowaniu jedności wiary i dyscypliny we wszystkich Kościołach". “Ta teologiczna zasada nie była uznawana ani przez Związek Radziecki, ani przez inne kraje socjalistyczne; owszem, właśnie z jej powodu Kościół katolicki był poważnie prześladowany przez reżim komunistyczny" - podkreśla autor artykułu w czasopiśmie jezuitów włoskich.
Ks. Sale przypomniał następnie, iż “powszechne było przekonanie, że komunizm oraz ustrój polityczno-instytucjonalny w krajach za żelazną kurtyną trwać miał jeszcze bardzo długo", co odpowiadało prawdzie, ponieważ “od początku pontyfikatu papieża Montiniego (1963) upłynąć musiało 25 lat zanim upadły reżimy komunistyczne na wschodzie Europy". Nie we wszystkich tych krajach sytuacja była identyczna, zauważa autor, pisząc, że “w krajach takich, jak Polska i Jugosławia, gdzie katolicyzm był częścią integralną tożsamości narodowej, po okresie prześladowań, udało się stopniowo przywrócić organizację kościelną".
Stanowisko to rozpowszechniała prasa, dyplomacja oraz politycy o nastawieniu antykomunistycznym, “nie biorący pod uwagę częstych wystąpień papieża przeciwko marksistowskiej ideologii i doktrynie" - stwierdza ksiądz Sale, przypominając, że Casaroli uważany był w niektórych kręgach za “kryptokomunistę, przykładającego rękę do zniszczenia cywilizacji chrześcijańskiej".
Wyrażając opinię, że “polityka wschodnia Watykanu, choć nie przyniosła spektakularnych sukcesów, niewątpliwie wprowadziła elementy nowości do międzynarodowego obrazu politycznego, naznaczonego statycznością typową dla okresu zimnej wojny", autor zapowiada, że powróci jeszcze do tego tematu w najbliższych numerach “La Civilta Cattolica".
Skomentuj artykuł