We Francji odradza się tradycja pieszych pielgrzymek na Górę św. Michała
We Francji odradza się tradycja pieszych pielgrzymek do opactwa na Górze św. Michała - Mont-Saint-Michel w Normandii. Jest to skalista wyspa oddzielona od lądu niemal dwukilometrową groblą, zalewaną w czasie przypływów.
Ze względu na swe wyjątkowe położenie stanowi jedną z największych atrakcji turystycznych Francji. W przeszłości jednak miejsce to było jednym z głównych celów chrześcijańskich pielgrzymek, gdyż na początku VIII w. miał się tam objawić Michał Archanioł. Pielgrzymki ustały, kiedy po rewolucji francuskiej z 1789 opactwo na 70 lat zostało przekształcone w więzienie.
Domów pielgrzyma ciągle za mało
Od 20 lat trwa systematyczne odnawianie dawnych szlaków pielgrzymich. Dziś jest już ich dziesięć o łącznej długości 3,5 tys. kilometrów. Ich słabym punktem nadal pozostaje baza noclegowa. Domów pielgrzyma jest wciąż za mało. Mimo to pieszych pielgrzymów przybywa, przy czym wielu z nich chce dotrzeć do opactwa 15 sierpnia.
Od 2001 na Górze św. Michała żyje Jerozolimska Wspólnota Monastyczna. Przyjmujący pątników brat Bernard Marie zapewnia, że piesza pielgrzymka do tego miejsca jest silnym doświadczeniem duchowym. Ze względu na szczególną scenerię przypomina ona zarazem przejście przez morze, jak i pustynię.
Wpływ na duchową wyobraźnię
"Oczywiście zatoka to nie pustynia, ale sceneria jest tu szczególna, nie ma takiej drugiej w Europie. Można odnieść wrażenie, że jest się na pustkowiu. Wszystko jest płaskie, dalekie, taka swoista pustynia. A zarazem mamy tu do czynienia z realnym zagrożeniem ze strony morza. Ze względu na kształt zatoki przypływy zachowują się w sposób dość niespodziewany.
A zatem jest tu ten wymiar przejścia przez odludzia i przez wodę do miejsca, które z daleka rysuje się na horyzoncie, jest jasnym celem położonym na skale i jawi się jako swoista ziemia obiecana, bo jest tam sanktuarium. To wszystko ma realny wpływ na wyobraźnię duchową, chrześcijańską. Jest to silne doświadczenie drogi do ostatecznego celu. Jeśli przeżywa się to po chrześcijańsku, można niemal namacalnie zaznać czegoś duchowego, co wykracza poza samo doświadczenie wędrówki" - powiedział w Radiu Watykańskim brat Bernard Marie.
Skomentuj artykuł