Wojciech Żmudziński SJ: ekumenizm jest sercem misji Kościoła

Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, bazylika św. Jana Pawła II w Krakowie, 2018 r. (fot. Episkopat News)

Ekumenizm? W Polsce? Mamy ważniejsze sprawy w Kościele – mówią mi księża, z którymi o tym rozmawiam. Jak to się stało, że cel, jaki postawił nam sam Jezus, abyśmy byli jedno, został zepchnięty do spraw mniej pilnych i mniej ważnych?

Wciąż stanowimy większość jako katolicy, więc nie musimy martwić się o malutkie wspólnoty prawosławne i protestanckie. Ani nam specjalnie nie zagrażają ani też nie oczekujemy od nich żadnej pomocy. Ekumenizm ograniczamy do spotkań podczas Tygodnia Jedności Chrześcijan. Ważne, aby było ładnie i odświętnie. Gdzie jest jednak realne współdziałanie? Gdzie jest współpraca duszpasterska? Czy wierzymy w możliwość robienia czegoś wspólnie? Odpowiedź nasuwa się sama. Mamy wystarczająco dużo problemów z jednością między katolikami.

Warto przypomnieć tu słowa Jezusa, użyte co prawda w innym kontekście, ale prawdziwe również i w tej sytuacji: „To zaś należało czynić, a tamtego nie zaniedbywać” (Mt 23,23b). Dopóki będziemy traktowali troskę o jedność wewnątrz Kościoła katolickiego w oderwaniu od troski o jedność wszystkich chrześcijan, dopóty będziemy stali w miejscu zarówno w jednej jak i w drugiej pilnej sprawie. Ekumenizm nie jest dodatkiem do działań Kościoła, lecz sercem jego misji.

„Ekumenizm nie jest odrębnym polem zaangażowania apostolskiego lecz aspektem całej misji Kościoła, a więc wszystkich działań apostolskich" - mówił generał jezuitów o. Pedro Arrupe SJ na IV Kongresie Jezuickich Ekumenistów, jaki odbył się w Dublinie w 1971 roku. Zachęcał jezuitów, aby nadali ekumeniczny charakter szczególnie tym dziełom, które są specyficznie jezuickie, a przede wszystkim rekolekcjom ignacjańskim, które mogą pomóc również chrześcijanom innych denominacji kroczyć drogą wiary. I nie o prozelityzm tu chodzi, lecz o to, aby dzięki naszym działaniom każdy chrześcijanin przylgnął jeszcze bardziej do Chrystusa, żył Ewangelią we wspólnocie, do której należy: katolickiej, protestanckiej czy prawosławnej.

DEON.PL POLECA

"Ruch ekumeniczny musi stać się śmielszy" - apelował ówczesny generał jezuitów. Wielu członków Towarzystwa Jezusowego nie było wówczas przekonanych, że jest to rzeczywiście pilna kwestia i tylko nieliczni podjęli wyzwanie.

Od tamtego czasu minęło ponad 50 lat i wciąż brakuje w naszym kraju zdecydowanego otwarcia katolików na ekumeniczny powiew Ducha Świętego. Ruchy ekumeniczne jakie powstały po Soborze Watykańskim II straciły w Polsce swój charakter ekumeniczny. Przykładem może być Odnowa w Duchu Świętym, do której wprowadzono tyle typowo katolickich praktyk, że trudno już dzisiaj mówić, że jest to ruch ekumeniczny, a takim był u swoich początków. Stracił coś istotnego ze swojej misji.

W wielu środowiskach katolickich obserwuje się odchodzenie od Pisma Świętego w kierunku prywatnych objawień, a to jeszcze bardziej utrudnia nam znalezienie wspólnego języka z braćmi i siostrami ze wspólnot ewangelicznych. Do jedności nie prowadzi także źle rozumiana maryjność i niewiedza, z której biorą się wszelkie lęki i uprzedzenia. To nieprawda, że protestanci nie przejawiają głębokiej czci wobec Matki Jezusa. Często brakuje nam postawy wzajemnego wsłuchiwania się w doświadczenie wiary kogoś, kto „nie chodzi z nami” (Łk 9,49). W ten sposób tracimy wiele okazji ubogacenia się świadectwem Bożego działania w życiu człowieka.

Zielonoświątkowa misjonarka Joyce Huggett opublikował książkę "Listening to God" (1986), w której opisała jak Ćwiczenia duchowe św. Ignacego umocniły jej pragnienie życia z Bogiem we wspólnocie zielonoświątkowej i jak pomogły stać się lepszą misjonarką. Przyznaje, że w atmosferze ciszy i modlitwy kontemplacyjnej, przy ignacjańskim zaangażowaniu wyobraźni i zmysłów, przeżyła jedną z najbardziej znaczących duchowych pielgrzymek.

Niewielu dzisiaj wie, że Sługa Boży, ks. Franciszek Blachnicki, tworząc w Polsce ruch oazowy korzystał nie tylko z doświadczeń wspólnot zielonoświątkowych ale wspierany był przez ewangelicznych pastorów w ożywianiu wiary pośród polskiej młodzieży. Dzisiaj księża unikają takiej bliskości z protestantami.

Przez dziesięć lat prowadziłem wraz z pastorem baptystów program międzywyznaniowej „Akademii Biblijnej” i do dziś pamiętam świadectwo osiemdziesięcioletniej katoliczki, która w tym programie uczestniczyła. Pod koniec jednego ze spotkań powiedziała: „Chcę wszystkim wam podziękować, bo zrozumiałam na tych naszych spotkaniach, że przez 80 lat mojego życia w Kościele katolickim źle się modliłam. Teraz wiem, że najważniejsza jest osobista relacja z Jezusem. Szkoda, że tak późno. I szczególnie dziękuję naszemu pastorowi, który przyszedł do nas katolików jak ta owce między wilki. To on pomógł mi stać się lepszą katoliczką”. Można? Oczywiście, że tak.

Nie chciałbym w wieku 80 lat patrzeć wciąż na Kościół złożony z grupek walczących ze sobą chrześcijan, często poróżnionych o kwestie drugorzędne lub zupełnie nieistotne. Współpraca między wyznaniami jest podstawową misją, jaką powierzył nam wszystkim Jezus Chrystus. To dzięki ekumenizmowi możemy bardziej zrozumieć, kim jesteśmy i przestać bać się tych, którzy myślą i wierzą inaczej.

socjusz przełożonego Prowincji Wielko­polsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego, współpracownik portalu DEON.pl oraz Jezuici.pl. Opublikował między innymi: Niebo jest w nas; Miłość większa od wiary; Pogromcy zamętu; Ro­dzice dodający skrzydeł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wojciech Żmudziński SJ: ekumenizm jest sercem misji Kościoła
Komentarze (13)
JT
~Jasiu Tomeczko
19 stycznia 2022, 12:18
Ponieważ mój komentarz nie przeszedł moderacji, zapytam raz jeszcze, może tym razem sporka się z większą otwartością i miłosierdziem: Obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie to rzecz drugorzędna czy zupełnie nie istotna?
AS
~Antoni Szwed
19 stycznia 2022, 15:11
Po prostu NIE MA Najświętszego Sakramentu bez RZECZYWISTEJ OBECNOŚCI Pana Jezusa w Jego Ciele i Krwi. Zatem ta obecność nie jest nieistotna czy drugorzędna, jest PIERWSZORZĘDNA!
JR
~Józef Rolny
21 stycznia 2022, 20:56
Nie jest nieistotna. Natomiast musisz zrozumieć, że to nie jest istota kerygmatu, który jest w wspólny dla wszystkich chrzescijan. Wezwanie, 'aby byli jedno', jest równie ważne jak 'to czyńcie na moją pamiątkę'.
JL
Jerzy Liwski
25 stycznia 2022, 22:24
@Józef Rolny. Jeżeli Najświętszy Sakrament to prawdziwe Ciało Boga, to jest to jedyna możliwość fizycznego dotknięcia Boga w tym świecie - i to powinno być źródłem kerygmatu. "aby byli jedno" dotyczy Kościoła Katolickiego, a nie Kościoła i ludzie, którzy z własnej woli od niego odeszli (i to jest rozumienie katolickie, proszę zapytać protestantów jak te słowa rozumieją i jak te słowa rozumiał Luter, Kalwin i inni skoro nie przeszkadzały im one w odejściu od Kościoła). Jeżeli ktoś chce rozumieć "aby byli jedno" jako kwestię relacji między Kościołem, a odłączonymi, to instytucja ekskomuniki jest sprzeczna ze słowami Jezusa, a sprzeczna nie jest.
AW
~Artur Wojtkiewicz
19 stycznia 2022, 09:56
Bo może chodzi o to, że pewnych różnic nie da się przeskoczyć? Choc nie wiadomo jakie wygibasy umysłowe i językowe stosowaliby ekumeniści.
JL
Jerzy Liwski
19 stycznia 2022, 01:29
Wprowadzać do czegoś katolickie praktyki - źle! nieekumeniczne! Wprowadzać do czegoś protestanckie praktyki - brawo! super! - to już Kali się na ten temat wypowiadał...
AE
~Anna Elżbieta
18 stycznia 2022, 13:45
Bardzo ciekawy i prawdziwy artykuł. Dziękuję.
AS
~Antoni Szwed
18 stycznia 2022, 10:14
Jedynym prawdziwym Kościołem Jezusa Chrystusa jest Kościół katolicki. Żaden inny. Ekumenizm jest ważny o ile pojmuje się go jako wychodzenie do innych chrześcijan, nie-katolików, z zachętą, by powrócili do Kościola katolickiego. Tak, wolą Boga jest, abyśmy wszyscy byli jedno, w Kościele katolickim.
AS
~Augustyn Szczawiński
18 stycznia 2022, 19:06
Oczywiście! Misje. nawracanie, zapraszanie, a nie jakieś propagandowe "nabożeństwa ekumeniczne". To samo z "dniami".
TO
~The Orthodox
18 stycznia 2022, 19:45
Bardzo duża pewność co do tego, co jest wolą Boga... nie śmiałbym tak twierdzić... dlaczego w takim razie Bóg doluszza, aby niewierzący odnajdywali Go w Kościołaxh niekatolickich? Żeby z lubością ich potem potępić? Czy Chrystus w przypowieści o sądzie ostatecznym podejmuje decyzję o zbawieniu ludzi na podstawie dogmatów i przynależbości konfesyjnej? Czy też raczej to, jak człowiek żył i miłował bliźniego, jest podstawą decyzji?
SM
Sylwester Mrozik
18 stycznia 2022, 22:04
A skąd ta pewność że racja jest tylko i wyłącznie po stronie Kościoła katolickiego ? Nie da się tego udowodnić. Jest to przekonanie wynikające z wiary. Proszę też nie stawiać się w roli interpretatora woli Boga.
AS
~Antoni Szwed
19 stycznia 2022, 12:17
Po pierwsze, są DWA Przykazania miłości, nie jedno o miłości bliźniego; po drugie, bliźniego można prawdziwie kochać tylko poprzez miłość do Boga, która jest PIERWSZA i NAJWAŻNIEJSZA; po trzecie, bez Chrystusa nikt nie dostanie się do nieba; po czwarte, jeśli ktoś za życia nie miał szans poznania Chrystusa (a nie że nie chciał!!), będzie Go poznawał w czyśćcu; po piąte, ktoś, kto świadomie odrzuca Credo Apostolskie (ono jest nam obecnie dane w sformułowaniach dogmatycznych) odrzuca Boga, który je ludziom dał; po szóste, ktoś, kto świadomie gardzi Kościołem katolickim, pogardza jego nauczaniem i sakramentami nie dostanie się do nieba.
TO
~The Orthodox
19 stycznia 2022, 19:32
Chrześcijanie wszyscy wyznają Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela. Czy ktoś, kto nie poznał Chrystusa w swoim ziemskim życiu będzie poznawał Go w czyśćcu - nie wiemy, to decyzja samego Boga. Każdy Kościół chrześcijański uznaje credo - różnica jest jedynie w Filioque w przypadku Cerkwi. A stwierdzenie o gardzeniu Kościołem rzymskokatolickim jest mocnym naciąganiem faktów, ponieważ zaiste kto jak kto ale ludzie nastawieni ekumenicznie darzą innych szacunkiem, a nie pogardą