220. rocznica urodzin Aleksandra Fredry
Przez aklamację przyjęli w piątek posłowie uchwałę z okazji 220 rocznicy urodzin Aleksandra Fredry. W tekście uchwały posłowie przypominają cytat z "Zemsty" "Zgoda! Zgoda!/ Tak jest, zgoda/ A Bóg wtedy rękę poda".
"Sejm RP pragnie złożyć hołd wielkiemu komediopisarzowi Aleksandrowi Fredrze, którego śmiech szczery, uczciwy, samorodny, rodzinny ratował Polaków w dobie niewoli i do dzisiaj zachował - wedle słów Stanisława Koźmiana - prawdę, życie, świeżość i jakiś niezrównany urok nieśmiertelności" - napisano w uchwale.
Dalej autorzy przypominają patriotyczne zasługi Fredry: kawalera Virtuti Militari i Legii Honorowej za udział w kampanii napoleońskiej, członka Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, posła Galicyjskiego Sejmu Krajowego, członka Lwowskiej Rady Narodowej, członka Akademii Umiejętności.
"Sejm RP w 220-lecie urodzin Aleksandra Fredry czci pamięć wybitnego autora Zemsty, Ślubów Panieńskich, Dożywocia, Pana Jowialskiego i wielu innych komedii, które stanowią fundament polskiej tradycji teatralnej. Zarazem wspiera próby nowego odczytania tej twórczości. Oby mowa polska żywiła się wciąż wierszem fredrowskim" - głosi tekst uchwały.
Aleksander Fredro urodził się w Suchorowie pod Przemyślem 20 czerwca 1793 roku w bogatej rodzinie szlacheckiej, niegdyś senatorskiej. Już jako szesnastolatek wstąpił do Armii Księstwa Warszawskiego i aż do 1814 roku był oficerem wojsk napoleońskich dosługując się nawet rangi kapitana. Walczył pod Dreznem i Lipskiem, uczestniczył w tragicznej wyprawie pod Moskwę, z rosyjskiej niewoli zbiegł w przebraniu wieśniaka. Po powrocie do ojczyzny zamieszkał w rodzinnym gnieździe - Beńkowej Wiszni, gdzie wraz z bratem Maksymilianem przez dobrych 10 lat gorliwie pracował na miano miejscowego awanturnika.
"Fredry chodzili na głowach i nie można się było nigdzie obrócić, żeby się nie natknąć na Fredrę. Trzeba się było chować przed nimi, bo i z ołtarza by zdjęli, a do tego jeszcze i takie wiersze pisali, że nawet starszym uszy od nich trzeszczały" - pisał Zygmunt Kaczkowski, naoczny świadek wypadków. Romans z Zofią Skarbkową, żoną jednej z najbardziej wpływowych postaci ówczesnej Galicji - Stanisława Skarbka - zakończył się skandalem i rozwodem z pierwszym mężem - rzeczą w owych czasach niesłychaną. Fredro starał się o Zofię aż dziesięć lat, ożenił się z nią i było to małżeństwo bardzo szczęśliwe.
Fredro był samoukiem. Sam o sobie pisał: "Nigdy mi się nad książką nie zmarszczyło czoło, trąbka myśliwska w kniei była moją szkołą". Zaczął tworzyć jako dojrzały mężczyzna, po trzydziestce. W tym wieku ustatkował się i bardzo zmienił. Pisanie pochłaniało go całkowicie. Stał się samotnikiem i odludkiem, bywał hipochondrykiem, ulegał atakom amnezji. Kazimierz Wyka pisał o Fredrze, że jest on "rzadkim przykładem zupełnego samotnika literackiego, którego nikt nie nauczył jego sztuki i od którego nikt się nie nauczy".
Aleksander Fredro należy do pisarzy szczególnie znanych. Wystawiane na scenach i czytane są najczęściej "Zemsta", "Śluby panieńskie", "Pan Jowialski". Mniej znane są pamiętniki "Trzy po trzy", które często niesłusznie określa się, jako świadectwo wojen napoleońskich, a nie dzieło literackie. Inne utwory Fredry są raczej rzadko wznawiane. Specjalną sławą cieszą się "obsceniczne" żarty literackie, których Fredro napisał kilkadziesiąt. Krążą one w "drugim obiegu" literackim, wiele z nich można znaleźć na stronach internetowych. Nie znajdziemy natomiast śladu po tej dziedzinie twórczości Fredry w opracowanych przez Stanisława Pigonia "Pismach wszystkich".
Z romantycznych pisarzy to właśnie Fredro najsilniej zaistniał w języku potocznym, a jego wpływ jest aktualny po dziś, choć nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. "Gwałtu, co się dzieje", "wielki człowiek do małych interesów", "wolnoć Tomku w swoim domku", "idź serdeńko bo cię trzepnę" czy też "nich się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba" - to cytaty z jego utworów.
Pod koniec życia Fredro, choć niemłody i schorowany, objął dowództwo kampanii polskiej w czasie Wiosny Ludów. Jako deputowany do Sejmu Stanowego zajmował się sprawami teatrów i bibliotek Ossolińskich. Umierając 15 lipca 1876 roku we Lwowie zostawił swojemu synowi dokładne instrukcje, w jakim porządku mają być wydawane jego dzieła i wedle jakich zasad wystawiane. Był świadomy, że zainteresowanie jego twórczością z upływem lat będzie rosnąć, a nie maleć. Czas pokazał, że miał rację. Fredro nadal należy do najczęściej wystawianych polskich dramatopisarzy.
Skomentuj artykuł