Weekendowy przegląd filmowy
Aż dziewięć nowych propozycji, w tym najnowszy film Woody'ego Allena. A także "Król Lew" w 3D i western science-fiction z Danielem Craigiem i Harrisonem Fordem w rolach głównych. Bez dwóch zdań jest w czym wybierać.
Zaczynamy od Woody'ego Allena, który swoje kolejne filmy robi w prawdziwie wyścigowym tempie, zaliczając przy okazji kolejne europejskie stolice. Mieliśmy więc w kilku odsłonach Londyn, później Barcelonę, a teraz Paryż (obecnie trwają prace na kolejnym filmem, którego akcja będzie się toczyć w Rzymie).
Komedia romantyczna Woody'ego Allena "O północy w Paryżu" otwierała tegoroczny festiwal w Cannes. W obsadzie znaleźli się m.in. Owen Wilson, Rachel McAdams, Marion Cotillard, Adrien Brody, Kathy Bates, Michael Sheen oraz pierwsza dama Francji, Carla Bruni. Główni bohaterowie filmu, narzeczeni Inez i Gil, przybywają do Paryża, światowej stolicy miłości, planując ślub. Ich wierność zostanie jednak wystawiona na ciężką próbę.
"Dzięki ożywczej dawce humoru i porywającego romansu" komedia ta "na trwałe zapisze się w historii kina" - oceniono na łamach amerykańskiego magazynu "Rolling Stone". W USA nowy film Allena okazał się największym sukcesem kasowym tego reżysera od 25 lat.
Im wino starsze, tym lepsze. Allen udowadnia, że, mimo swoich 76 lat, wciąż jest w znakomitej formie. Trzeba zobaczyć.
"Król Lew", nagrodzone dwoma Oscarami dzieło wytwórni Walt Disney Pictures, wraca do kin po 17 latach. Tym razem animowany film będzie prezentowany w wersji 3D. Zrealizowana w 1994 r. (USA, reż. Roger Allers, Rob Minkoff) wzruszająca opowieść o Simbie, młodym lwie, synu króla Mufasy, który poznaje swoje miejsce w "wielkim kręgu życia" i pokonuje szereg przeszkód, by zostać nowym władcą Lwiej Ziemi, znajduje się na 32. miejscu na liście najbardziej kasowych filmów wszech czasów.
"Król lew" zdobył dwa Oscary: w kategoriach najlepsza muzyka (Hans Zimmer) i filmowa piosenka ("Can You Feel the Love Tonight", Elton John i Tim Rice). Animowane postaci zostały narysowane ręcznie, a efekty oświetlenia i efekty trójwymiarowe wygenerowano komputerowo. W oryginalnej wersji językowej głosów bohaterom użyczyli m.in.: Matthew Broderick (jako Simba), James Earl Jones (Mufasa), Nathan Lane (surykatka Timon) i Ernie Sabella (guziec Pumba), a także Jeremy Irons, Rowan Atkinson, Whoopi Goldberg i Moira Kelly.
To kolejna propozycja z kategorii "trzeba zobaczyć", choć z pewnym zastrzeżeniem. "Król Lew" był szczytowych osiągnięciem Disneya w latach 90 - tych. Dziś, gdy w kinie widziało się to i owo, w warstwie wizualnej "Król Lew" może już tak nie zachwycać jak kiedyś, niemniej w dalszym ciągu to kawał dobrego kina i chyba już ostatnia okazja, by zobaczyć to animowane arcydzieło na wielkim ekranie. Kto nie wiedziała w 1994 roku, niech zobaczy teraz.
"Kowboje i obcy" w reżyserii Jona Favreau - z gwiazdą filmów o Bondzie Danielem Craigiem w jednej z głównych ról - łączą w sobie elementy klasycznego westernu z wizją inwazji na Ziemię, planowanej przez przybyszów z kosmosu.
Akcja filmu rozgrywa się w Ameryce, w drugiej połowie XIX wieku, w rejonie Nowego Meksyku i Arizony. Nieznany w okolicy człowiek, Jake (Craig), bez żadnej pamięci o swojej przeszłości, trafia do pustynnego miasteczka Absolution. Jedynym tropem, który może wskazywać na jego pochodzenie, jest dziwna obręcz na nadgarstku. Miejscowi traktują przybysza nieufnie. Wkrótce jednak będą musieli skorzystać z jego pomocy. W okolicach pojawi się bowiem statek kosmiczny. Indianie i osadnicy odłożą wszelkie własne spory, aby bronić się przed inwazją.
Oprócz Craiga w filmie zagrali m.in. Harrison Ford oraz znana z serialu "Doktor House" Olivia Wilde. Wśród producentów westernu są reżyserzy Steven Spielberg i Ron Howard. Jon Favreau, amerykański aktor i reżyser, ma już w dorobku m.in. filmy "Iron Man" (2008) i "Iron Man 2" (2010).
Daniel Craig, Harrison Ford, duet Spielberg i Howard - to wystarczające powody, by film zobaczyć. Sama konwencja połączenia westernu z kinem science-fiction, czy, jak kto woli, Bonda z Indiana Jones też wydaje się interesująca. Film na ekrany polskich kin wchodzi bez pokazu prasowego, trudno więc ocenić, na ile strawna będzie to mieszanka.
Przez wielu uważany za najlepszy hiszpański film ubiegłego roku, "Nawet deszcz" to widowiskowa produkcja w gwiazdorskiej obsadzie (Gael García Bernal, Luis Tosar), napisana przez Paula Laverty'ego, scenarzystę filmów Kena Loacha, z muzyką Alberta Iglesiasa, na stałe współpracującego z Pedro Almodovarem. Na czele ekipy stanęła kobieta - hiszpańska reżyserka Icíar Bollaín ("Moimi oczami", "Mataharis").
"Nawet deszcz" to zrealizowany z wielką precyzją i dbałością o szczegóły film, w którym wielowątkowa opowieść spleciona jest w jedną przekonującą całość. Nawet jeśli teza filmu wybrzmiewa dość banalnie (wielkie korporacje w roli konkwistadorów?) to i tak film skłania do namysłu i dyskusji.
Laureat Oscara z 2002 roku za "Ziemię niczyją", Danis Tanović, powraca z nowym filmem. W "Cyrku Columbia" akcja kręci się wokół historii mężczyzny w średnim wieku, za to z młodą narzeczoną u boku i kluczykami do mercedesa w kieszeni. Divko wraca po emigracji w Niemczech do pozornie łatwiejszej niekomunistycznej rzeczywistości w swoje rodzinne strony. W jego domu w bośniackiej wiosce mieszkają żona i syn. Divko najpierw musi stawić czoło swojej "starej" rodzinie, a potem przekonać małomiasteczkową społeczność do "nowej".
Film zdobył nagrodę publiczności na festiwalu w Sarajewie i nagrody CinemAvvenire na 67. festiwalu w Wenecji.
Kto pamięta "Ziemię niczyją", a trudno jej nie pamiętać, będzie nowym filmem Tanovića zawiedziony. Bo doprawdy nie wiadomo, czy mamy do czynienia z tragikomedią społeczno-polityczną, czy też rodzinnym dramatem, będącym alegoryczną zapowiedzią zbliżającej się wojny. "Cyrk Columbia" to film niespójny, często i gęsto nielogiczny - zwłaszcza w rysunku postaci.
Horror "Nie bój się ciemności", nakręcony na podstawie scenariusza znanego meksykańskiego filmowca Guillermo del Toro, to opowieść o tajemnicy, którą skrywa stary wiktoriański dom.
Mała Sally (Bailee Madison) przyjeżdża do Rhode Island, by zamieszkać z ojcem (Guy Pearce) i jego nową partnerką, Kim (w tej roli Katie Holmes). Mimo przestróg, dziewczynka sama zwiedza starą willę. Ciekawość prowadzi ją do ukrytej piwnicy. Ponad sto lat temu, w tajemniczych okolicznościach, zginął tam pan domu. Sally słyszy głosy, które proszą o pomoc. Nieświadoma zagrożenia uwalnia coś, co od wieków zamknięte było pod ziemią.
Przykład filmowego ekspresjonizmu w czeskiej Nowej Fali. Jest to adaptacja powieści czeskiego pisarza Ladislava Fuksa.
Bohaterem filmu jest pracownik krematorium, który wbrew temu, co wszyscy sądzą, uwielbia swoją pracę. Jest psychopatą i maniakiem opętanym wyobrażeniem człowieka - trupa. Kiedy więc faszystowska organizacja proponuje mu układ, ten bez wahania się zgadza... Decyduje się na zdradę narodu, do którego dotychczas należał, donosicielstwo, morderstwo i współpracę przy masowej zagładzie ludzi
Wybitny film Herza z 1969 roku o genezie zła i ciemnej stronie ludzkiej duszy.
Jonathan Vogel chciałby cofnąć czas i uniknąć wypadku, który zniszczył jego życie. Kiedy dowiaduje się, że Stivlas Karr światowej sławy profesor i genetyk właśnie pracuje nad badaniami genetycznymi, w których opracowuje metodę odradzania się ludzkiego ciała, Jonathan postanawia wziąć udział w tym eksperymencie jako królik doświadczalny. Jednak badania nie idą zgodnie z planem profesora i przynoszą makabryczne skutki. Jonathan jest w niebezpieczeństwie, a jedyną osobą, która może mu pomóc jest Alice, córka profesora.
W filmie debiutanta Aleksa Iordachescu drugi raz w krótkim czasie możemy oglądać Guillaume'a Depardieu, syna Gerarda, przedwcześnie zmarłego aktora, enfant terrible francuskiego kina (młody Depardieu zmarł kilka miesięcy po nakręceniu "Dzieciństwa Ikara na zapalenie płuc, którego nabawił się podczas robienia filmu).
To ważne, bo filmowy bohater, którego gra Depardieu, odtwarza niemal prawdziwy życiorys aktora (Guillaume w wyniku wypadku motocyklowego w 1995 roku przeszedł 17 operacji, a w konsekwencji stracił nogę). Szkoda więc, że reżyser swojej uwagi nie skierował na aktora, który stworzył naprawdę wielowymiarową i trudną do zaszufladkowania kreację, a nacisk położył na tandetne w sumie science-fiction i łopatologicznie potępienie nauki, która nie stawia sobie żadnych granic.
Wyobraź sobie, że nie możesz ufać swoim zmysłom. Komu uwierzysz? Kogo pokochasz? Istnieje świat, w którym nic nie jest tym, czym się wydaje. Dźwięki, obrazy i smaki są jedynie iluzją. To jej świat. Joana cierpi na agnozję. Nie potrafi odróżnić prawdy od misternie zaplanowanej manipulacji. Jej zmysły stają się jej największym wrogiem. Jako jedyna osoba znająca wartą fortunę tajemnicę pada ofiarą cynicznej gry.
Agnozja - dysfunkcja mózgu, która "unieruchamia" nasze zmysły to w gruncie rzeczy znakomity pomysł na film i rzecz trudno do pokazania - bo w jaki sposób, można oszukać zmysły widza, siedzącego przed ekranem? Na ile ten pomysł się udało, warto ocenić samemu. Jedno jest pewne "Agnozja" to z prezycją i maestrią zrobiony film - zwłaszcza w warstwie wizualnej.
Skomentuj artykuł