Gdy były ksiądz chciał zabić papieża. Co tak naprawdę wydarzyło się w Fatimie?
Mało kto słyszał o tym, że Jana Pawła II usiłowano zamordować co najmniej 15 razy. Jeszcze mniej osób słyszało o próbie zamachu dokonanej z użyciem... bagnetu przez byłego księdza.
Rok po słynnym ataku Ali Agcy Jana Pawła II zaatakował człowiek w sutannie. Kim jest Juan María Fernández y Krohn, prawnik i były ksiądz lefebrysta? Co wydarzyło się w Fatimie?
Historia zamachu w Fatimie
Prawdopodobnie dzięki ciągle wysyłanym zaproszeniom przez lokalnego biskupa Alberto oraz sugestiom przyjaciela, profesorowi Stefanowi Swieżawskiemu, papież Jan Paweł II dowiedział się o Fatimie i objawieniach Matki Bożej, które miały miejsce 13 maja 1917 roku. Ojciec święty z zaskoczeniem przyjął informację, że zamach Mehmeta Ali Agcy miał miejsce w rocznicę objawień. Od razu uznał, że to był cud - kula zamachowca przeszła tylko kilka milimetrów od aorty papieża.
Jan Paweł II spełnia więc obietnicę i wyrusza w rocznicę zamachu do Portugalii. Około 23:00, 12 maja 1982, niemal rok po zamachu na Placu św. Piotra, wśród setek tysięcy pielgrzymów czeka na niego wówczas 32-letni Juan María Fernández y Krohn - ksiądz wyświęcony w Bractwie Piusa X, które pozostawało wówczas w konflikcie z Watykanem - członkowie Bractwa nie zgadzali się ze zmianami wprowadzonymi przez Sobór Watykański II, przede wszystkim ruchem ekumenicznym, dialogiem z innymi religiami, zasadą wolności religijnej czy zachętami do tworzenia krajowych konferencji biskupich. Sam ks. Krohn był wyświęcony przez lidera i założyciela Bractwa - arcybiskupa Marcela Lefebvre'a, zawieszonego przez papieża w czynnościach kapłańskich.
Krohn w momencie zamachu odszedł już z Bractwa i przyłączył się do jeszcze bardziej radykalnych grup, prawdopodobnie nadal pełniąc w nich rozmaite funkcje duszpasterskie i kapłańskie.
Ubrany w czarną sutannę przepycha się przez tłum z przyniesionym w walizce bagnetem. Ochrona z daleka widzi, że dzieje się coś niedobrego - Krohn wykrzykuje: "Precz z papieżem! Precz z Soborem Watykańskim II!". Według różnych doniesień próbuje ranić Jana Pawła II w serce. Nie jest jasne, czy zdołał zranić Ojca świętego, który na miejscu wybaczył zamachowcowi i pobłogosławił go.
Fernández y Krohn poddał się na miejscu służbom bezpieczeństwa i został skazany na 6 lat za próbę usiłowania zabójstwa.
Kim był zamachowiec?
Juan María Fernández y Krohn urodził się w konserwatywnej rodzinie na południu Hiszpanii. Ukończył ekonomię i prawo na Uniwersytecie Complutense w Madrycie. W czasie studiów należał do faszystowskiej organizacji Frente de Estudiantes Syndicalistas. Był opisywany jako "zimny, inteligentny i zdolny". Ukończył studia z bardzo dobrymi wynikami. Po nich odciął się od polityki i zaczął zajmować się sprawami Kościoła. Został wyświęcony w Bractwie św. Piusa X, z którego odszedł, gdyż uważał stanowisko lidera - abpa Lefebvra - za zbyt mało radykalne. Został z niego oficjalnie usunięty w 1982 roku po tym, jak dokonał próby zamachu na papieża.
Dołączył do grup sedewakantystycznych, uznających konklawe papieży wybranych po Piusie XII za nieważne. Był zafascynowany walką "Solidarności" z komunizmem, w lipcu 1981 roku odwiedził Polskę i chciał spotkać się z Lechem Wałęsą. W ten sposób zainteresował sobą polską Służbę Bezpieczeństwa, która od tej pory śledziła jego poczynania, m.in. próbę zabójstwa szefa hiszpańskiej partii socjalistycznej PSOE Felipe Gonzáleza w lutym 1982 roku.
Zamach na Jana Pawła II opisywał jako "ofiarę dla zbawienia Kościoła i Hiszpanii" oraz coś, co wypływa z jego "narodowo-katolickich przekonań". Ani on sam, ani badający go lekarze nie stwierdzili żadnych zaburzeń psychicznych. Krohn odsiedział jedynie trzy lata z orzeczonych sześciu lat kary więzienia, po czym porzucił kapłaństwo, ożenił się z portugalską dziennikarką i podjął pracę jako prawnik. Został ponownie aresztowany w 2000 roku na pięć lat za planowanie zamachu na króla Belgów i króla Hiszpanii.
Co wiemy dzisiaj?
Wiele informacji na temat zamachu przekazują nam dane zebrane przez służby PRL. Pracujący w europejskich stolicach szpiedzy meldowali m.in., że Krohn "próbował przedostać się przez grupę fotoreporterów prasowych. Nietypowe dla duchownego zachowanie wzbudziło podejrzenia ochrony watykańskiej, która zatrzymała go, powalając na ziemię kilka kroków od papieża. Zatrzymany wykrzykiwał przeciwko komunizmowi i II Soborowi Watykańskiemu. Znaleziono przy nim aktówkę z bagnetem od karabinu typu Mauser (ok. 40 cm) z okresu I wojny światowej".
O zamachu służby wiedziały już kilka tygodni przed nim. 5 maja miał spotkać się z grupą przyjaciół w Paryżu, których poinformował, że widzi się z nimi ostatni raz i że "dokona dużego czynu".
Informatorzy służb PRL donieśli, że Krohnowi udało się "dotknąć jedynie nogi papieża", ale że go nie zranił. Podobną informację przekazał będący z papieżem tego dnia ks. Adam Boniecki: "Widziałem papieża następnego dnia i nic nie wskazywało na to, że odniósł jakąś ranę".
Inną wersję wydarzeń ujawnił kard. Stanisław Dziwisz: "Dziś mogę to powiedzieć, do tej pory utrzymywaliśmy to raczej w dyskrecji. On poranił Ojca Świętego. Niemniej w ten sposób, że Ojciec Święty mógł zakończyć całe nabożeństwo. Dopiero gdy wrócił do pokoju, widzieliśmy, że sutanna jest zakrwawiona, że go jednak tym nożem poranił - mówił krakowski metropolita, dawniej osobisty sekretarz Jana Pawła II".
Karol Wilczyński - dziennikarz DEON.pl. Współtwórca islamistablog.pl
Skomentuj artykuł