Jezus z "The Chosen" o próbie ataku szatana. "Nie wiedziałem, co się dzieje"
- Drugiego dnia zdjęciowego siedziałem na fotelu fryzjerskim i nie zdając sobie za tego sprawy, poczułem jakiś ciężar na piersi i ból, przenikający mnie od szczęki do uszu. Nie wiedziałem, co się dzieje i pomyślałem, że to szatan po raz kolejny usiłuje zniechęcić mnie, próbując wejść do mojej głowy, abym myślał bardziej o swoim człowieczeństwie niż o boskości naszego Pana – powiedział Jonathan Roumie, odtwórca roli Jezusa w serialu telewizyjnym "The Chosen".
Jego wypowiedź zaprezentowano na Narodowym Kongresie Eucharystycznym Stanów Zjednoczonych, który w dniach 17-22 lipca odbył się w Indianapolis. Roumie, który wygłosił swe świadectwo z Teksasu, gdzie kręcił zdjęcia do piątego sezonu serialu, opowiadającego o życiu apostołów, pojawił się na ekranie na stadionie Lucas Oil w białej bluzie z napisem "If it's just a symbol, to hell with it" (Jeśli to tylko symbol, do diabła z tym). Było to nawiązanie do słów amerykański pisarki katolickiej Flannery O’Connor (1925-64) w odpowiedzi swemu przyjacielowi, który określił Eucharystię jako "dość dobry symbol".
Wypowiedź aktora, przedstawiona przed odczytaniem fragmentu Ewangelii św. Jana "Ja jestem Chlebem życia", skupiała się na wartości Eucharystii dla katolików, a zwłaszcza dla niego, oraz jak pomogła mu ona pokonać niepokój podczas kręcenia sceny Ostatniej Wieczerzy w serialu. Jego słowa zebrały już w ciągu kilku dni tysiące wyświetleń w sieciach społecznościowych.
- Mój Boże, udało Ci się, jesteś tutaj – rozpoczął Roumie swe wystąpienie. Wyznał, że nigdy nie przypuszczał, że znajdzie się tutaj po nagraniu Ostatniej Wieczerzy. - Czuję pewną presję, kiedy kręcę te kultowe sceny z życia Jezusa i Jego posługi, ponieważ ustanowienie Eucharystii było w zasadzie tym, co On dał nam na wieczność – powiedział odtwórca roli Jezusa.
Zaznaczył, że w zmierzeniu się z tym wyzwaniem pomogło mu to, że miał wiarę i swego kierownika duchowego, który "przyleciał tylko po to, aby spotkać się ze mną, i abym miał podstawę duchową do właściwego wejścia w te sceny z prawym sercem i w świętej postawie".
Mówca wyraził przekonanie, iż niezależnie od tego, co jeszcze wydarzy się w jego życiu, "granie Jezusa Chrystusa przewyższy wszelkie inne rzeczy" i dodał, że wszystko to, co robi obecnie, jest największym zaszczytem nie tylko w jego karierze zawodowej, ale w całym jego życiu. - Mogę tylko dziękować Bogu za możliwość służenia Mu, wykorzystując te dary, którymi mi mnie obdarzył, aby oddziaływać na resztę świata – podkreślił pochodzący z Nowego Jorku aktor.
Podzielił się następnie z zebranymi kilkoma wspomnieniami z pracy przy filmie "The Chosen", zwłaszcza przy kręceniu scen o wydarzeniach ważnych dla wiary chrześcijańskiej. - Drugiego dnia zdjęciowego siedziałem na fotelu fryzjerskim i nie zdając sobie za tego sprawy, poczułem jakiś ciężar na piersi i ból, przenikający mnie od szczęki do uszu. Nie wiedziałem, co się dzieje i pomyślałem, że to szatan po raz kolejny usiłuje zniechęcić mnie, próbując wejść do mojej głowy, abym myślał bardziej o swoim człowieczeństwie niż o boskości naszego Pana – wyznał artysta.
Zwrócił uwagę, że "za każdym razem, gdy kierujemy wzrok na samych siebie, tracimy z pola widzenia wszystko, gdy jednak spoglądamy na Jezusa, sprawy stają się jasne". Zaznaczył, że zaczął się wówczas modlić i "wiedziałem, że mam sąsiada nade mną i okazywało się, że odmawia za mnie różaniec właśnie w chwili, gdy przechodziłem przez te próby". Mówiąc o tym, skąd wzięły się jego niepokoje i jak udało mu się je przezwyciężyć, przyznał, że być może było to spowodowane "koniecznością odtworzenia jednej z najważniejszych scen naszej wiary i że jako katolik rozumiem rzeczywistość tego, w co wierzymy i co reprezentuje ten Chleb i że Duch Święty zstępuje i to przemienia".
- Wiemy, co to naprawdę znaczy i co zaraz przyjmiemy – tłumaczył dalej aktor. Zauważył, że "każda kropla krwi, potu i łez, a w tych scenach wylano dużo łez, była po to, abyśmy poznali i doświadczyli tego, co możemy otrzymać w swoim życiu każdego dnia, a przynajmniej w każdą niedzielę". W tym kontekście przyznał, że "codzienna Msza święta odmieniła moje życie, a Eucharystia jest dla mnie lekiem, pokojem, podstawą, jest Jego sercem we mnie".
Źródło: KAI / tk
Skomentuj artykuł