Dla świata był tylko alkoholikiem. Dla Kościoła może już niedługo być świętym
Alkoholizm to straszna tragedia, z której nie łatwo się podnieść. Mateusz zaczął na poważnie pić w wieku 13 lat. Miał dom, rodzinę, pracę, pieniądze - a jednak był ubogi. Jedno wydarzenie z jego życia odmieniło wszystko. Dzisiaj jest kandydatem na ołtarze i już nazywa się go "patronem cierpiących na alkoholizm i ich rodzin".
***
Kiedy myślimy o ubóstwie, widzimy głównie ludzi bezdomnych i biednych. Tymczasem prawdziwe ubóstwo dotyka w różnym stopniu nas wszystkich. Jesteśmy ubodzy materialnie, w relacje z drugim człowiekiem i duchowo. Święto Ubogich to okazja, aby stać się wrażliwym na siebie wzajemnie. Jesteśmy dziećmi tego samego Boga. To, co nas różni, wzajemnie nas również dopełnia. Chcemy przedstawić wam historie różnych ludzi, o których nie pomyślelibyście, że mogą być ubodzy. Istnieją różne formy ubóstwa. To święto nas wszystkich.
***
Mateusz Talbot urodził się w Dublinie w 1856 roku. Należał do pobożnej i wielodzietnej rodziny. W wieku 8 lat rodzice posłali go do katolickiej szkoły jako jedno z nielicznych swoich dzieci. Skończył zaledwie 4 klasy, ale nauczył się pisać i czytać. W wieku 12 lat odszedł ze szkoły, aby pomagać swoim rodzicom w utrzymaniu domu. Jego pierwszą pracą była służba gońca w firmie Edward & John Burke zajmującej się sprzedażą wina i piwa. Mając zaledwie 13 lat, Mateusz stał się alkoholikiem. Do picia zachęcał go widok pracujących z nim mężczyzn, którzy wieczorami chodzili do gospody, by radośnie się upijać. Duży wpływ na to miał również fakt, że pracodawcy wypłacali część pensji w postaci bonów, które wykorzystać można było tylko na zakup alkoholu od nich.
W tym samym czasie w domu zaczął pić ojciec i bracia Mateusza. Matka modliła się o nawrócenie rodziny. Miała już dość pijackich awantur i demolowania mieszkania. Z powodu nałogu rodzina Talbotów musiała się 11 razy przeprowadzać. Mateusz zmieniał również często zawody, aby móc zarabiać i pić. Alkoholizm w połączeniu z jego otwartością jako człowieka sprawił, że Mateusz przepił cały swój majątek, aby stawiać kolejki znajomym. Okradł również ulicznego grajka, by pić za pieniądze ze sprzedaży jego skrzypiec. Rodzice nie wymagali od niego, by dokładał się do rachunków, więc przepijał całą wypłatę.
W wieku 28 lat Mateusz był już prawie od 15 lat alkoholikiem. Kolejny raz stracił pracę i tułał się od baru do baru, szukając znajomych, którzy zaprosiliby go na wspólne picie. Wszyscy dobrzy koledzy od szklanki unikali jego spojrzenia. Gdy jednemu z nich naprzykrzał się, próbując wprosić się do gospody, ten nazwał go "świnią". To wydarzenie bardzo dotknęło Mateusza, który zobaczył swoje upodlenie w nałogu. Tego dnia postanowił złożyć przyrzeczenie w Kościele, aby przestać pić. Bardzo się bał, że nie podoła.
Pierwsze przyrzeczenie złożył na trzy miesiące, wyspowiadał się również i przyjął Komunię Świętą. Po tym czasie odnowił przyrzeczenie na kolejne trzy miesiące, później na rok, aż wreszcie złożył dożywotni ślub abstynencji. W tym czasie pogłębiał swoje życie duchowe, codziennie przystępował do Komunii i szukał zapełniaczy czasu, aby nie mieć go na odwiedzanie gospody. Czytał wiele książek, również te trudne, których nie potrafił zrozumieć. Często pojawiał się w konfesjonale, aby pytać księdza i prosić o wytłumaczenie. Zrezygnował nawet z noszenia przy sobie pieniędzy, by nie kusiło go wchodzenie do sklepu po alkohol.
Starał się nawrócić również swoją rodzinę. Niestety nie spotkał się ze zrozumieniem. Dopiero po wyprowadzce braci zdecydował się zamieszkać z rodzicami. Pomagał ojcu wyjść z nałogu. Gdy ten zmarł, wraz z matką przeprowadził się do innego mieszkania. Później zmarła także matka i Mateusz został sam. Do końca życia był orędownikiem trzeźwości.
Alkoholizm to straszne ubóstwo, które odbiera człowiekowi godność. Najpierw tracisz pieniądze, później relacje z ludźmi, na końcu dotyka cię duchowa pustka. Ludzie cierpiący na alkoholizm są stygmatyzowani przez społeczeństwo. Picie alkoholu to wybór, ale tylko do pewnego momentu, alkoholizm już nim nie jest. Mateusz Talbot jest dzisiaj Czcigodnym Sługą Bożym i kandydatem do świętości. Już teraz modlą się do niego alkoholicy i ich rodziny. Jest ważnym świadectwem ubóstwa spowodowanego nałogiem.
***
W dniach od 12-19 listopada w całym Kościele trwa ustanowiony przez papieża Franciszka Światowy Dzień Ubogich. Redakcja DEON.pl włączyła się w przygotowanie tego święta w Archidiecezji Krakowskiej. Centralnym miejscem naszego świętowania będzie Namiot Spotkania na Małym Rynku. Dokładny plan wydarzeń znajdziecie tutaj: sdu.malopolska.pl. Z całego serca zachęcamy do spotkania się w tych dniach z ubogimi.
***
Szymon Żyśko - redaktor DEON.pl, grafik, autor bloga nothingbox.pl
Skomentuj artykuł