Prosiliśmy tylko o bułkę, a dostaliśmy...

Prosiliśmy tylko o bułkę, a dostaliśmy...
(fot. archiwum Artura Prusia SJ)
Miłosz Kluba / Gość Niedzielny

O doświadczeniu ludzkiej życzliwości i obojętności opowiada Artur Pruś, jezuita, autor filmu dokumentalnego "Próba".

Miłosz Kluba: "Próba" to opowieść o drodze trzech pielgrzymów. Jak to się stało, że wyruszyliście bez pieniędzy, zapasu jedzenia, telefonów?

DEON.PL POLECA

Artur Pruś SJ: To część naszej formacji. W dwuletnim nowicjacie mamy 6 tzw. prób, jedna z nich to próba żebracza. Święty Ignacy dużo pielgrzymował bez niczego, o żebraczym chlebie, i bardzo sobie cenił te wędrówki. Chciał, żeby każdy jezuita miał takie doświadczenie już na samym początku formacji. Ta próba przybiera różną formę, zależnie od warunków. W Hiszpanii nowicjusze idą na Camino de Santiago. W Czechach nasi współbracia próbowali, ale okazało się, że ludzie kompletnie nie rozumieli sensu i istoty pielgrzymki, traktowali ich jak bezdomnych i musieli się poddać.

Nie mieli co jeść i gdzie spać?

Dokładnie. Po trzech dniach musieli wrócić.

Jak to wyglądało w Waszym przypadku?

Wyruszyliśmy ze Starej Wsi koło Brzozowa do Częstochowy. 11 dni w drodze, 300 km. Kiedy wychodziliśmy, wiedziałem, że to ryzyko, ale myślałem, że przecież Polska jest bardzo religijna, wszyscy znają pielgrzymów, wiedzą, o co chodzi, nie powinno być problemów. Rzeczywiście, doświadczyliśmy dużo życzliwości, otwartych serc.

Które spotkanie najbardziej zapadło w pamięci?

Było ich wiele, ale jedno było wyjątkowe - i jest ono pokazane w filmie. Zobaczyliśmy bardzo ubogi dom, ale przez cały dzień nic nie jedliśmy, więc postanowiliśmy zapukać i tam. Prosiliśmy tylko o bułkę. Pani, gdy nas zobaczyła, pyta, gdzie idziemy. My - że do Częstochowy. A ona na to: "Chodźcie, zjecie obiad". Dwudaniowy obiad! Z talerzami wypełnionymi rosołem po brzegi, ze schabowymi, które chyba oddali nam ze swoich porcji! Chcieli nas jeszcze poczęstować ciastem, ale już nie byliśmy w stanie go zjeść, więc gospodyni zapakowała je na drogę, a że nie miała w co, to włożyła je do pudełka po butach. Przyjęła nas tylko dlatego, że byliśmy pielgrzymami. Innego dnia nakarmiła nas siostra zakonna. Kiedy dziękowaliśmy, odparła: "Nie ma za co. Nakarmiłam trzech Jezusów". Uderzyło mnie to głębokie spojrzenie.

Pewnie nie zawsze było tak różowo.

Były takie dni, że od rana do wieczora nie dostaliśmy praktycznie nic do jedzenia. Chociaż prosiliśmy o zwykłą bułkę. Powiem szczerze, że chwilami nie mogłem uwierzyć, kiedy spotykaliśmy się z kolejnymi odmowami. Czasami przechodziliśmy całą wioskę i każdy nam odmawiał - z najdziwniejszych powodów, choćby takiego, że zaczyna się "Teleexpress".

Takie spotkania też pojawiają się w filmie?

Widać tam dużo trudów. To doświadczenie odrzucenia nie jest łatwe - zwłaszcza że powtarzało się ono dzień po dniu - ale jest, tak myślę, bardzo potrzebne.

Chociaż to pielgrzymka, na dodatek związana z formacją zakonną, widz nie od razu dowiaduje się, że "to idą jezuici".

Pierwsze 10 minut filmu to zaznajomienie z postaciami. Jesteśmy mocno "ze świata", do zakonu przyszliśmy po studiach, po różnych środowiskach, też po różnych bagnach. Współczesny młody człowiek może się więc z bohaterami filmu, z takimi "ziomami", utożsamić. Dopiero potem pojawiają się wątki związane z wiarą. Widzę, że nawet osoby poszukujące, niekoniecznie w Kościele, oglądają "Próbę" z zainteresowaniem. Nie chciałem robić filmu tylko dla katolików. My tam jesteśmy z naszymi słabościami, wątpliwościami, trudnościami. To film bardzo szczery, momentami nawet intymny.

Temu zainteresowaniu sprzyja chyba też motyw drogi, bardzo przecież uniwersalny.

To trochę tak jak z Camino de Santiago, na które idą też niewierzący. Oni też coś przeżywają, są bliżej samych siebie. Ta droga koniec końców prowadzi do spotkania z Bogiem. Niektórzy są bardzo blisko Niego, tylko nie wiedzą, że to On. Czasem brakuje tylko, by ktoś im ogłosił Ewangelię, żeby ktoś im powiedział, że Jezus ich kocha. "Próba" to zachęta do takiego wyruszenia w drogę, do przygody, ale też do radykalizmu.

Gdzie zobaczyć?

  • 18 czerwca 17.30 - Collegium Bobolanum, Aula Wielka, ul. Rakowiecka 61
  • 19 czerwca 12.30 - kino Atlantic, ul. Chmielna 33

WSTĘP WOLNY

Jest także możliwość zorganizowania pokazów w lokalnych kinach czy domach kultury. Wystarczy skontaktować się z autorem za pośrednictwem Facebooka (fanpage: "Próba / The test") lub mailowo (arczisj@gmail.com).

Więcej informacji:

Prosiliśmy tylko o bułkę, a dostaliśmy... - zdjęcie w treści artykułu

Artur Pruś SJ - jest absolwentem Krakowskiej Szkoły Filmu i Komunikacji Audiowizualnej, autorem kilkunastu filmów krótko- i średniometrażowych. Otrzymał ponad 20 nagród w Polsce i za granicą. Pod swoimi dziełami podpisuje się pseudonimem "Arczi".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prosiliśmy tylko o bułkę, a dostaliśmy...
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.