Apple Vision Pro. Elegancki gadżet i kolejny krok w kierunku samotności
Na początku czerwca firma Apple podczas konferencji Worldwide Developers Conference zaprezentowała swój najnowszy gadżet – Vision Pro. Są to gogle wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości. Mimo że na pierwszy rzut oka sprzęt robi spore wrażenie, szybko można dojść do wniosku, że to kolejne urządzenie, które wprowadzi jego użytkowników w realną rzeczywistość samotności.
Na stronie internetowej reklamującej Vision Pro widzę młodą kobietę z założonym na głowie urządzeniem. Już od samego początku jestem zaciekawiony nowym wynalazkiem, więc scrolluję dalej. Strona jest świetnie zaprojektowana, nowoczesna, przyciąga uwagę. Kiedy dochodzę do jej końca, jestem zachwycony i gdyby nie absurdalnie wysoka cena, chętnie nabyłbym Vision Pro. Firma Apple odniosła sukces. Udało im się namówić mnie, abym zaopatrzył się w ich najnowszy gadżet. Ma w końcu naprawdę wiele możliwości. Wyświetlający się przed oczami ekran pozwala na wykonywanie pracy, oglądanie filmów czy komunikowanie się ze światem zewnętrznym. Po kilku dniach, kiedy mój zachwyt nad Vision Pro już nieco ostygł uświadamiam sobie, że technologiczny gigant zza oceanu wmówił mi, iż potrzebuję coś, co tak naprawdę nie jest mi do niczego potrzebne. Brzmi znajomo, prawda? W obecnych czasach na każdym kroku jesteśmy zalewani hasłami, które skłaniają nas do nabycia konkretnego produktu, jak gdyby bez niego nasze życie miało mniejszą wartość i było byle jakie.
Vision Pro pogłębi samotność
Okulary Vision Pro są eleganckie (chociaż wyglądem przypominają gogle do nurkowania), mają wiele interesujących funkcji i być może komuś pomogą. Niestety jest to kolejny sprzęt, który pogłębi ludzką samotność. Zakładając go, użytkownik odcina się od świata zewnętrznego. Zatapia się w ten cyfrowy, ma święty spokój, przestaje interesować go to, co dzieje się wokół. Przeglądając ponownie stronę internetową reklamującą urządzenie, dostrzegam, że ukazane są tam osoby siedzące samotnie w czterech ścianach. Niby się uśmiechają, zadowala ich możliwość korzystania z Vision Pro. Jednak gdy wyobrażam sobie siebie samego w ich sytuacji, czegoś (a może bardziej kogoś) mi brakuje.
Ciekawe jest to, że najnowszy gadżet od Apple wcale nie zachwycił technologicznego świata, a na wielu portalach przeczytać można o nim raczej negatywne komentarze. Dotyczą one m.in. olbrzymiej kwoty, jaką trzeba wydać za ten sprzęt czy mało zastosowań praktycznych urządzenia. „A po skończonej pracy, gdy usiądziemy już na kanapie, okulary wyświetlą nam nową produkcję kinową, która będzie dawała wrażenie niemal uczestniczenia w wydarzeniach dziejących się na ekranie – albo lepiej, nie na ekranie, tylko gdzieś w przestrzeni na linii naszego wzroku. I wtedy wszystko już będzie złudzeniem. Zamiast próbować wrócić do rzeczywistości, okulary z jabłuszkiem będą nas jeszcze bardziej zanurzać w świecie całkowicie cyfrowym” – czytamy na rp.pl.
Z każdym rokiem giganci technologiczni prześcigają się w wymyślaniu nowych urządzeń i aplikacji ułatwiających życie. Owszem, wiele z nich faktycznie upraszcza codzienność. Jednak w gruncie rzeczy większość gadżetów, social mediów to zapychacze naszego wolnego czasu. W konsekwencji nadmiernego korzystania z tego typu usług odkładamy ważne sprawy na wieczne „potem”, nie chcemy się wysilać, aby w życiu dojść do czegoś więcej, nie żyjemy pełnią życia, a chodząc z głowami przyklejonymi do ekranów odgradzamy się od innych ludzi, budując mury zamiast mostów.
Świat wirtualny zasłania nam rzeczywistość
Wiele mówi się w ostatnich latach o ludzkim smutku, samotności, bezradności i depresji. To wszystko zawdzięczamy m.in. cyfrowemu światu, a może bardziej naszemu nieumiarkowanemu korzystaniu z niego. Niedawne badania „Młodzi vs Mobile. Wpatrzeni w ekran, czyli o młodych Polakach i technologii mobilnej” pokazują, że „najwięcej czasu wpatrują się w ekran swojego smartfonu najmłodsi, natomiast aż 87 proc. ludzi w wieku 15-20 lat patrzy w ekran telefonu między 2 a nawet 10 godzin dziennie”. To zatrważające dane, które skłaniają do wysnucia wniosków, że przyszłość naszego społeczeństwa jawi się w szarych barwach. Osób zmagających się z depresją czy samotnością będzie tylko przybywać. Co można z tym zrobić?
Nie tak dawno świat obiegła informacja o ciekawym projekcie, który uruchomiono na jednym z uniwersytetów w USA. Grupa studentów otrzymała stypendium w zamian za to, że nie będzie korzystać przez rok ze smartfonów. Mogli używać jedynie starych telefonów komórkowych pozwalających tylko na zadzwonienie do kogoś lub napisanie SMS-a. Kiedy po zakończeniu projektu zapytano studentów, jak poradzili sobie tyle czasu bez smartfonów, ich odpowiedzi były pozytywne. Mówili m.in. o tym, że zaczęli dostrzegać drugiego człowieka i nawiązywać z nim kontakt. - Niemal od razu zauważyłem, że po tygodniu bez smartfona mój umysł stał się znacznie jaśniejszy – dodał jeden z uczestników programu.
Odłóżmy smartfony
Może polskie władze, szkoły, uczelnie powinniśmy pójść w ślady amerykańskiego uniwersytetu i w jakiś sposób zachęcić młodych i starszych ludzi do odłożenia na jakiś czas telefonu? Dobrym pomysłem wydaje się również to, aby każdy z nas zrobił sobie (tyle, na ile da radę) detoks od cyfrowych urządzeń i social mediów.
Technologia idzie i będzie szła do przodu. Wkrótce dojdzie do tego sztuczna inteligencja, która może wywrócić nasz świat do góry nogami. Nie dajmy sobie wmówić, że bez różnych gadżetów i produktów jesteśmy mniej wartościowi, oraz że sprawią one, iż będziemy szczęśliwi. Lepszym rozwiązaniem jest otwarcie się na drugiego człowieka i dawanie z siebie jak najwięcej empatii, dobroci, miłości. Możemy być pewni, że pomoże nam w tym Bóg. To On jest prawdziwym źródłem szczęścia.
Skomentuj artykuł