Wahania klimatu? Uratują nas technologie

Wahania klimatu? Uratują nas technologie
Dzisiejsze kataklizmy - powodzie, huragany, susze - najwięcej krzywd wyrządzają w tych krajach, gdzie brak infrastruktury (fot. flickr.com/astanhope)
Logo źródła: PAP - Nauka w Polsce wab

Wahania klimatu doprowadzały w przeszłości do upadku cywilizacji. Jednak nasza, technicznie zaawansowana społeczność poradzi sobie z kaprysami pogody i przetrwa - uważa klimatolog prof. Krzysztof Błażejczyk. Trudniej będzie ludziom z biedniejszych regionów świata.

Biblijna opowieść o niszczycielskim potopie to tylko jedno z wielu świadectw tego, jak natura zmieniała dzieje ludzkości. Powodzie, burze, susze i pożary, będące konsekwencją wahań klimatu bywały w przeszłości powodem masowej migracji ludzi, co doprowadziło do upadku niejednej cywilizacji. Klimatolog z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Krzysztof Błażejczyk uważa jednak, że nasza, technicznie zaawansowana społeczność, zamieszkująca północną część globu jest stosunkowo bezpieczna.

Jak twierdzi klimatolog, różne świadectwa (np. zabytki archeologiczne czy osady geologiczne) wskazują, że do upadku niektórych bardzo prężnie rozwijających się kultur - np. w Mezopotamii, w rejonie Morza Śródziemnego lub w Ameryce Południowej - przyczyniły się zmiany klimatu. Jedna z hipotez tłumaczy zmianami klimatycznymi również opisany w Biblii potop. Według tej koncepcji, była to seria katastrofalnych powodzi, która ok. 8 tys. lat temu spadła na ludzi, mieszkających w żyznej dolinie między Eufratem a Tygrysem.

- Było to po okresie zlodowacenia, który skończył się ok. 10-12 tys. lat temu. Topnienie lodowców, połączone z obfitymi opadami, spowodowało bardzo wysoki stan wód. Kurczenie się lądolodu mogło też spowodować nieznaczne wahania w położeniu kontynentów - wyjaśnia prof. Błażejczyk.

DEON.PL POLECA

Ale nawet mniejsze, tylko powtarzające się przez kilka lat powodzie lub susze, utrudniające uprawy, zmuszały w przeszłości wielu ludzi do migracji, co skutkowało zatrzymaniem rozwoju całych kultur. Niedawno opublikowane przez szwajcarskich naukowców badania fragmentów bardzo starych drzew wskazują, że nie tylko zawirowania polityczne i demograficzne, ale też pogodowe były przyczyną upadku Cesarstwa Rzymskiego. Podobne związki klimatu z cywilizacją można znaleźć np. w historii starożytnych Chin.

- Centra cywilizacyjne świata przemieszczały się na przestrzeni dziejów. Pierwsze ślady człowieka pochodzą z tropikalnej Afryki. Później rozkwitły cywilizacje w basenie Morza Śródziemnego. W tej chwili główne centra gospodarcze przeniosły się bardziej na północ - do Japonii, Europy i Ameryki Północnej. Wydaje się, że w najstarszych cywilizacjach warunki klimatyczne były na tyle optymalne, iż ludzie tworzący je mogli funkcjonować w komforcie i bezpieczeństwie. Sprawiało to jednak, że nie byli przygotowani na pogorszenie pogody i musieli ulec, kiedy zaczęło się dziać coś odbiegającego od normy. Natomiast ludy, które kiedyś były mniej liczne, musiały się borykać z różnymi warunkami atmosferycznymi, wypracowały więc sposoby przetrwania - powiedział klimatolog.

- Obserwowane obecnie globalne ocieplenie klimatu może spowodować przede wszystkim zaburzenie bilansu wodnego. Oznacza to, że pojawią się rejony, gdzie zapanuje susza, a w innych wody będzie za dużo - powiedział prof. Błażejczyk.

Jakie są skutki zachwiania bilansu wodnego można było zaobserwować ostatniego lata, kiedy w Polsce ulewne deszcze powodowały kolejne fale powodziowe, a już niecałe 2 tys. kilometrów od nas, Rosjanie walczyli z katastrofalnymi pożarami, którym sprzyjała trwająca wiele tygodni susza.

- W dodatku sytuację hydrologiczną, zwłaszcza w dłuższej perspektywie, bardzo trudno jest prognozować. Zależy ona od tak wielu czynników, że nie sposób uwzględnić wszystkich. Z jednej strony, wraz ze wzrostem temperatury nasila się parowanie wody, często przewyższając sumy opadów. Ale jak jest większe parowanie, to tworzy się więcej chmur. Skoro jest więcej chmur, to mniej słońca dociera do ziemi i robi się chłodniej. Poza tym z tych chmur musi gdzieś pojawić się opad, więc lokalnie wody może przybyć. Tworzone są oczywiście modele i uogólnienia, ale one nigdy nie będą do końca się sprawdzać - tłumaczył prof. Błażejczyk.

Drugi poważny problem, jaki przynoszą nam wahania klimatu to zaburzenia cyrkulacji powietrza. Konsekwencją mogą być porywiste wiatry, czasem o ogromnej sile.

- Niby to wszystko już znamy, ale to kwestia częstości występowania. Dopóki takich zdarzeń jest pięć, do dziesięciu w roku, to jakoś sobie radzimy. Ale jeśli nagle, w którymś roku występuje ich 35, to straty dla gospodarki są bardzo znaczące. Poza tym, sama burza może trwać kilkadziesiąt minut, a skutki trzeba usuwać przez kilka miesięcy - dodał naukowiec.

Nie grozi nam, jak zapewnił prof. Błażejczyk, scenariusz jak z filmu "Pojutrze", w którym w ciągu kilku dni północna półkula Ziemi zmieniła się w lodową pustynię.

- Zmiany klimatyczne nie zachodzą w ciągu dni, ani nawet miesięcy. Nawet nieznaczne wahania klimatu to procesy trwające dziesięciolecia. Jestem przekonany, że nasza technika pozwoli nam na nie zareagować - powiedział.

Według niego, silny wiatr prawdopodobnie wymusi na nas budowę solidniejszych domów i odporniejszych linii energetycznych, a niestabilność hydrologiczna sprawi, że wreszcie nauczymy się magazynować wodę na wypadek suszy i ograniczać ryzyko powodzi powodowanych nadmiernymi opadami. Nawet jeśli lokalnie wystąpi kryzys lub w początkowym okresie przegapimy sygnały zapowiadające niebezpieczeństwo, to dzięki zaawansowanym technologiom jakoś sobie poradzimy, choć może to być niekiedy kosztowne.

Trudniej będzie ludziom w biedniejszych rejonach świata. Dzisiejsze kataklizmy - powodzie, huragany, susze - najwięcej krzywd wyrządzają w tych krajach, gdzie brak infrastruktury i zasobów państwa uniemożliwia skuteczne akcje ratunkowe i odbudowę zniszczeń. Są ponadto miejsca (głównie w Afryce Subsaharyskiej i południowej oraz w środkowej Azji), gdzie z powodu trwałych zmian pogody ziemia zmienia się w pustynię i nie sposób już tam żyć.

- Patrzyłem na dane francuskich badaczy, którzy szacują, że w 2005 r. na 6 mln migrantów, połowa to były migracje klimatyczne. Taka sytuacja utrzymuje się mniej więcej od 1995 r. - mówił prof. Błażejczyk.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wahania klimatu? Uratują nas technologie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.