Piłkarz reprezentacji Polski: jestem religijny i bardzo dużo zawdzięczam Bogu
26-letni piłkarz AEK Ateny i reprezentacji Polski Damian Szymański nie wstydzi się swojej wiary. Na ramieniu ma wytatuowany różaniec przyznając, że jest religijny i bardzo dużo zawdzięcza Bogu.
O Damianie Szymańskim zrobiło się głośno po wrześniowym meczu reprezentacji Polski z Anglią. W doliczonym czasie gry piłkarz strzelił bramkę rywalom dając drużynie cenny remis.
Szymański pochodzi z Kraśnika, niewielkiego miasta na Lubelszczyźnie. Wychował się w rodzinie, gdzie sport obecny był od zawsze. - Moja żona grała w siatkówkę, ja z wykształcenia jestem nauczycielem wychowania fizycznego i mimo że pracowałem jako zawodowy żołnierz, to w wojsku zajmowałem się sportem - mówi Krzysztof Szymański, ojciec Damiana.
Wyświetl ten post na Instagramie
Mężczyzna przyznaje, że wraz z żoną starali się wychować swoje dzieci w duchu religii.
- Wiara jest w naszym życiu bardzo ważna i nie wstydzimy się tego. Tak wychowali nas nasi rodzice i my z żoną tak wychowujemy nasze dzieci - podkreśla Krzysztof Szymański.
Były proboszcz Damiana ks. Janusz Stefanek przyznaje, że piłkarz „nigdy nie należał do żadnej konkretnej wspólnoty. Zawsze jednak razem z rodzicami był w kościele. Tak jest do dziś, gdy tylko pojawia się w rodzinnym domu”.
Szymański o religii i Bogu
- Jestem religijny i cały czas powtarzam, że bardzo dużo zawdzięczam Bogu. Wyniosłem to z domu i jak widać wiara mi pomaga. Dzięki niej niczego się nie boję. Jestem zawsze pozytywnie nastawiony i w siebie wierzę. Jeśli gramy w niedzielę, idę na mszę w czwartek lub piątek (…) To mi pomaga – mówił Damian Szymański w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Piłkarz ma na ramieniu wytatuowany różaniec, który dostał od babci. - Wiem, że nigdy się z tym różańcem nie rozstawał. Trochę się baliśmy o niego, gdy z Płocka wyjechał do Rosji grać w zespole Achmat Grozny. Na szczęście Opatrzność nad nim czuwa. Gdy było trudno, siłę brał z modlitwy – mówi ojciec Damiana.
Krzysztof Szymański przyznaje, że jego syn „na swojej drodze spotykał naprawdę fantastycznych ludzi, którzy często w trudnych chwilach służyli mu pomocą. Do dziś ma przy sobie Biblię, którą podarował mu jeden z księży katechetów”.
Źródło: gosc.pl / pch24.pl / tk
Skomentuj artykuł