Piotr Żyłka: to najbardziej przejmujący utwór, jaki usłyszałem w ostatnim czasie
W tym utworze Maty jest tak wiele piękna. Prawdziwego, złożonego, skomplikowanego, pełnego pragnień i wątpliwości, z czarną i białą stroną. I z mnóstwem odcieni szarości. To poruszająca modlitwa - pisze w mediach społecznościowych Piotr Żyłka.
Różnych rzeczy się nasłuchałem o Macie w ostatnich tygodniach. Padło dużo złych słów. Takich bardzo nieprzyjemnych. Jednoznacznie oceniających.
Ja nie chciałem o nim nic pisać. Czekałem aż wyjdzie cała płyta. I tak kilka dni temu usłyszałem utwór "Żółte flamastry i grube katechetki". I nie mogę się oderwać.
Jest w nim tak wiele piękna. Prawdziwego, złożonego, skomplikowanego, pełnego pragnień i wątpliwości, z czarną i białą stroną. I z mnóstwem odcieni szarości.
To chyba najbardziej przejmujące wersy, jakie usłyszałem w ostatnim czasie. Coś pomiędzy cichym wołaniem, modlitwą, a nieśmiałym opowiadaniem o swoich poszukiwaniach.
"Robili nam kanapki na śniadania. A siostry dawały je bezdomnym, kiedy ktoś z nas nie dojadał. A siostry robiły nam tosty i kazały całować chleb, gdy upadał. I całowaliśmy ten chleb gdy upadał. A teraz błagam, Ty też mnie pocałuj, czekam na sygnał by wstawać (...) A teraz proszę dotknij mnie, jeśli to słyszysz, bo tak bardzo chciałbym wiedzieć, że patrzysz".
Mata, poruszyłeś najbardziej wrażliwe przestrzenie we mnie. Z całego serca Ci za to dziękuję.
Skomentuj artykuł