Rozdzielone bliźniaczki odnalazły się po 33 latach
W jednej chwili Katey Bennett dostała gęsiej skórki. Przewijając zdjęcia na Facebooku Amandy Dunford, Bennett zobaczyła siebie z nieznanymi jej osobami, w miejscach, w których nigdy nie była. Kilka dni wcześniej nigdy nawet nie słyszała o Dunford. Teraz wpatrywała się w twarz identyczną z jej własną. Wtedy pojawiła się wiadomość od Amandy Dunford, która napisała jej, że są bliźniaczkami.
33 lata temu kobiety zostały adoptowane jako niemowlęta przez różne rodziny. Dla Amandy, która została żołnierzem marynarki wojennej lata te były wypełnione obawami i zastanawianiem się gdzie jest jej siostra, kim jest i czy jeszcze żyje. Dowiedziała się, że ma siostrę bliźniaczkę, kiedy miała 7 lat.
Dla Bennett wiadomość od Amandy była ogromnym szokiem. Kobieta mieszka i pracuje w Beverly Hills w Kalifornii. Nie miała pojęcia, że ma siostrę bliźniaczkę. Zastanawiała się jednak, podobnie jak jej biologiczni rodzice, czy ma rodzeństwo.
Siostry zostały podrzucone do sierocińca w Seulu w Korei Południowej jako niemowlęta. Katey została adoptowana w ciągu kilku tygodni, podczas gdy Amanda dopiero w drugim roku życia. Bennett dorastała w Los Angeles, Dunford w Arizonie.
Sytuacja zmieniła się podczas wizyty Amandy u lekarza, który wykonał przypadkowe testy DNA. Ten ogromny łut szczęścia zmienił całą sytuację. Testy genetyczne, które jej wykonano, ujawniają informacje o zdrowiu i pochodzeniu.
W USA w podobnym czasie, dokładnie kilka miesięcy później, Katey i jej przybrani rodzice zdecydowali się również przystąpić do testu DNA z czystej ciekawości. Kobieta chciała wiedzieć, jakie ma korzenie i w ilu procentach jest Koreanką. Okazało się, że tylko w 53.
Następnie przeczytała wyniki rodzinne, gdzie test zwykle pokazuje ewentualnych dalszych kuzynów. Jeden wynik wskazał dopasowanie z drugą osobą w wysokim stopniu - 23 z 23 chromosomów, co oznaczało, że Bennett ma siostrę bliźniaczkę.
Jakiś czas później dziewczyny ustaliły swoje personalia i nawiązały kontakt w mediach społecznościowych. Było to o tyle łatwiejsze, że Bennett wiele lat wcześniej skontaktowała się z sierocińcem, w którym przebywała i przekazała im wszystkie swoje informacje na wypadek, gdyby ktoś się zgłosił.
Kilka tygodniu po pierwszych wiadomościach bliźniaczki spotkały się w Nowym Jorku. Kiedy się spotkały, o dziwo nie było łez ani u jednej ani u drugiej siostry. Okazało się, że obie siostry nie są zbyt emocjonalne.
Kobiety twierdziły, że ewentualne spotkanie z rodzicami biologicznymi nie miałoby wpływu na ich relacje z rodzicami adopcyjnymi.
wset.com/Youtube/dm
Skomentuj artykuł