Emocje są złe, uczucia są grzechem. Trzeba się ich pozbyć, a nie nad nimi pracować #PSYCHOMITY
Mówienie o trudnych emocjach nie sprawia, że tracimy nad nimi kontrolę - zwykle jest dokładnie odwrotnie. Nazwanie i opisanie tych odczuć sprawia, że stają się one słabsze i przestają trawić nas od środka.
"Poszedłem wreszcie do psychologa, ale jestem zawiedziony. Po kilku wizytach widzę, że nie zajmujemy się problemem, ale moimi uczuciami i emocjami. Przez emocje zły duch ma do nas dostęp, to one stoją za grzechem. Dobry kierownik duchowy kazałby mi się ich pozbyć, a nie na nich skupiać. Ludzie, którzy kierują się w życiu uczuciami, błądzą. Niestety u świeckich psychologów to bardzo częste, że skupiają się tylko na wnętrzu i tym, co się czuje".
Wielu pacjentów, z którymi spotykam się podczas psychoterapii, przyznaje, że zwlekało ze zgłoszeniem się po pomoc właśnie z powodu lęku przed mówieniem o emocjach. Niektórymi spośród nich kierowała niechęć do wspominania trudnych doświadczeń, inni kierowali się poczuciem, że o "złych" uczuciach nie powinno się mówić, bo należy się ich pozbyć, a nie je omawiać. Tymczasem sfera emocjonalna człowieka jest bardzo zróżnicowana - i nie da się "wyplenić" z siebie złości, strachu czy wstydu.
Żadna z emocji nie pochodzi od Szatana
Podczas warsztatów z dziećmi (tymi najmłodszymi) pytam je czasami o dwie rzeczy: po pierwsze, jakie emocje znają i odczuwają - tu dzieci zwykle wymieniają całą gamę afektów. Później proszę je, by osoby chętne po kolei wymieniały emocje, a inni (z zamkniętymi oczami), by podnosili ręce, gdy pada nazwa emocji, która jest ważna i potrzebna w życiu. Wnioski z tego ćwiczenia są niemal zawsze takie same: większość dzieci już od bardzo wczesnych lat ma wpajane, że takie uczucia, jak lęk czy złość, są nam w życiu do niczego niepotrzebne i - co gorsza - nie powinno się ich doświadczać.
Tymczasem natura (a tym bardziej tworzący ją Bóg) nie "wyposaża" człowieka w nic, co nie byłoby dla niego dobre i korzystne. Psychologowie czy antropolodzy podkreślają, że wszystkie emocje, które jesteśmy w stanie odczuwać, pełnią istotne dla przetrwania funkcje: złość informuje nas o tym, że ktoś lub coś przekracza nasze granice, przez co mobilizuje do obrony; strach informuje o zagrożeniu i konieczności walki lub ucieczki, natomiast smutek sygnalizuje, że straciliśmy coś, co było dla nas ważne, przez co pomaga budować system wartości. Z katolickiego punktu widzenia natomiast emocje są neutralne moralnie - ich odczuwanie jest bowiem czymś zupełnie naturalnym. Tym, co może być grzechem, są pewne działania podejmowane pod ich wpływem. Jednym ze źródeł takiego rozróżnienia jest dla Kościoła fragment Listu do Efezjan, w którym znajdziemy następujący cytat: "Gniewajcie się, ale nie grzeszcie". Jednoznacznie pokazuje on, że sama złość nie jest niczym niewłaściwym - nie musimy więc wypierać się tego, że ją odczuwamy.
Oswajanie własnych uczuć
Jedną z przyczyn, dla których ludzie zgłaszają się na terapię, jest ogromny chaos w świecie emocjonalnym albo też poczucie, że nad własnym gniewem lub strachem straciliśmy kontrolę. Terapeuta, jak można się domyślać, będzie musiał wraz z pacjentem omówić trudne i "nieposłuszne" emocje, aby umożliwić mu odczucie ulgi i powrót do psychicznej równowagi (uwaga: tą równowagą nie jest nieodczuwanie żadnych emocji, lecz emocjonalność adekwatna do sytuacji). Niekiedy pacjenci bywają taką sytuacją zaskoczeni: dlaczego, skoro przyszli na terapię, aby pozbyć się lęku przed pająkami, to nagle terapeuta zachęca ich do mówienia o tym nieprzyjemnym odczuciu? Można to wytłumaczyć następująco: aby rana się zabliźniła, należy ją najpierw dokładnie oczyścić (co wiąże się z dość bolesnym dotykaniem i tak już wrażliwego miejsca), a potem zabandażować i pilnować, by odpowiednio się goiła.
Trwałe rozwiązanie problemów emocjonalnych nie może opierać się na ich wypieraniu (bo emocje, którym zaprzeczamy, i tak w końcu dadzą o sobie znać - choćby poprzez choroby psychosomatyczne), ale na wyartykułowaniu, znalezieniu i omówieniu przyczyn tego stanu rzeczy oraz pracy nad zmianami w życiu codziennym. Jeśli więc ktoś czuje gniew na ojca, który był wobec niego agresywny, zapewnianie samego siebie, że "nic się nie stało", nie uwolni nas od cierpienia i wściekłości - człowiek ma prawo być rozgoryczony i pełen złości wobec krzywdziciela. Jednak jako że "zalegający" gniew może być niezwykle niszczący, należy go - jak mówią terapeuci - przepracować. Wtedy możliwa jest prawdziwa wewnętrzna wolność oraz, co dla chrześcijan jest szczególnie istotne, autentyczne przebaczenie.
Mówienie o trudnych emocjach nie sprawia, że tracimy nad nimi kontrolę - zwykle jest dokładnie odwrotnie. Nazwanie i opisanie tych odczuć sprawia, że stają się one słabsze i przestają trawić nas od środka.
Angelika Szelągowska-Mironiuk - psycholog, absolwentka Uniwersytetu Łódzkiego (spec. psychologia zdrowia i kliniczna), czynny psychoterapeuta pracujący w nurcie systemowym, w trakcie szkolenia w Ośrodku Szkoleń Systemowych w Krakowie, trener umiejętności społecznych I stopnia. Na co dzień pracuje z pacjentami indywidualnymi, parami i rodzinami oraz prowadzi szkolenia i warsztaty dla dzieci, nauczycieli i rodziców. Prowadzi bloga katolwica.blog.deon.pl
* * *
PSYCHOMITY. Czego się boją katolicy na terapii | Przychodzi katolik do psychoterapeuty i… no właśnie i co dalej? O ile w ogóle przychodzi. Jest w nas wiele obaw związanych z psychoterapią, a przecież cierpimy na dolegliwości psychiczne tak samo jak wszyscy. Wielki Post to doskonały czas, aby zawalczyć o swoje zdrowie i zmierzyć się z naszymi lękami. Dbamy o ciało, wzmacniamy ducha, dlaczego więc pomijamy własną psychikę? Troska o te trzy rzeczy pomoże Ci w głęboki i dobry sposób spotkać się z Bogiem. Zebraliśmy najpopularniejsze wśród katolików mity dotyczące psychoterapii i psychologów. Rozprawi się z nimi Angelika Szelągowska-Mironiuk.
* * *
INNE PSYCHOMITY:
1. Osoby wierzące powinny wybierać tylko chrześcijańskich psychologów?
2. "Depresja to choroba duszy, potrzebujesz kierownika duchowego, a nie psychoterapeuty"
3. Które nurty w psychoterapii są groźne dla katolika?
4. Poczucie czyjejś obecności i natrętne myśli zawsze oznaczają opętanie?
Polecamy również wywiad: Na psychoterapii zwracam się do księdza "proszę pana" [ROZMOWA]<<
Skomentuj artykuł