"Nasza Amoris Laetitia". Świadectwo małżeństw niesakramentalnych

"Nasza Amoris Laetitia". Świadectwo małżeństw niesakramentalnych
(fot. shutterstock.com)
niesakramentalni.pl

Adhortacja Amoris laetitia mówi o potrzebie rozeznawania, towarzyszenia i integracji we wspólnocie Kościoła małżonków niesakramentalnych (AL 297-302). Mamy to ogromne szczęście, że od wielu lat - dzięki wspólnocie, którą tworzymy - jesteśmy uczestnikami procesu, do którego zachęca papież Franciszek.

Jesteśmy członkami wspólnoty małżeństw niesakramentalnych spotykającej się od wiosny 2002 roku przy kościele Jezuitów w Bydgoszczy. Wtedy to właśnie z prośbą o stworzenie takiego duszpasterstwa zwrócił się do ojców jezuitów bp Bogdan Wojtuś, co było rzecz jasna realizacją zaleceń św. Jana Pawła II zawartych w adhortacji Familiaris consortio. Od początku naszego istnienia naszym opiekunem duchowym jest o. Mieczysław Łusiak SJ.

Skąd się wzięliśmy i kim jesteśmy?

Wszyscy bardzo pragnęliśmy żyć do śmierci w naszych sakramentalnych małżeństwach, ale albo zostaliśmy porzuceni przez naszych małżonków, albo trwanie w tych małżeństwach było dla nas zbyt trudne ze względu na ciągnący się latami kryzys, na który nie umieliśmy znaleźć lekarstwa. Dla nas wszystkich rozwód był ostatecznością. Nikt z nas nie porzucił swojego małżonka z pobudek egoistycznych (bo na przykład znudził się sakramentalnym małżonkiem i znalazł kogoś "lepszego"). Po prostu nie umieliśmy żyć w samotności, lub w relacji, która była dla nas zbyt trudna i tylko dlatego zawarliśmy ponowny - już tylko cywilny - związek małżeński. Nie zawsze zdawaliśmy sobie sprawę w pełni z konsekwencji naszej decyzji dla naszego bycia w Kościele (że zostaniemy wypchnięci na margines), ale wszystkim nam nowy związek jawił nam się jako ratunek - pragnęliśmy miłości i dobra naszych dzieci. Naszą wspólnotę tworzą też panny/kawalerowie, wdowy/wdowcy, którzy szczerze pokochali osoby porzucone lub bardzo krzywdzone w ich sakramentalnych małżeństwach. 
Wbrew opiniom głoszonym w niektórych kościelnych środowiskach, nie jesteśmy krzywdzicielami, którzy z premedytacją porzucili sakramentalnego małżonka i zawarli nowy związek, a teraz szukają aprobaty dla swoich działań. Przeciwnie: w sumieniu jesteśmy przekonani, że decydując się na rozpad naszego aktualnego niesakramentalnego małżeństwa wyrządzilibyśmy krzywdę sobie i naszym dzieciom.

Dlaczego tworzymy wspólnotę małżeństw niesakramentalnych?

Z wielu powodów tworzymy dziś "specjalną" wspólnotę w ramach powszechnej wspólnoty Kościoła. 
1. Pomimo naszej nieregularnej sytuacji pragniemy rozwijać się duchowo i pogłębiać więź z Bogiem. Wchodząc w nowy związek nie chcieliśmy oddalić się od Boga i Kościoła.
2. Po tym jak weszliśmy w związek małżeński, który siłą rzeczy musi być niesakramentalny, doświadczyliśmy nie raz mocnego odrzucenia przez Kościół i poczuliśmy się "katolikami gorszej kategorii", co z jednej strony jest uzasadnione, a z drugiej bardzo bolesne, bo nigdy naszą intencją nie było zrobić coś złego. We wspólnocie małżeństw niesakramentalnych nabraliśmy przekonania, że Kościół jednak nas nie odrzuca. Poczuliśmy się rozumiani i przyjęci - mimo, że właściwie zasłużyliśmy na potępienie i karę. Kościół znów stał się dla nas miłującą, dobrą Matką, która jest wyrozumiała dla swych dzieci - wymagająca, ale jednocześnie świadoma naszych słabości i umiejąca dostrzec nasze dobre intencje.
3. Wraz z rozpoczęciem życia w małżeństwie niesakramentalnym wielu z nas oddaliło się od Boga i Kościoła. Myśleliśmy (dziś wiemy, że błędnie), iż skoro nie możemy przystąpić do Komunii świętej, to po co w ogóle chodzić na mszę i modlić się. Wkrótce jednak zaczęła rodzić się w nas tęsknota za bliskością z Bogiem, która kazała nam szukać drogi do Niego pomimo naszej sytuacji. Taką drogę znaleźliśmy we wspólnocie małżeństw niesakramentalnych. Uczestnicząc w mszach świętych, spotkaniach, rekolekcjach, adoracjach Najświętszego Sakramentu i pogłębiając na różne sposoby naszą wiedzę religijną, nabraliśmy poczucia bliskości Boga i tego, że nasza godność dziecka Bożego została odbudowana. Odkryliśmy na nowo łaskę chrztu świętego - głęboko, jak nigdy dotąd w życiu. Wielu z nas ma wrażenie, że - paradoksalnie - teraz, żyjąc w nieregularnej sytuacji jesteśmy o wiele bliżej Boga, niż wtedy, gdy byliśmy wierni naszym sakramentalnym małżonkom. Jesteśmy świadomi tego, że nasze życie w ponownym związku małżeńskim z formalnego punktu widzenia nie może podobać się Bogu, ale jednocześnie - w obliczu dobra, które aktualnie dzieje się w nas i w naszych nowych rodzinach - nie potrafimy uwierzyć, że dobry Bóg, który jest Miłością, może żądać od nas, byśmy się rozstali.
4. Trwając w naszej wspólnocie stopniowo odzyskaliśmy spokój sumienia. Są ludzie, którzy nie do końca nas rozumiejąc, zarzucają nam, iż "uśpiliśmy" sobie sumienie. Jakże zgodne jednak z tym, co odczuwamy okazały się słowa papieża Franciszka zawarte w numerze 301 adhortacji Amoris laetitia, mówiące o tym, że nie wszystkie małżeństwa niesakramentalne żyją w grzechu ciężkim!
5. Z przykrością odnotowujemy głosy wyrażające osąd, że jesteśmy środowiskiem, które chce "załatwić" sobie, lub wręcz "wymusić" prawo przystępowania do Komunii świętej, pomimo trwania w grzechu ciężkim. Tak nie jest, ponieważ jesteśmy pewni, że na sądzie ostatecznym będziemy sądzeni przez miłosiernego Boga nie tylko z tego, że żyliśmy w niesakramentalnym małżeństwie, ale z całego naszego życia, również z motywów, dla których weszliśmy w ponowny związek. Dlatego nawet nie mogąc przystępować do Komunii świętej mamy taką samą nadzieję jak wszyscy wierzący, że Bóg okaże się dla nas miłosiernym sędzią i przyjmie nas po śmierci do swojej wiecznej radości.
Spotykamy się też z opinią, że chcemy "rozmiękczyć" nauczanie Kościoła o nierozerwalności małżeństwa. Nic bardziej mylnego! Mamy za sobą zbyt wiele bolesnych przeżyć, byśmy byli zdolni do pochwalania rozwodów i niewierności małżeńskiej. W wychowaniu naszych dzieci wielką wagę przywiązujemy do głębokiego zaszczepienia naszym latoroślom zasady wierności małżeńskiej, zbudowanej na silnej relacji z Bogiem. Uczymy ich niepowielania naszych błędów. Z dumą możemy zaświadczyć, że chyba całkiem dobrze nam to wychodzi, bo wielu z nas ma już dorosłe dzieci, które tworzą szczęśliwe katolickie rodziny.
  

Nasze spojrzenie w przyszłość

Oby małżeństw niesakramentalnych w Kościele było jak najmniej! Póki co jest ich jednak (zbyt) wiele. Adhortacja św. Jana Pawła II Familiaris consortio rozpoczęła błogosławioną drogę powrotu takich małżeństw do Kościoła, a adhortacja papieża Franciszka Amoris laetitia czyni tę drogę jeszcze lepiej oznakowaną i dostępną. To wszystko stwarza perspektywę, że coraz więcej małżonków niesakramentalnych będzie w Kościele chwalić Boga za dobro, które dzieje się w ich rodzinach, a które bez wątpienia jest Bożym darem, zwłaszcza za potomstwo, które niczemu nie jest winne i nie zasługuje na życie w przekonaniu, że ich rodzice są jakimiś "gorszymi" małżonkami.
List biskupów argentyńskich okręgu Buenos Aires do kapłanów "O możliwości dopuszczenia rozwodników żyjących w ponownych związkach do Komunii świętej" i odpowiedź papieża Franciszka na ten list, odbieramy nie jako tryumf jakiegoś "stronnictwa" w Kościele, ale jako wielkomyślny gest Kościoła-Matki uczyniony względem jednych z najmniejszych i najsłabszych swoich dzieci.
Chociaż, jak zostało wyżej powiedziane, nigdy nie żądaliśmy dostępu do sakramentu pojednania i Komunii świętej, to jednak mamy głębokie przekonanie, że praktyka, która wydaje się stawać faktem w Argentynie, byłaby dla nas dodatkowym źródłem wzrastania w wierze na drodze do świętości, na której staramy się trwać mimo naszej nieregularnej sytuacji. Zdajemy sobie sprawę, że taka praktyka, jak piszą trafnie biskupi argentyńscy, "nie może wiązać się z powstaniem zamieszania odnośnie do nauki Kościoła na temat nierozerwalności małżeństwa". Jesteśmy jednak przekonani, że Duch Święty, poprzez niezawodne sensus fidelium, które towarzyszy Kościołowi od samych jego początków, tak pokieruje umysłami i sercami wierzących, że uda nam się uniknąć owego zamieszania i że będzie coraz mniej małżeństw niesakramentalnych - nie z powodu lęku przed karą, ale dlatego, że nastąpi prawdziwe odrodzenie życia małżeńskiego w Kościele.
Adhortacja Amoris Laetitia mówi o potrzebie rozeznawania, towarzyszenia i integracji we wspólnocie Kościoła małżonków niesakramentalnych (AL 297-302). Mamy to ogromne szczęście, że od wielu lat - dzięki wspólnocie, którą tworzymy - jesteśmy uczestnikami procesu, do którego zachęca papież Franciszek. Dla nas wspólnota Kościoła stała się rzeczywiście narzędziem miłosierdzia, które jest "niezasłużone, bezwarunkowe i bezinteresowne" (AL 297).
Wspólnota małżeństw niesakramentalnych przy Parafii św. Andrzeja Boboli (kościół Jezuitów) w Bydgoszczy
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Nasza Amoris Laetitia". Świadectwo małżeństw niesakramentalnych
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.