Social media w Kościele. Jak je wykorzystywać?

Social media w Kościele. Jak je wykorzystywać?
(fot. scyther5 / Shutterstock.com)

"Model komunikowania w Kościele musi być Chrystusowy. Zawsze powinien być pełen miłości, która jednak może się przejawiać na różne sposoby" - mówi ks. Piotr Studnicki, mianowany niedawno zastępcą rzecznika prasowego archidiecezji krakowskiej.

Przemysław Radzyński: Kard. Dziwisz osobiście nie jest obecny na Twitterze czy Facebooku, ale na tym ostatnim można śledzić jego nieoficjalne konta. To nie jest zagrożenie dla kościelnego komunikowania? Ksiądz będzie porządkował te sprawy?

ks. Piotr Studnicki: Spróbuję. Zacząłem od kontaktu z osobą, która prowadzi nieoficjalny profil archidiecezji krakowskiej na Facebooku. Konto ma już sporą liczbę odbiorców. Ten człowiek robi to w dobrej wierze, informuje o życiu diecezji. Chciałbym trochę podnieść jakość tego przekazu i zsynchronizować ze stroną diecezjalną. Wydaje się, że nie zawsze oddolne inicjatywy muszą być na tym polu zagrożeniem dla oficjalnego przekazu archidiecezji - lepiej wykorzystać ten dobry kapitał i wejść we współpracę niż reagować jakimś zakazem.

Obecność zarówno księdza kardynała jak i całej diecezji w mediach społecznościowych trzeba przemyśleć, ale znalezienie dobrego pomysłu wymaga czasu.

Jaki Ksiądz widzi kierunek działań na tym polu?

Na razie mam jedno marzenie - chcę w tej dziedzinie współpracować.

Z kim?

Chociażby z mediami diecezjalnymi. Chcę aby pomysł na obecność diecezji w mediach oraz funkcjonowania samej strony internetowej było wynikiem współpracy.

Ponadto, przyglądając się obecności Kościoła w mediach społecznościowych zastanawiam się nad tym, co będzie jutro, tzn. jak będziemy się komunikować za rok, za pięć lat. Może warto dziś postawić na kanał komunikacji, który dzisiaj jest jeszcze niszowy, a który w przyszłości okaże się dominujący na rynku?

Co Księdza zdaniem może być przyszłościowym kanałem komunikacji dla Kościoła?

Myślę, że przyszłością są aplikacje i trzeba robić wszystko, żebyśmy byli mobilni; żebyśmy byli z ludźmi, którzy są mobilni. Dziś młodzi coraz rzadziej korzystają z Internetu siedząc przy komputerach - oni żyją w sieci, dlatego że mają Internet w kieszeni, na wyciągnięcie ręki.

Chciałbym żebyśmy jako diecezja spróbowali tym ludziom towarzyszyć, być tam dla nich - z naszą ofertą duszpasterską, pastoralną, katechetyczną, formacyjną.

Ksiądz pracuje nad konkretnymi aplikacjami?

Osobiście nie, ale jestem w kontakcie z ludźmi, którzy nad nimi pracują i myślę, że diecezja będzie uczestniczyła w tych projektach.

Aplikacje wyprą Facebooka?

Facebook tworzy aplikację i korzysta z aplikacji. Jedno uzupełnia drugie.

Ksiądz przestał odnajdywać się na Facebooku? Zlikwidował Ksiądz swoje konto.

Moja decyzja miała pragmatyczny charakter. Wyjście z Facebooka pomogło mi ukończyć pisanie doktoratu. Obecność na portalach społecznościowych może ubogacić, ale jest też niesamowitym pożeraczem czasu. Pozostałem aktywny na Twitterze.

Co Księdza przekonało do obecności na Twitterze?

Twitter uczy oszczędności słów i precyzji wypowiedzi. Opowiedzenie historii w 140 znakach jest nie lada wyzwaniem. Na Twitterze, gdzie jestem obecny od 5 lat, szukam inspiracji u tych, których obserwuję. Z drugiej strony, czuję się w jakimś stopniu odpowiedzialny za niemałą grupę ludzi, która obserwuje moje konto.

Ksiądz mówi, że Twitter wymusza zwięzłość komunikatu. Czy Kościół ma problem z tym, że za dużo mówi? Używa za dużo słów?

Kościół na tym polu nie jest wyjątkiem. Wydaje mi się, że dziś wszyscy mamy problem z gadulstwem. Sami gadamy dużo, zbyt dużo, a do tego jesteśmy zalewani informacjami różnego rodzaju i różnej jakości. To jest z pewnością skutek niesamowitego przyspieszenia medialnego czasów, w których żyjemy. Dziś wszystko chcemy komunikować w czasie realnym a to powoduje takie nagromadzenie informacji, że nie jesteśmy w stanie ich strawić.

Kard. Ratzinger powiedział kiedyś, że dzisiaj człowiek ma dostęp do wielkiej ilości informacji, jest ekspertem w wielu dziedzinach, ale często nie zna samego siebie, nie rozumie kim jest. Dlatego trudno mu w tym wszystkim wyłapać to, co najistotniejsze, co decydujące dla życia w perspektywie zbawienia.

Jak w tej perspektywie powinien komunikować się Kościół?

Niestety u wielu ludzi w Kościele pokutuje przekonania, że kwestia komunikacji jest sprawą drugorzędną. To założenie jest błędne. Komunikowanie należy do istoty Kościoła. Chrystus powiedział "idźcie i głoście". Wysyłał apostołów po to, żeby dawali świadectwo, czynili znaki, głosili słowo, udzielali sakramentów… To wszystko jest przecież komunikowaniem.

Gdzie szukałby Ksiądz modelu komunikacji dla Kościoła?

Jezus jest doskonałym modelem komunikacji. Podstawowe nawrócenie Kościoła w tej dziedzinie, musi się zaczynać od Chrystusa i kończyć na Chrystusie. To dotyczy treści, tego, co mamy mówić i formy, tzn. tego, jak mamy mówić. Przede wszystkim mamy mówić o Chrystusie. A jeśli mówimy też o czymś innym, to tak, żeby ostatecznie doprowadzić do Chrystusa, bo to jest dla nas kluczowe.

Nie raz spotykam się z takimi uproszczeniami, że dzisiaj Kościół powinien dialogować, a nie głosić kazania. A Chrystus przecież i dialogował, i mówił kazania. Mówi się, że dzisiaj potrzeba świadków, a nie tych, którzy nauczają. A Chrystus i świadczył, i nauczał. Mówi się, że potrzeba czynów, a nie słów. A u Chrystusa znajdziemy jedno i drugie. Dziś zwraca się uwagę, żeby nie mówić za długo. A u Chrystusa mamy zarówno krótkie, bardzo zwięzłe zdania, jak i długie kazania.

Problemu nie stanowi wybór jednego czy drugiego, ale postawienie sobie pytania do kogo mówię - czy ten ktoś potrzebuje gestu czy słowa, dłuższej czy krótszej mowy. To jest kwestia rozeznania. "Rozeznanie" to słowo klucz w czasach pontyfikatu papieża Franciszka - jezuity. Rozeznaniu powinien przede wszystkim podlegać stan wiary mojego odbiorcy. Czy ja mam użyć mocnego słowa, napiętnować czyjeś zachowanie czy raczej pobłogosławić? W przekazie Kościoła jest miejsce i na jedno, i na drugie, dlatego że w życiu Chrystusa było miejsce na jedno i drugie. Chrystus jednych nazywał "grobami pobielanymi" a innych błogosławił.

Model komunikowania w Kościele musi być Chrystusowy. Zawsze powinien być pełen miłości, która jednak może się przejawiać na różne sposoby.

Ksiądz mówi o długości komunikatów a zapytam jeszcze o tempo, bo wiemy wszyscy, że młyny kościelne mielą powoli. Ale czy w dobie komunikowania w czasie rzeczywistym Kościół czasami nie za bardzo zwleka z zabieraniem głosu w jakichś sprawach? Ksiądz na przykład jako pierwszy na Twitterze podał informację o śmierci abp. Józefa Wesołowskiego, która stała się źródłem dla wielu polskich redakcji…

Dostrzegam tu dwie skrajności. Pierwsza to niewola czasu. Dzisiejsze społeczeństwo żyje pod ogromną presją terminów i deadline’ów, w zabójczym pędzie, który media jeszcze bardziej "podkręcają". Drugą skrajnością jest lekceważenie czasu. Nieraz można tę tendencję dostrzec w Kościele. Mówi się "młyny kościelne mielą powoli". Niekiedy dorabia się do tego teologię, że my czasu nie liczymy, bo mamy wieczność.

Wydaje mi się, że droga i cnota jest po środku. Z jednej strony nie można pozwolić sobie odebrać czasu na myślenie. Refleksja jest konieczna dla dobrego komunikowania. Widać to zwłaszcza dzisiaj, gdy w komunikowaniu sporo jest bezmyślności i chaotyczności - komunikujemy choć nie wiemy po co i dlaczego. Z drugiej strony odkładanie na jutro może być zaprzepaszczaniem szansy. Chwila, w której mówi się głośno o jakimś problemie, jest wielką szansą. Także dla Kościoła. Warto właśnie w tym dniu zabrać głos, aby był on słyszalny. Warto ukazać ten problem od strony kościelnej, naświetlić go Ewangelią.

Jakiś przykład?

Pamiętam kilka mocnych ewangelicznych wystąpień papieża Benedykta XVI, gdy dużo mówiło się o pedofilii duchownych. Jego słowa z łatwością przebijały się do mediów, bo było na nie zapotrzebowanie. Ojciec święty powiedział wtedy m.in., że największym zagrożeniem Kościoła nie jest to, co na zewnętrz, ale to, co wewnątrz, czyli grzech. Nagle media, które często stronią od języka religijnego, zaczęły powtarzać słowo "grzech". Papież wykorzystał sytuację. Ukazał problem na głębszym poziomie. Podobnie czyni Franciszek gdy nazywa wykorzystywanie seksualne dzieci przez księży świętokradztwem. Zwraca w ten sposób uwagę, że pedofilia ma nie tylko wymiar kryminalny, prawny, ale także religijny. Jest grzechem. Jest czynem, który niszczy życie niewinnego dziecka i uderza w samego Boga.

Ks. Piotr Studnick - zastępca rzecznika prasowego archidiecezji krakowskiej

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Social media w Kościele. Jak je wykorzystywać?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.