1,174 mln dla Grunwaldu za Sobiecha
Okazały czek na kwotę ponad 1,174 mln złotych odebrał w środę prezes czwartoligowego Grunwaldu Ruda Śląska Teodor Wawoczny od działaczy Ruchu Chorzów. Tyle rudzki klub zarobił na transferze swojego byłego piłkarza Artura Sobiecha z Ruchu do Polonii Warszawa.
"Już podejrzewam, ile będę odbierał teraz telefonów" - żartował Wawoczny, chwaląc chorzowski klub za operatywność. "Działacze Ruchu są dla mnie mistrzami, bo przecież Sobiech za rok mógłby na mocy prawa Webstera (rozwiązanie kontraktu przed czasem) jednostronnie wypowiedzieć umowę i klub dostałby z tytułu jego transferu niewiele" - wyjaśnił.
Kiedy trzy lata wcześniej zawodnik przechodził z Grunwaldu do Ruchu, rudzianie zrezygnowali z przysługujacego im ekwiwalentu za wyszkolenie (15 tysięcy złotych) na rzecz 30 proc. od kolejnego transferu. Przy czym, gdyby napastnik grał w Chorzowie przynajmniej do 2013 - ta kwota spadłaby do 10 proc.
"Taki Sobiech rodzi się raz na 90 lat. Kiedy pisaliśmy, że w ciągu czterech lat strzelił w zespole trampkarzy 227 goli - niektórzy nie wierzyli. Ale pamiętajmy, że wielcy piłkarze często zaczynali w małych klubach. Mam pewną wizję, co zrobić z pieniędzmi, ale decyzję musi podjąć zarząd klubu. Jesteśmy właścicielem stadionu. Potrzebujemy boiska treningowego ze sztuczną nawierzchnią, trzeba poprawić stan trybuny. Minimalna część trafi na rzecz pierwszego zespołu" - wyjaśnił Wawoczny.
"Pieniądze nie mogą przesłaniać świata. Mamy nadzieję, że Artur jest na progu wielkiej kariery. To sygnał, że warto szukać w małych klubach, warto przyglądać się młodym piłkarzom. Chodzi o przyciągnięcie młodych ludzi do piłki, pokazanie szybkiej ścieżki rozwoju a przy okazji klub może na przykład wybudować nowe boisko. Wiele klubów decyduje się na podobne zapisy jak Grunwald. Rzecz jasna dużo zależy od aktualnej ich sytuacji finansowej" - stwierdził dyrektor sportowy Ruchu Mirosław Mosór.
Rudzki klub poza symbolicznym czekiem dostanie też realną gotówkę. "Warunki płatności mamy ustalone, czekamy na fakturę (formalnie za wyszkolenie zawodnika). Jesteśmy nastawieni na współpracę z małymi klubami. To taka symbioza" - powiedział szef rady nadzorczej chorzowskiego klubu Dariusz Smagorowicz.
"Wiedząc, że Sobiech może skorzystać z prawa Webstera musieliśmy negocjacje prowadzić bardzo delikatnie. Wielu chciało nam w tym pomóc. Ale my się znamy na interesach. Wiemy, że jak ostateczna cena ma wynieść milion euro, to wywoławcza musi być na poziomie dwóch milionów. A Artur... powinien z własnej woli przekazać pewną kwotę na rzecz klubu, w którym się wychował. Ma z czego" - zakończył członek rady nadzorczej Ruchu Janusz Paterman.
Skomentuj artykuł