W środę wieczorem w domu jednorodzinnym w Szczyrku doszło do wybuchu gazu. Do czwartkowego wczesnego popołudnia w gruzach budynku znaleziono ciała ośmiorga osób: czworga dorosłych i czworga dzieci.
Oprócz oficjalnego postanowienia burmistrz Szczyrku zwrócił z apelem do mieszkańców poprzez media. "W związku z dramatycznymi wydarzeniami (…) zdecydowaliśmy zwrócić się do mieszkańców Szczyrku, aby uszanowali tę tragedię poprzez powściągliwość od dużych imprez rozrywkowych do niedzieli do północy” - mówił Byrdy dziennikarzom.
"My na urzędach wywiesimy flagi z kirem, zwracamy się o to także do mieszkańców – by wywiesili flagi na przepasane kirem" - zaznaczył. W ślad za apelem burmistrza na domach m.in. przy głównej szczyrkowskiej ulicy – Salmopolskiej – wczesnym popołudniem pojawiły się już pierwsze państwowe flagi z czarnymi wstążkami.
Burmistrz akcentował również, że to co się stało, jest wyjątkową tragedią dla lokalnej społeczności, o skali nieznanej od lat. Zaznaczył, że osoby, które zginęły w katastrofie to członkowie znanej w Szczyrku rodziny.
"To rodzina pracowita, ciesząca się szacunkiem. Cóż więcej można powiedzieć – żal serce ściska. Dopiero teraz do wszystkich zaczyna dochodzić, co się stało. Dzisiaj przychodzi już czas refleksji, to mógł być każdy z nas. Ci ludzie prawdopodobnie w żaden sposób nie zawinili" – zastrzegł.
Pracownicy szczyrkowskiego samorządu przyznawali, że w czwartek około południa nie była jeszcze znana dokładna tożsamość wszystkich ofiar. Sygnalizowali jednak, że starają się już ustalać, jakiego rodzaju pomocy mogliby potrzebować dalsi krewni i bliscy.
"To działanie pokaże, wskaże, w jakim kierunku ona powinna się odbywać – czy w formie mieszkaniowej, czy jakiejś innej. Mamy sztab i na spokojnie będziemy chcieli na spokojnie gdzieś z boku dociec, co w tej chwili tej rodzinie jest najbardziej potrzebne" - mówił dziennikarzom Byrdy.
Mieszkańcy Szczyrku akcentowali w rozmowach z dziennikarzami, że niezależnie od formalnego ogłoszenia w liczącym 5,6 tys. mieszkańców mieście, w którym wszyscy się znają, jest żałoba: rodzina, która zginęła, obok lokalnej społeczności była też znana w świecie sportów zimowych.
Skomentuj artykuł