Elektryczne samochody i unijne pieniądze
UE wyłoży 24,2 mln euro na pilotażowe projekty samochodów elektrycznych i stacji ładowania. Chodzi o to, by wypracować jednolity model infrastruktury w Unii tak, by ładowanie aut elektrycznych było tak łatwe, jak tankowanie na stacji benzynowej.
- Obecnie transport w 96 procentach opiera się na ropie. Ścieżka obniżania emisji CO2 w transporcie do 2050 r. ma na celu przełamanie tej zależności, przy jednoczesnym wsparciu dla mobilności - powiedział w środę unijny komisarz ds. transportu Siim Kallas. - Chodzi o to, by ludzie przesiedli się możliwie szybko i bezboleśnie do samochodów elektrycznych i to chcemy wspierać jako Komisja - wyjaśniła rzeczniczka komisarza Helen Kearns.
Przyjęta w poniedziałek przez KE strategia Transport 2050 zakłada, że w 2050 roku z europejskich miast znikną samochody na konwencjonalne paliwa emitujące CO2.
- Green eMotion to największy projekt badawczy finansowany z budżetu badań transportowych. Jego celem jest sprawdzenie, jak budować punkty ładowania samochodów elektrycznych i punkty pobierania opłat na tej same zasadzie w całej Europie. Interfejsy punktów ładowania muszą być tak proste w obsłudze jak w tej chwili dystrybutory na stacjach benzynowych - powiedziała Kearns.
W ramach programu dofinansowywane mają być projekty pilotażowe samochodów elektrycznych w 12 miastach m.in. w Dublinie, Madrycie, Barcelonie, Rzymie, Kopenhadze, Stuttgarcie, Strassburgu, Budapeszcie i Malmo.
- Mówimy o testowaniu przyszłej roli samochodów elektrycznych, w tym projektach ponad 3,6 tys. punktów ładowania w Berlinie, ponad 1 tys. w Barcelonie, czy Madrycie. Mówimy o 2 tys. samochodów elektrycznych np. w Irlandii - wymieniła Kearns. Zaznaczyła, że samochodami elektrycznymi są zainteresowane koncerny motoryzacyjne np. Daimler czy BMW.
Skomentuj artykuł