"Inwestujmy w ludzi, nie w gadżety"
O podwyżkę płac pracowników sądów i prokuratur oraz stworzenie czytelnego systemu wynagrodzeń i awansów w tych instytucjach zaapelowała w czwartek w dezyderacie do ministrów Jarosława Gowina i Jacka Rostowskiego sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka.
Przekładane od lutego czwartkowe posiedzenie tej komisji było w całości poświęcone sytuacji pracowników sądów i prokuratur (niebędących sędziami i prokuratorami), których warunki wynagrodzeń - jak mówili przedstawiciele związków zawodowych tych profesji - są niezmienne od 2007 r., zatem przy podwyżkach w innych branżach i zwyżce cen, od tego czasu ulegają pogorszeniu. Według związkowców, pracownicy sądów i prokuratur w niedługim czasie mogą rozpocząć akcję strajkową.
"Komisja stwierdza, że aktualne wynagrodzenia korpusu urzędniczego w prokuraturze i sądownictwie nie odpowiadają godności urzędu i zakresowi obowiązków" - czytamy w dezyderacie do ministrów sprawiedliwości i finansów, który uchwaliła komisja. Podkreśla ona, że płace pracowników sądów i prokuratur od lat nie były podwyższane ani waloryzowane, co spowodowało spadek ich siły nabywczej, podczas gdy w innych działach administracji wynagrodzenia podnoszono. Z tych przyczyn komisja postuluje pilne podjęcie prac nad zmianami przepisów oraz podjęcie "racjonalnych działań na rzecz stworzenia czytelnych zasad wynagradzania i awansu zawodowego".
Jak mówił posłom zastępca prokuratora generalnego Marek Jamrogowicz, średnie płace pracowników prokuratury - a jest ich w całym kraju ponad 6 tysięcy - w latach 2010-12, wynosiło około 3,4 tys. zł. Średnia płaca asystentów prokuratora to około 3,6 tys. zł. - Wiemy, że wśród pracowników prokuratury jest frustracja z powodu braku podwyżek w ostatnich latach. Niestety, nie mamy takich możliwości, nasz budżet ich nie przewiduje - mówił.
Informując o płacach ponad 20 tys. pracowników sądów wiceminister sprawiedliwości Wojciech Hajduk nie przedstawił danych liczbowych - co spotkało się z protestami posłów. Mówił tylko, że resort stara się działać na rzecz zrównoważenia obciążeń orzeczniczych, przenosząc etaty sędziowskie z sądów nieobciążonych pracą do tych, które potrzebują wsparcia i zarazem przyznał, że za tymi przesunięciami nie szły przesunięcia etatów urzędniczych.
- Staramy się to robić teraz, w ramach tzw. migracji emerytalnej, czyli wygaszania - tam, gdzie to możliwe - etatów urzędników odchodzących na emerytury i przenoszenia tych etatów do sądów, w których są one potrzebne. To około kilkuset etatów rocznie. Liczymy też, że komputeryzacja pomoże w ułatwieniu i usprawnieniu pracy - dodał Hajduk.
W opinii Hajduka, różnice płac między urzędnikami występują m.in. dlatego, że pracownicy rozpoczynali pracę w różnych okresach - jedni w czasie koniunktury gospodarczej, inni w kryzysie. Zarazem podkreślił, że wyrównywanie wynagrodzenia urzędników wymagałoby masowego wypowiadania im warunków płac, aby jednym obniżyć, a innym podnieść. - Bo musimy się poruszać w ramach tego samego budżetu - dodał. Hajduk zapewnił też, że w efekcie niedawnej reformy sądów rejonowych żaden pracownik nie został zwolniony, niektórym zmienił się tylko pracodawca, a kilku osobom - księgowym łączonych sądów - zmieniono warunki zatrudnienia.
Jacek Skała, wiceszef Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP oświadczył, że środowisko prokuratorów popiera postulaty płacowe pracowników prokuratur i sądów. "W związku z tym, że ostatnie podwyżki były za rządów Hanny Suchockiej i od tego czasu już ich nie było, to możemy mówić o ubożeniu tej grupy społecznej. A w innych sferach administracji państwowej i samorządowej podwyżki są.
Spróbujmy coś zrobić. Inwestujmy w ludzi, a nie w gadżety do gmachów" - apelował.
Wspierał go Waldemar Urbanowicz z NSZZ "Solidarność". Jego zdaniem niepokoje w prokuraturze i sądownictwie będą przybierały na sile, bo kolejni ministrowie nie potrafili doprowadzić do normalności. - Do sądów zatrudnia się ludzi z agencji pracy tymczasowej, na zlecenia, z pominięciem procedury konkursowej. To nie do zaakceptowania - mówił, na co zareagował Jamrogowicz informując, że z agencji pracy tymczasowej zatrudnia się pracowników ochrony gmachów oraz serwis sprzątający - co pozwoliło odzyskać część etatów i przesunąć je zgodnie z potrzebami.
Protesty i ożywioną dyskusję w komisji wywołało oświadczenie Jamrogowicza, że w zeszłym roku prokuratura zapłaciła 3,8 mln zł składki na Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, w związku z tym, że nie zatrudniła w swych strukturach wystarczającej liczby niepełnosprawnych.
- To ustawodawca uchwala prawo, aby zapobiegać wykluczeniu osób niepełnosprawnych, sektor prywatny zatrudnia, a administracja państwowa woli płacić kary w majestacie prawa? - oburzał się wiceszef komisji Jerzy Kozdroń (PO). Chce on, aby resort sprawiedliwości przedstawił na ten temat szczegółowe dane. Kozdroń wniósł też, aby minister administracji przedłożył informację o wzroście płac w sektorze administracji publicznej w ostatnich latach, żeby móc porównać to z danymi o pracowników sądów i prokuratur.
- Oszczędności budżetowe w wymiarze sprawiedliwości są kontrproduktywne - podsumował dyskusję szef sejmowej komisji Ryszard Kalisz (niezrz.). Jak podkreślił, żeby kadra urzędnicza w sądach i prokuraturach była konkurencyjna, to trzeba jej dobrze zapłacić. - Dziś państwo łoży na wykształcenie kadry urzędniczej, a potem ją traci, bo ona nieopłacana odchodzi do prywatnych kancelarii. To szkodzi etosowi zawodowemu, bez tego nie będzie sprawnego państwa - dodał.
Skomentuj artykuł