Media - zabawa w ciągłe przesuwanie granic

Ola Gołąb

Od kilku tygodni polskie media ekscytują się "Warsaw Shore". Tymczasem to tylko wierzchołek góry lodowej tego, co już dzieje się na świecie. Niestety, jeżeli sami nie postawimy sobie ostrej granicy, nikt nie zrobi tego za nas.

Zanim zacznę moralizować, na początku krępujące wyznanie: "Życie na bogato" obejrzałam z wielką przyjemnością. Ananasy, szampan i "więcej wszystkiego" - to na tyle wysoki poziom absurdu, że serial zalicza się do kategorii "tak złe, że aż dobre". Myślałam, że jeżeli chodzi o produkcje o bawiących się dwudziestokilkulatkach to maksimum, na jakie pozwoli sobie polska telewizja. A potem stało się, pojawił się "Warsaw Shore".

DEON.PL POLECA


Widziałam kilka odcinków "Jersey Shore", więc polska wersja w ogóle mnie nie interesowała. Ba, celowo unikałam oglądania, choć wiedziałam, że omija mnie przez to cała masa memów z Trybsonem i innymi "gwiazdami" tego wątpliwego show. Po pierwsze, bałam się, że będzie to tak żenujące widowisko, że obejrzę połowę odcinka przez palce. Źle znoszę sytuacje, w których po wspólnie oglądanej scenie wstydzisz się spojrzeć znajomym w twarz. Po drugie, niestety, ale mam tendencję do wciągania się w "ludzkie zoo", więc świadomie unikam wszelkich "ukrytych prawd", "big brotherów" i innych "rodzinnych sekretów". Proste emocje świetnie mną manipulują, przez co jestem idealnym celem paradokumentów.

W tym aspekcie trzymałam się całkiem nieźle. Do czasu. Tydzień temu byłam na imprezie z grupą dosyć przypadkowych osób i okazało się, że kilka z nich rzeczywiście ogląda "Warsaw Shore". Normalne, fajne młode osoby. I nic im się nie stało, ich twarze nie nabrały obłąkanego wyglądu Jacka Nickolsona, głowy nie eksplodowały jak w "Skanerach" Cronenberga. Po powrocie do domu odpaliłam aplikację MTV i... weszłam do pieczary Barloga.

Powiem tak: kiedy oglądałam "Warsaw Shore", czułam się po prostu brudna. Pomimo tego, że realizatorzy nie pokazali zbyt wielu cielesnych szczegółów (przynajmniej w pierwszych dwóch odcinkach), ostatni raz borykałam się z podobnymi emocjami przy słynnej scenie Jennifer Connelly z "Requiem dla snu". Może jestem staroświecka i po prostu nie umiem się bawić, ale chodzenie do łóżka z ludźmi, którzy nawet specjalnie ci się nie podobają, tak po prostu, z nudów, dla zabicia czasu, jakoś nie mieści się w mojej ograniczonej głowie.

Bardziej niż zwierzęca chuć dobiła mnie jednak sytuacja chowaniem "energetyków" i owoców pod łóżko. To po prostu przerażająco smutne, że dwie młode dziewczyny w obawie, że ktoś zje im banany, postanowiły je ukryć (sic!).

Najgorszy w tej całej sytuacji jest jednak fakt, że nie jestem nawet specjalnie zdziwiona, że można obejrzeć coś takiego w telewizji. Granice naszej tolerancji na produkcje wulgarne, krwawe albo w jakiś sposób "niemoralne", nieustannie się przesuwają. Widzę to wyraźnie na własnej skórze. Gdy w 2010 oglądałam pierwszy odcinek "Walking dead", korpus czołgający się przez trawnik spowodował u mnie silny skurcz żołądka. Teraz bez problemu oglądam rozpadające się truchła i z radością czekam na nowy odcinek, który wyjdzie już po weekendzie.

Ale seks i przemoc to linia najmniejszego oporu. Żeby zszokować widzów, producenci telewizyjnych show sięgają również po o wiele bardziej wysublimowane narzędzia. W 2011 roku w Holandii wyemitowano operę mydlaną, w której występowali sami aktorzy z zespołem Downa (nawet statyści). Serial o nazwie "Downistie" jest oczywistym nawiązaniem do "Dynastii". Jest blichtr, gorące uczucia, spiski i zdrady. Pomijając kwestię tego, czy jest to sensowne czy nie (dla mnie to równie absurdalne jak robienie serialu z samymi karłami), cel został osiągnięty w stu procentach. Kontrowersje nakręciły oglądalność i dzięki temu stacji z nawiązką zwróciły się koszty wielomiesięcznych poszukiwań w celu skompletowania wyjątkowej obsady.

A na koniec najlepszy "smaczek". Dosłownie. Rzecz również dzieje się w Holandii. Prezenterzy programu "Test Rabbits" postanawiają zrobić kulinarne show, jakiego jeszcze nie było. Oboje wielkodusznie udostępniają kawałek swojego ciała - lewego pośladka i brzucha - by kolega po przyrządzeniu przez szefa kuchni mógł go zjeść na antenie. Tyle. Nie mam tu nic więcej do dodania.

Media i odbiorcy działają na zasadzie sprzężenia zwrotnego. Uwielbiamy oglądać bulwersujące rzeczy, a potem oburzać się na to, że są pokazywane. Na to, że przez rok ciągle mama Madzi, Trynkiewicz albo piersi Siwiec.

Problem polega na tym, że nie wyłączamy telewizora czy laptopa, tylko marudzimy, jak bardzo nie możemy na to patrzeć. I co ma zrobić taki portal internetowy czy stancja telewizyjna, jeżeli właśnie to cieszy się największą popularnością?

Jeżeli sami nie postawimy sobie ostrej granicy, nikt nie zrobi tego za nas, bo telewizja daje nam to, co najchętniej oglądamy. Wcale nie chcę moralizować, nie jestem lepsza. Zwracam tylko uwagę na jeden fakt: następnym razem, kiedy zaczniesz narzekać, że poziom mediów jest słaby, zastanów się, w ile plotkarskich newsów dzisiaj kliknąłeś i jak brutalne rzeczy oglądasz. I jeżeli masz na nie ochotę - w porządku. Po prostu pogódź się z faktem, że jesteś ich świadomym odbiorcą i przestań mówić, że w telewizji jest sam chłam, na który nie możesz patrzeć. Niestety za obecny stan rzeczy wszyscy jesteśmy po części odpowiedzialni.

Ola Gołąb - Z wykształcenia biofizyk, pracuje jako redaktor serwisów medycznych i popularnonaukowych na portalu Onet. Autorka bloga o popkulturze popfiction.pl. Twitter: a_golab

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Media - zabawa w ciągłe przesuwanie granic
Komentarze (43)
18 lutego 2014, 11:42
To , ze sie pośmieję z tego ze znajomymi to nie znaczy ,ze mam taki gust.Nie? Ja nie doszukuję się we wszystkim problemu po prostu.To naprawdę świetnie. Sa poważniejsze problemy o ktorych warto dyskutować.Z pewnością. Warsaw Shore to nie jest problem, tepaki ogladaja i to ich sprawa.Brawo. Gdybym miala takie podejście jak Państwo , bym nie miala znajomych na studiach ,To byłoby straszne. bo bym uchodziła za osobę sztywną i bez poczucia humoru.To wiele o Pani mówi ;) Bym sie we wszystkim doszukiwała złego.Nie powinna Pani. Sa naprawde poważne problemy jak np.obrażanie ludzi wierzących, niszczenie rodziny itp , ktorym trzeba zaradzicProszę nam dać dobry przykład. a nie ''Warsaw Shore'' , ktos nie lubi to niech nie oglada.A jak nie wie, czy lubi, bo nie ogląda, to jaką ma Pani świetlaną radę? Ja widzialam dwa dwuminutowe urywki na youtube,To fascynujące, naprawdę. smieje sie z ludzkiej glupoty.Ja również. Używam w tym celu lustra. Tym samym koncze moj udzial w tym watku , bo zwyczajnie czuje sie urazona.Ależ czemu. Bo wypowiedzialam sie na temat , w ktorym nie widze problemu ,To po co Pani się wypowiadała? a jego roztrzesanie jest zwyczajnie niepotrzebnePoświęciła Pani wyjątkowo dużo czasu na roztrząsanie problemu, którego "roztrząsanie jest zwyczajnie niepotrzebne". Być może mówi to więcej o Pani problemie z tym problemem, niż chciałaby Pani sama przyznać.
J
Justyna
18 lutego 2014, 11:29
To , ze sie pośmieję z tego ze znajomymi to nie znaczy ,ze mam taki gust. Ja nie doszukuję się we wszystkim problemu po prostu. Sa poważniejsze problemy o ktorych warto dyskutować.Warsaw Shore to nie jest problem , tepaki ogladaja i to ich sprawa.Gdybym miala takie podejście jak Państwo , bym nie miala znajomych na studiach , bo bym uchodziła za osobę sztywną i bez poczucia humoru.Bym sie we wszystkim doszukiwała złego.Sa naprawde poważne problemy jak np.obrażanie ludzi wierzących, niszczenie rodziny itp , ktorym trzeba zaradzic a nie ''Warsaw Shore'' , ktos nie lubi to niech nie oglada.Ja widzialam dwa dwuminutowe urywki na youtube, smieje sie z ludzkiej glupoty.Tym samym koncze moj udzial w tym watku , bo zwyczajnie czuje sie urazona.Bo wypowiedzialam sie na temat , w ktorym nie widze problemu , a jego roztrzesanie jest zwyczajnie niepotrzebne 
18 lutego 2014, 09:13
@Justyna Pośmiać się można i ze zrobienia komuś kupy na wycieraczkę.
E
efelia
18 lutego 2014, 09:09
Mnie wcale nie fascynuje oglądanie ludzkiego ZOO i nie oglądam żadnych reality show. Widocznie pani Justyna ma taki gust, a że to wstyd takowy mieć, to się tłumaczy tutaj (choć nie wiem po co), że inni "normalni" też oglądają. To jak kiedyś ludzie chodzili do cyrku oglądać baby z brodą, albo na publiczne egzekucje. Choć te drugie miały mieć wartość wychowawczą.
LN
lewatywę na mózg by
18 lutego 2014, 00:08
Puknąłby się człowiek czasem w czoło, ale nie zna kodu. Stanisław Jerzy Lec
J
Justyna
17 lutego 2014, 22:39
A czy ja nie mam prawa miec wlasnego zdania ?Jak ktoś nie chce miec Tv , to nikt mu nie każe.A jak ktorys z Panow oglada dajmy na to jakis kabaret czy komedie to bedzie zachowywal sie jak bohaterowie ? Z reguly zachowujemy sie glownie tak jak nasi rodzice ( geny) i otoczenie , kolezanki , koledzy , grupka przyjaciol.Nic nie zmienia faktu , ze ''Warsaw Shore '' jest glupim programem , a jego uczestnicy puści i prozni , ale pośmiać sie z ludzkiej glupoty zawsze mozna , lepsze to niz nad tym rozpaczac :) Wazne jest ,aby nie traktowac powaznie :)
16 lutego 2014, 01:06
@Justyna Narkotyki tak samo uzależniają, niezależnie od tego czy bierze się je 'na poważnie', czy 'dla jaj'.
Bogusław Płoszajczak
15 lutego 2014, 17:42
@ Justyna - obawiam się że nie ma Pani racji. Niestey wielu ludzi traktuje TV jako wzorzec zachowań! @ lex - ja też żyję bez TV i dobrze mi z tym.
J
Justyna
15 lutego 2014, 17:13
 Takie programy sa po to , aby pośmiać się z ludzkiej głupoty , z tego co są w stanie zrobić dla kariery...Na pewno normalny człowiek tego nie weźmie na poważnie...
14 lutego 2014, 10:30
1. "Jacka Nicholsona". 2. We wzmiankowanej scenie z Jennifer Connelly nie chodziło o nudę, czy o zabicie czasu, tylko o narkotyki. 3. Pojęcie "granicy moralności" nie istnieje. Albo coś jest moralne, albo nie. Telewizja obecnie jest używana do celów niemoralnych. Oglądanie programów wymienionych przez Panią, jest po prostu grzechem. I stratą czasu, i głupotą, ale głupota i strata czasu są przecież zawsze związane z grzechem. 4. Od roku nie mam telewizora. Życie bez niego jest znacznie ciekawsze.
A
AP
13 lutego 2014, 17:32
@ Marcin Łukasz Makowski ... Zamiast wyrywać cytat z kontekstu wpisu pana Sargonika należało spojrzeć na całą jego wypowiedź, która jak rozumiem jest świadectwem człowieka, który nie biernie, a czynnie jadł medialną papkę, przestał i napisał jaką widzi różnicę. Do tego, zapewne pan Sargonik, świadomie lub nie, pragnie upewnić się w swoich wnoskach stąd też lektura wpisu pani Oli Gołąb. Po tym jak przeczytał, że jakiś Pan Trybson i spółka sprawili, że nawet bierny odbiorca, jakim jest autorka wpisu, czuje się brudny po zaznajomieniu z niewielkim kawałkiem takiej "twórczości" to tylko upewnia się w swoich postanowieniach i dzieli tym w swoim komentarzu. Wpis pana Sargonika nie ma więc nic wspólnego z ignorancją!
BI
Bóg ich kocha a oni upadają
13 lutego 2014, 16:23
Były komunistyczny departament zajmujący się prześladowaniem księży katolickich w obecnych czasach  brygada trolli  dziennikarskich dopuszcza się tu wyłącznie judzenia przeciw Kościołowi, kapłanom, katolikom, Polskości - antypolonizm. Wypasione emeryturki, dużo czasu, niespożyte ambicje i szkolenia, które niestety głęboko przeniknęły do serca i pamięci no i niehonorowe sposoby walki ...ot, trolle. Można dorobić do emerytury i gdzieś przelać złość i nienawiść, czasem kompleksy, mają gdzie dorobić media, pełne ręce roboty. Są jeszcze skrajne feministki i ludzie Palikota-kierunek huzia na Kościół Katolicki ! To jest polityka światowa, holokaust aborcyjny - in vitro, potrzeba komórek ludzkich na tworzenie hybryd, dziennikarze pełne ręce roboty mają. Taka w tej dobie walka; nie na noże, nie na łuki i miecze, nie na pistolety, tylko na języki - na trotyl, kłamstwa, mataczenie, terroryzm - media ( dzięki Bogu nie wszystkie).
MR
Maciej Roszkowski
13 lutego 2014, 16:21
To rozrywka wymyślona przez hołotę dla hołoty i wykonywana przez hołotę. Nie muszę się zanurzać w szmbie,  aby wiedzieć,że śmierdzi.
T
tak
13 lutego 2014, 12:42
piotr _slowinski, a nie pisałem , że najmniej odporni na manipulacje są wykształciuchy z humanistycznym wykształceniem? Nie mówię wszyscy ale bardzo dużo. Gdy sobie bez racjonalnych racji wybiorą guru np: michnika to jedyne co potrafią to bezrefleksyjnie powtarzać tamtego "mądrości" . Dlaczego tamten jest mądry? Bo jest guru. A dlaczego jest guru bo ich środowisko uważa ,że jest mądry . A środowisku w życiu się nie przeciwstawią - muszą być w stadzie.
13 lutego 2014, 11:42
@Marcin Łukasz Makowski Rozumujący jak Pan natomiast będą tak bardzo starali się dotrzymać kroku współczesnemu światu, rzekomo aby go zrozumieć w celu nawrócenia, że ani się spotrzegą, jak wraz z nim próg piekła przekroczą, w ferworze rzekomego dialogowania i prób zrozumienia, ma się rozumieć. Niektóre 'rozumowania' zapędzają się w okolice 'zrozumienia' dla sytuacji w której Chrystus powinien zacząć grzeszyć, aby lepiej zrozumieć grzeszników, a chcący pomóc narkomanowi powinien zacząć brać dragi, aby narkomana lepiej zrozumieć. Otóż, Panie Marcinie, istnieją pewne naturalne granice, których nawet dla ratowania się nie przekracza, bo się wówczas bynajmniej nie ratuje, tylko samemu pogrąża i redukowanie posiadania rozsądku pozwalającego istnienie owych granic zrozumieć do rzekomego 'strachu' jest albo objawem niedoborów umysłowych, albo bycia wilkiem w owczej skórze.
CP
celowe przeciw BOGU
13 lutego 2014, 11:25
Zniszczyć moralnie i politycznie  - na taki cel są ogrrrroooomne pieniądze .... najskuteczniejszą obroną obywateli przed działaniami agentury wpływu jest zdanie sobie sprawy z faktu, że jest się obiektem manipulacji, podmiotem zewnętrznego sterowania. Kiedy naród zbliża się do niebezpiecznego punktu, z którego może już nie być odwrotu „problemem jest nie tyle ekstremistyczna mniejszość, co apatyczna większość, która zezwala by nią manewrowano, prano jej mózgi i wtłaczano ją w przekonanie, że nie ma wyjścia.” Brak wiary obywateli w świadomie destrukcyjne działanie agentury wpływu wynika przede wszystkim z braku wiedzy o manipulacyjnych operacjach służb specjalnych. Podstęp, pozoracja i kamuflaż kojarzą się najczęściej z militarnymi działaniami taktycznymi, a nie strategią polityczną. Z kolorami i deseniem polowego munduru, a nie z obliczonymi na wiele lat operacjami, których celem jest skłonienie przeciwnika do działania wbrew swoim interesom i własnoręcznego demontażu swoich struktur państwowych. Przerwanie procesu powolnego wymóżdżania i przyzwolenia na sterowanie sobą jest warunkiem koniecznym do przywrócenia wiary w siebie i powrót do własnej tożsamości...   Dr Rafał Brzeski Upadnie morale upadnie naród. Straszne, że istnieją tacy ludzie i takie organizacje, które dla swoich celów nie wahają się zbezcześcić wszystko to, co dla człowieka święte.  To nowa epoka moralnego brudu  nad którą rozpięty jest  parasol ochronny i niezłe zaplecze finansowe. W imię dzikiej wolności róbta co chceta - to brzmi jak wolność dzikiej świni; ryje  brudzi bezczeszci. Przeludniona Sodoma i Gomora. Ludzie odciągani są od Boga, kościoła, wiary.
Marcin Makowski
13 lutego 2014, 11:02
"moja niewiedza napawa mnie dumą". Ciekawa postawa - odcięcie się od świata, który jest brudny i grzeszny. Nie próba zmienienia go od środka, poprzez analizę pewnych zjawisk społecznych, ale pochwała błogiej ignorancji.  Właśnie przez coś takiego przegrywamy walkę o duszę młodych ludzi. Nie znamy ich języka sądząc, że kontakt z popkulturą, problemami prostych ludzi i ich ekscytacjami "zachwieje naszą wiarą". Jest różnica między wiedzą o czymś, a byciem biernym odbiorcą. Mam wrażenie, że niektórzy z nas wolą udawać, że tej różnicy nie widzą. Uciekcza zawsze jest i będzie najprostrzym wyjściem. Dobrze, że Jezus przed nami nei uciekł. W końcu byliśmy tak grzeszni i beznadziejni.
13 lutego 2014, 09:55
@tomi "W 1974 r. bardzo znany fizyk, noblista, Richard Feynman wygłosił wykład, w którym porównał nauki społeczne, a szczególnie psychologię, właśnie do kultów cargo. Jego zdaniem, przedstawiciele nauk społecznych naśladują pewne zachowania przedstawicieli nauk ścisłych, ale robią to podobnie do tego, jak wyspiarze naśladują działania białych ludzi. Widać staranność, zaangażowanie, ale to nie ma prawa działać." (http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,13897097,_W_psychologii_jest_mnostwo_szarlatanerii__wrozenia.html?expand=1&pId=22186636&t=1368430336077)
S
Sargonik
13 lutego 2014, 01:14
Ja na szczęście mam hamulec. Nie czytam pudelka już od lat a aktorów i piosenkarki znam wyłącznie poprzez ich działalność publiczną. Dużo lepiej. Nie wiem kto to jest Trynkiewicz. No domyślam się, że to jakiś kryminalista, tylko tyle. Nie interesuje mnie poza tym nic, bo widzę, że robi się z tego jakaś telenowela a moja niewiedza napawa mnie dumą. Warsaw Shore znam z tytułu. Cieszy mnie, że nie wiem kto to jest ten cały Trybson oraz reszta ekipy. Dzięki temu czuję się zdrowszy psychicznie. Jakbym miał umysł nieskażony tymi totalnymi banałami. Polecam innym. Nie zaśmiecajcie mózgu takim bezdetem. Po prostu tego nie róbcie i nie interesujcie się tym po ludzku. To nie trudne.
J
jr
12 lutego 2014, 21:59
O programie Warsaw Shore usłyszałam po raz pierwszy- i jak dotąd jedyny- w 'Maglu Towarzyskim'. Karolina Korwin-Piotrowska zjechała dość mocno ten program. Ze zdziwieniem przeczytałam o nim na katolickim "ostrzu pióra". O mechaniźmie sukcesu programów typu reality-show oglądałam dawno temu dobry program dokumentalny. Powyższy tekst nie wniósł w moją świadomość niczego, czego bym nie wiedziała. Kiedyś MTV było stacją muzyczną, ale w dobie ogólnodostępności muzyki na youtube musieli znaleźć nowe formuły, żeby się utrzymać na rynku telewizyjnym  = żeby mieć pracę = żeby mieć dochody. Tak sobie myślę, że może to przesuwanie granic to nie jest tylko zabawa, ale forma chwytania się brzytwy przez tonącego. MTV znalazło taką formułę, jaką znalazło... :( Sięgnęli to sprawdzone sposoby przyciągnięcia publiczności (a wraz z nią reklamodawców).
I
ircia
12 lutego 2014, 20:05
Zgadzam się całkowicie z komentarzem jazmiga.
T
tak
12 lutego 2014, 19:11
tomi, przepraszam, że cię obraziłem.
T
tomi
12 lutego 2014, 19:06
 Ale najbardziej bezrefleksyjni są ludzi z wyższym wykształceniem humanistycznym . U nich ideologia i stadne myślenie są ważniejsze niż rzeczywistość. ... Mistrzostwo w konkursie na najgłupszą tezę
C
Combustion
12 lutego 2014, 19:04
Swoją droga to jakiś syndrom czasów, że faceci z Deona blabrużą w kółeczko o miłości i nie mogą się nią zasłodzić, a 'pięścią w stół' wali kobieta ... ... Człowieku, weź się ogarnij i się nie ośmieszaj
T
tak
12 lutego 2014, 19:02
Leszek, Piszesz bzdury. Ludzie oglądają tv z nudów, po prostu jak leci. Nie czytają gazet, nie czytają książek ( potwierdzają to badania) kino: bilet ulgowy 20 zł za 1 osobę gdy idzie „normalna” 4 osobowa rodzina musi to kosztować z dojazdami i obowiązkowymi popkornami około 150 zł. Tetr pewnie około 200zł, opera  między 300 a 500zł cały czas na 4 osobową rodzinę. Co zostaje robić zdecydowanej większości Polaków? TV. I to wykorzystują  stacje puszczając chłam i indoktrynując ludzi. Niestety większość Polaków jest głupich,  beznadziejnie podatnych na propagandę, umysłowo leniwych. Wolą  łykać przygotowaną przez innych papkę informacyjną. Ale najbardziej bezrefleksyjni są ludzi z wyższym wykształceniem humanistycznym . U nich ideologia i stadne myślenie są ważniejsze niż rzeczywistość.
Y
Yukk
12 lutego 2014, 19:01
"Niestety za obecny stan rzeczy wszyscy jesteśmy po części odpowiedzialni." - tak brzmi ostatnie zdanie artykułu. Pani Redaktor, proszę mówić za siebie! Ja nie oglądam tego chłamu, nie oglądam ŻADNEJ stacji telewizyjnej i brzydzę się takimi programami. Nie czuję się odpowiedzialny za takie dno!!!
V
Vega
12 lutego 2014, 18:59
... Przyjmij do wiadomości, że ok 90% każdego (nie tylko polskiego) społeczeństwa to bezmyślna masa. Można im wcisnąć każdy kit i przyjmą to jako prawdę objawioną. ... Jak najbardziej przyjmuję i to i całą resztę (chociaż nie szacowałabym "bezmyślnej masy" na aż 90%). Dlatego piszę o zdolności do empatii, która idzie w parze ze zdrowym postrzeganiem rzeczywistości. Dlatego też napisałam, że wiele do życzenia pozostawia w tym zakresie postawa ludzi, którzy wręcz z krzykiem deklarują sią katolikami a kierują się ciekawskością, żądzą sensancji i co tu dużo mówić, również pałają chęcią patrzenia na gorszych, motywowani np. potrzebą wyemitowania uczuć litości i pogardy, aby poczuć się "lepszym". (Ale to tylko jeden z aspektów) I pisząc o tym, że najlepiej robić najpierw porządek na własnym podwórku wcale nie myslę o ekscentrycznych postępkach, ale wlaśnie o tych, które przez przytłaczającą większość katolików zostały uznane za grzechy "miekkie" i tu też ma miejsc przesuwanie granicy w interpretacji dekalogu. Czegóż więc innego się spodziewać, jeśli np. nagminne przekraczanie np. 8, 10 natrafia na całą partyzancką litanię interpretacji "zmiękczających" odpowiedzialność? Właśnie tu też wykrzywianie dekalogu wkradło się drobnymi kroczkami, odczłowieczając w imię fałszywego dobrego samopoczucia i "większego dobra".
12 lutego 2014, 18:34
Jaki widz, taki program.
L
leszek
12 lutego 2014, 18:19
Media pokazują to, co ludzie chcą oglądać. Gdyby nie było odbiorców takiej głupawki, to przeciez komercyjni nadawcy by tego nie nadawali. Oburzać się na takie programy, to jakby ktoś kto ma pryszcze oburzał się na lustro, że pokazuje pryszczatą gębę.
jazmig jazmig
12 lutego 2014, 16:39
...w miarę dojrzały i noramlny człowiek dokonuje selekcji programów, które chce oglądać ... Przyjmij do wiadomości, że ok 90% każdego (nie tylko polskiego) społeczeństwa to bezmyślna masa. Można im wcisnąć każdy kit i przyjmą to jako prawdę objawioną. Dlatego tv może produkować coraz gorsze, coraz bardziej obrzydliwe programy i będą onie miały widownię. Robi się to płynnie. Najpierw niewielkie odstępstwa od normy, a potem krok po kroku coraz większe. Przypuszczam, że programy, o których pisze autorka, nie mogłyby zostać wyemitowane 10 lat temu, bo wzbudziłyby powszechne oburzenie. Podobnie jest z genderyzacją i seksualizacją przedszkolaków. Zbyt szybkie ich wprowadzenie spowodowało gwałtowną reakcję rodziców i KK, więc na chwilę to wycofają, a potem będą robili to samo drobniejszymi kroczkami. Dlatego zawsze należy głosić larum, kiedy tylko pojawiają się tego rodzaju programy w tv, czy manipulowanie dziećmi w przedszkolach i szkołach. Nie bać się oskarżeń o obskuratyzm, tylko głosić i robić swoje. Szkopuł w tym, że wielu "katolików otwartych" nie widzi w tym wszystkim niczego złego i bronią zapalczywie te obrzydlistwa.
OG
Ola Gołąb
12 lutego 2014, 16:32
@AP Nie dziwię się niczemu. Ba, napisałam nawet "Najgorszy w tej całej sytuacji jest jednak fakt, że nie jestem nawet specjalnie zdziwiona, że można obejrzeć coś takiego w telewizji". Nie chodzi o to, żeby się dziwić, czy szokować, tylko o to, żeby wziąć odpowiedzialność za swoje postępowanie. Oczywiście, najłatwiej jest zamknąć oczy i udawać, że takich rzeczy w telewizji nie ma. Tylko to niestety niczego nie zmienia
A
AP
12 lutego 2014, 16:22
Czemu się Pani dziwi? Najlepiej sprzedają się goła d*p*, sensacja, wulgaryzmy itd. i nic tego nie zmieni. Stacja TVN24 (ta, która zastępuje teraz spowiednika i sprawdza czy ktoś chodzi do kościoła) powstała dzięki temu, że na kanale TVN Ken wsadził Frytce w wannie, inni kąpali się pod "opieką" kamer, a pieniądze z reklam płynęły wartkim strumieniem.
V
Vega
12 lutego 2014, 16:19
Swoją droga to jakiś syndrom czasów, że faceci z Deona blabrużą w kółeczko o miłości i nie mogą się nią zasłodzić, a 'pięścią w stół' wali kobieta ... ... Ażesz w jakiej sprawie tu pięścią walić? Blabrużenie w kółeczko sięga po rózne tematy. Po pierwsze: ananasy są tanie, kupując szampan - nie szpanujmy, że powszechnie sięgamy na najwyższą półkę... Po drugie: Jak już to ktoś słusznie zauważył, w miarę dojrzały i noramlny człowiek dokonuje selekcji programów, które chce oglądać i na prawdę nie potrzebuje takiej przestrogi, a jeśli nie potrafi się pod tym względem kontrolować, to: Po trzecie: musi mieć bardzo ubogą gamę stanów emocjonalnych i nikłą umiejętność empatii (bezkręgowiec moralny-glista społeczna), której istnienie niejako jest nierozłączne ze zdrową osobowością. Jesli nie odczuwa "nic" i nie czuje się "brudny", to nie jest to reakcja normalna, a zatem mamy do czynienia z psychopatią, której: Po czwarte: w przeróżnych wydaniach i formach  jest pod dostatkiem pośród "głembokowierzących" i raczej na własnym podwórku jest się czym zająć. A jesli spostrzeżenia po obejrzeniu takich programów coś wnoszą konstruktywnego odnośnie postępowania z tak "odczuwającymi" osobami, toz nie jest to temat na tekst w takiej formie. A poza tym: czemuż mam dać się "brudzić", albo "czuć brudna"? - oj, empatią trzeba odpowiednio pokierować: dokąd można współodczuwać, a odkąd patrzeć jak na istoty bezrozumne, pozbawione ludzkich cech.
jazmig jazmig
12 lutego 2014, 16:17
Ja już od dawna nie oglądam telewizji i dlatego mam święty spokój i nie mam pojęcia, co pokazują programy, o których pani pisze. Jednakże mam świadomość problemów, które wynikają z tego, co ogląda szeroka rzesza polskiej (i nie tylko) populacji. W ten sposób psuci są ludzie, ich gusta, ich zasady moralne. Wg mojej oceny tego rodzaju programy nie są żadnym przypadkowym zjawiskiem. Nie są one również tworzone, bo takie są potrzeby, ale po to, żeby tego rodzaju zapotrzebowanie wytworzyć. W ten sposób za kilka lat nikogo nie będzie irytowała seksualizacja dzieci w przedszkolach, ich genderyzacja, bo o wiele większe obrzydlistwa oglądają z ciekawością w TV. Pojawia się zatem pytanie: jak z tym zjawiskiem walczyć. Gdy KK zabierze głos i potępi te paskudztwa, to po prostu zostanie wyśmiany przez GW oraz otwartych katolików z TP itp. szmatławców. Łatwo to przewidzieć po reakcji na list KEP ws. gender.
OG
Ola Gołąb
12 lutego 2014, 16:01
@Paulus  Pozostaje mi się cieszyć, że Jezus nie machnął na nas ręką i nie stwierdził, że całego świata nie można zmienić, więc nie ma sensu się produkować. Oczywiście, trudno jest oczekiwać, że w pojedynkę można zmienić świat, ale jeżeli więcej osób zamiast wyrzucać telewizor, włączyłoby jakiś kanał kulturalny, możne z czasem coś by się ruszyło.
P
Paulus
12 lutego 2014, 15:42
Mam dla Pani jedną, dobrą radę: usunąć z domu telewizor. Jest to sposób wypróbowany przez wiele osób. Całego świata Pani nie zmieni, ale swoje otoczenie może jak najbardziej zmienić.
12 lutego 2014, 15:39
Swoją droga to jakiś syndrom czasów, że faceci z Deona blabrużą w kółeczko o miłości i nie mogą się nią zasłodzić, a 'pięścią w stół' wali kobieta ...
12 lutego 2014, 15:36
@Marcin Kaczmarczyk > To tak jakby ktoś chciał nas wypchnąć z pirackiego statku. Z rufy wsytawił deskę i kłuje w plecy żebyśmy przesuwali się coraz bardziej do krawędzi tej deski. Przecież Deon (niestety, nie tylko) to ostoja stanowiska, że z kłującymi trzeba dialogować, a jedyną akceptowalną postawą chrześcijańską jest bycie popychadłem, które daje się bez oporu spychać.
A
aik
12 lutego 2014, 15:32
Nie oglądam programów, o których mowa w artykule, dlatego obcy mi ton smutnej konieczności, że sami taką telewizję sami stwarzamy, i poczucie bezsensownej odpowiedzialności za ten - ujmując literalnie - burdel.   (...) Nieodcięcie się od tego jest popadaniem w grzech. ...TAK. Ale też po prostu: odcinam się od tego bo nie lubię popadania w niesmak.
Ż
życzliwy
12 lutego 2014, 14:50
Nie oglądam programów, o których mowa w artykule, dlatego obcy mi ton smutnej konieczności, że sami taką telewizję sami stwarzamy, i poczucie bezsensownej odpowiedzialności za ten - ujmując literalnie - burdel.   Jeśli jesteśmy katolikami, pozostaje nam przestrzegać przed złem oglądania, jak świat medialny zamienia się w dwór Nerona. Nieodcięcie się od tego jest popadaniem w grzech.
Marcin Kaczmarczyk
12 lutego 2014, 14:41
Doczekaliśmy się czasów kiedy przesuwanie granic jest czymś pociagającym. Niestety granicy nie da się przesuwać bez końca. To tak jakby ktoś chciał nas wypchnąć z pirackiego statku. Z rufy wsytawił deskę i kłuje w plecy żebyśmy przesuwali się coraz bardziej do krawędzi tej deski. Co jest na końcu deski? To chyba wie każdy, kto oglądał  jakąkolwiek piracką filmową opowieść. Telewizja pokazuje to co chcemy oglądać. Napaisała Pani, ze to po częsci wina każdego z nas. Nie zgodzę się. To jest w przynajmniej 70% nasza wina.
A
Anka
12 lutego 2014, 14:32
W telewizji jest sam chłam, na który nie mogę patrzeć... więc nie patrzę :D Życie bez telewizji jest całkiem przyjemne... PS. Jest wyjątek: skoki narciarskie ;)
M
maik
12 lutego 2014, 14:20
Zakonczenie mogloby byc troche lepsze ... ; )