Mobbing nasz powszedni [+video]

(fot. shutterstock.com)

W mediach wrze po publikacji "Wprost" dotyczącej Kamila Durczoka. Nie podejmuję się oceny tych rewelacji, ale w wypowiedzi dziennikarza w TOK FM uderzyła mnie jedna rzecz: jego zdaniem krzyczenie na pracowników i pracownice to przyjęty sposób komunikacji. Tu szersza refleksja: mam wrażenie, że w Polsce często nie dostrzega się w mobbingu, bo jest on traktowany właśnie jako "normalna rzecz" i jako element relacji przełożonych z podwładnymi.

DEON.PL POLECA


Rozmowa Kamila Durczoka z Dominiką Wielowieyską w radiu TOK FM

Jak definiujemy mobbing? W polskim prawie od ponad dekady jest on definiowany jako "działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników".

W rozmowie z Dominiką Wielowieyską Kamil Durczok stwierdza: "Z całą stanowczością, jasno i wyraźnie chcę powiedzieć: nigdy nie molestowałem żadnej z podległych mi pracownic. Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety. Czym innym jest styl zarządzania. Ja jestem cholerykiem, czasem wybuchałem w pracy. Redakcja telewizyjna to miejsce, gdzie ludzie spędzają kilkanaście godzin na dobę. Albo tworzą zgrany zespół i wtedy można sobie pozwolić na znacznie więcej, także na podniesienie głosu, albo pracuje się według przepisów od jednego miejsca do drugiego i takich bardziej bezpośrednich relacji się nie nawiązuje. (...) Czym innym jest wymagający szef, czym innym szef molestujący. Nigdy nie byłem molestującym szefem".

Zdaniem dziennikarza krzyczenie na pracowników to oznaka bycia wymagającym. No, może także cholerykiem. Moim zdaniem to jednak oznaka zupełnie czego innego, co nie dotyczy tylko Kamila Durczoka i znajduje swoje przejawy w bardzo różnych miejscach pracy. Mówię o nie tak rzadkim poczuciu bezkarności ze strony przełożonych wobec podwładnych. I o fakcie, że szeregowa pracownica i szeregowi pracownik (a nawet ci postawieni nieco wyżej w hierarchii zawodowej) traktowani są jak pionki. Albo nawet jak śmieci, co niestety w realiach wysokiego bezrobocia niespecjalnie dziwi. Dostępne badania wskazują, że także nieznajomość prawa i strach osób pokrzywdzonych, że domaganie się sprawiedliwości przed sądem obróci się przeciw nim, znacznie ułatwiają mobbing.

Kilkanaście dni temu złe traktowanie pracowników w sieci Empik obszernie opisał na swoim blogu Łukasz Kotkowski. W tekście "Cała prawda o Empiku" pisał o tym, jak nieco wyżsi przełożeni, pod presją tych postawionych wyżej, pogróżkami i przekleństwami wymuszają na pracownikach lepszą sprzedaż. Kotkowski pisał: "Od delikatnego »jeżeli target nie zostanie wyrobiony, czekają Pana poważne konsekwencje«, poprzez krótkie »Umbrella do 13. Inaczej wypowiedzenie«, aż po »Co jest kurwa z tą Umbrellą? Albo się ruszycie albo za tydzień macie audyt!«. I tak co godzinę. W międzyczasie jeszcze motywujące telefony od dyrektor regionalnej, w których uświadamiała nas, jak bardzo nierozsądne byłoby niesprzedanie Umbrelli". Trudno to określić inaczej niż zarządzanie przez zastraszanie. Rzeczona "umbrella" to sprzedaż sugerowana/parasolowa - jeśli klient płaci przy kasie, jest namawiany wówczas do zakupy jeszcze jednego, wskazanego produktu. W Empiku dochodziło do tego, że pracownicy z własnych pieniędzy kupowali te produkty, byle tylko "wyrobić normę".

Wymowne są wnioski, jakie płyną z analizy polskiej "warstwy menadżerskiej". Badania londyńskiej Henley Bussines School wskazują, że polscy menadżerowie z jednej strony osiągają najlepsze wyniki w Europie Środkowo-Wschodniej, a z drugiej ich styl zarządzania ludźmi jest bardzo autorytarny. Chętnie też podkreślają różnice w stopniu kariery zawodowej między sobą a swoimi podwładnymi. To także może sprzyjać mobbingowi, to poczucie, że jest się lepszym, że można "tych niżej" traktować z góry, albo źle lub bardzo źle. Podobne wnioski potwierdza w wywiadzie dla "Nowego Obywatela" dr Piotr Chomczyński z Katedry Socjologii Organizacji i Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego: "Mam wrażenie, że osoby, którym przychodzi kierowanie innymi, bywają do tego nieprzygotowane. (…) Na szkoleniach z zarządzania przeważnie dominuje perspektywa techniczna, która może dawać wrażenie, że wszyscy pracownicy są mniej więcej podobni, że wystarczy zaaplikować podobne procedury i ludzie będą się podobnie zachowywać". Jeśli podwładnych traktuje się jako "szarą masę", anonimowy "zasób ludzki", z którym można sobie poczynać wedle własnej woli, to także drzwi do mobbingu stają otworem.

Polacy często nie mają świadomości, że podlegają mobbingowi - także pracownicy uważają, że "to jest normalne". Chyba że dochodzi do sytuacji naprawdę radykalnej. Chomczyński opisuje i taką: "Pamiętajmy, że pracodawca kupuje naszą pracę, a nie nas samych. Znam przykład szwalni, gdzie pracodawca zatrudniał »na czarno« i żeby wziąć urlop, trzeba było przed nim uklęknąć i prosić go o wolny dzień przy wszystkich pozostałych pracownicach, a czasami nawet klientach! To są sytuacje ekstremalne, które zdarzają się bardzo rzadko, natomiast kiedy już do nich dochodzi, to nie da się ich pomylić z konfliktem, złym dniem, jednorazowym aktem agresji itd. Tym bardziej że często mobbing nie przybiera form ekstremalnych". Często strategią jest szukanie przez szefa "kozła ofiarnego", który na oczach milczącej większości stanowi cel drobnych szykan, niewybrednych złośliwości, pomiatania. Słabsze psychiczne osoby godzą się na to, sądząc, że lepsze to niż utrata pracy.

Mobbing to także "zabijanie na raty". Rzecz nie tylko w tym, że osoba gnębiona w miejscu pracy nie wytrzymuje nerwowo. W grę wchodzą także poważne konsekwencji zdrowotne, psychosomatyczne. Ciągły stres może powodować chroniczne migreny, prowadzić do stałego osłabiona układu immunologicznego, co wprost zwiększa szansę na rozliczne choroby.

Polacy spędzają dziś bardzo wiele swego życia w pracy. Sądzę, że Kościół powinien skrupulatnie przyglądać się nowym, rozpowszechniającym się zjawiskom dotyczącym (złych) relacjom. Zaś katolicy, jeśli serio traktują praktyczne skutki wynikające z głoszonej wiary, powinni mieć odwagę w swoim miejscu pracy bronić osób, wobec których stosowany jest mobbing.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mobbing nasz powszedni [+video]
Komentarze (10)
C
casus-kamila-durczoka
18 lutego 2015, 10:32
http://wpolityce.pl/media/234194-casus-kamila-durczoka-to-wisienka-na-torcie-paranoi-w-jakiej-przyszlo-nam-zyc-poprzez-ugrzezniecie-w-panstwie-bezprawia Policja spisuje Durczoka 16 stycznia w apartamencie jego znajomej na Mokotowie, w którym doszło do awantury o czynsz. Istnieje dziwna zbieżność dat. Otóż 16 stycznia to jest piątek, a w środę, 14 stycznia, Kamil Durczok przeprowadził wywiad z premier Ewą Kopacz, w którym wręcz wykpił jej plan naprawy sytuacji w górnictwie i ogólnie przejechał się po niej z miną pełną dezaprobaty.
17 lutego 2015, 07:02
Pewien człowiek wdrażając mnie swego czasu w „tajniki”zarządzania przekonywał, że najskuteczniejszą metodą jest wzbudzanie strachu wśród podwładnych i trzymanie ich krótko. Wówczas wszyscy go też szanują. Gdy poddałem to w wątpliwość odpowiedział pół żartem pół serio, że w ten sposób absolutnie wszyscy pracownicy go szanowali - pozostałych zwolnił...
A
alik
17 lutego 2015, 12:09
Tak jest zawsze jak miernoty moralne i intelektualne dorwą się do koryta. W Polsce przerabiamy to już od 75 lat. Ot, taki permanentny mobbing jako sposób zarządzania Polską.  Jeśli uświadomimy sobie, że mobbing ma na celu poniżenie, ośmieszenie, zaniżenie samooceny i eliminowanie albo odizolowanie pracownika (Polaków) od współpracowników (życia społecznego) - to łatwo już zrozumiemy jaką rolę odgrywają zarządzający Polską łącznie z przykładowym panem Durczokiem jako przedstawicielem mediów, i co to obecnie w Polsce znaczy wykluczanie z życia społecznego. Wprost: kto się temu mobbingowi nie podda, ten zwyczajnie ma zdychać pod mostem. 
17 lutego 2015, 13:18
Stosowałem własne, intuicyjne systemy zarządzania podległymi zespołami i choć nie raz usłyszałem zarzuty, że jestem za miękki, powinienem „trzymać ich za mordę”, że jestem najbardziej demokratycznym dyrektorem w banku i w ten sposób daleko nie zajadę, jednak mimo to jakoś realizowałem śrubowane wyniki (bożek korporacji), a relacje wzajemne też były w miarę zdrowe. Pomijając leserów, cwaniaczków, którzy zawsze się trafią i trzeba wówczas uważać z pobłażliwością, generalnie ludzie potrzebują normalności i przy jasnych, czytelnych, przewidywalnych regułach gry potrafią właściwie wywiązywać się z powierzonych zadań.
W
Weronika
16 lutego 2015, 23:44
zapraszam na UPJPII tez na Iganatianum, ilez tam czesto jest przemocy psychicznej, agresji,jacy niektorzy wykladowcy sa zaburzeni emocjonalnie,to jest dopiero skandal a studenci boja sie reagowac,konsekwencje olbrzymie,niezdane czesto egzaminy. Jak czesto wlasnie na tych uczelniach zle traktuje sie kobiety.
A
anka
16 lutego 2015, 20:57
Durczok nareszcie może się poczuć jak zapraszani przez niego do programów goście, których zakrzykiwał i nie pozwalał im na przedstawienie swoich argumentów. Taki zaskoczony, że ktoś grzebie w jego prywatnym życiu?. A jak on grzebał w prywatnym życiu Hofmana, po robionych z ukrycia nagraniach, to miał prawo? Jak wywlekał najbardziej prywatne sprawy z życia Tomasza Kaczmarka, to było ok? Jak bez żadnych zahamowań wyszydzał Jarosława Kaczyńskiego na każdym kroku używając argumentów z jego prywatnego życia, to nie odczuwał dyskomfortu? Bardzo się cieszę, że życie postawiło go w takiej sytuacji. Durczok miał bardzo duży udział w "demolowaniu psychicznym" bardzo wielu ludzi i pławił się w tym z lubością. W życiu tak już jest, że podłość wyrządzana innym wraca jak bumerang i nokautuje. Zasłużył sobie na to jak mało kto. Nosił wilk razy kilka... ponieśli i wilka! 
OM
ofiara mobbingu
16 lutego 2015, 16:57
Pan Durczok wygląda i ma ton głosu, jakby sam padł ofiarą mobbingu. To może z własnego doświadczenia się nauczy, jaką to przyjemność sprawia mieć nad sobą silniejszego, który "bynajmniej nie molestuje", on tylko jest "wymagający" i "robi to dla twojego dobra".
M
misjonarz
16 lutego 2015, 16:04
Panie Durczok, proponuję psychoterapię :-), gdy następnym razem będzie pan chciał o byle pierdołę krzyknąć to proszę sobie wyjść do ubikacji i tam krzyczeć :-). Jeżeli nie pomoże, to mam inny sposób, mianowicie proszę wziąć parę głębszych oddechów a później wypowiedzieć gniewajcie się a nie grzeszcie, niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce. Powinno pomóc :-), w razie nieudanych prób proponuję sakrament pokuty i pojednania.
C
cymes
16 lutego 2015, 15:31
Ha, ha, ha dyspozycyjne lewactwo wpada w sidła swojej bezdennej głupoty - vide tow. Durczok. Teraz jest na tapecie konwencja przemocowa, zastanówcie się misie, co forsujecie...
M
ministrant
16 lutego 2015, 14:50
Gdyby oskarżono o to jakiegoś prezbitera albo biskupa media całą dobe mówiłyby o tym żądając natychmiastowych zwolnień z zajmowanych funkcji. A w tym wypadku CISZA. Sprawiedliwość kalego !