MŚ: Argentyna (niemal) pewna, dramat Nigerii
W meczu grupy B piłkarskich mistrzostw świata w RPA Argentyna pokonała Koreę Południową 4:1, a hat-trickiem popisał się Gonzalo Higuain. W drugim spotkaniu grająca przez większość czasu w osłabieniu Nigeria uległa Grecji 1:2, choć prowadziła już 1:0.
Mundial rozkręca się z meczu na mecz - choć aż strach pisać te słowa, by nie zapeszyć. Podbudowane zwycięstwami w pierwszych spotkaniach drużyny Argentyny i Korei Południowej stworzyły niezłe, toczone w dość szybkim tempie widowisko, w którym padło aż pięć bramek. Stawka rywalizacji była wysoka, a jej zwycięzca może już myśleć o kolejnej rundzie rozgrywek.
Zgodnie z przewidywaniami Argentyna ruszyła do ataku, ale rywale nie zamierzali skupiać się wyłącznie na obronie. Jednak po kwadransie Messi i spółka wyszli na prowadzenie. Gracz FC Barcelona dośrodkował z rzutu wolnego, mocno bitą piłkę trącił Martin Demichelis, a ta - odbiwszy się od Park Chu-younga - wpadła do bramki. Napastnik Korei raczej nie cieszył się z tego - samobójczego - gola.
Po stracie bramki drużyna z Półwyspu Koreańskiego zaczęła grać dwójką napastników w przodzie, ale próby wyrównania kończyły się na groźnych strzałach z dystansu. Tymczasem Argentyna szukała okazji do podwyższenia prowadzenia. W 27. minucie po rzucie wolnym Tevez uderzył z 25. metrów, ale tuż nad poprzeczką. Pięć minut później było już 2:0, a celnym uderzeniem głową - po którym piłka skozłowała tuż przed linią bramkową i wpadła do siatki po palcach bramkarza - popisał się Gonzalo Higuain. Na przerwę piłkarze Maradony nie schodzili już w tak euforycznych nastrojach, bowiem już w doliczonym czasie gry błąd Demichelisa wykorzystał Lee Chung-yong, wyłuskując argentyńskiemu obrońcy piłkę przed polem karnym i pakując ją do bramki.
Po zmianie stron nadal przeważali gracze z Ameryki Południowej, ale w bramce świetnie spisywał się Chu-young. Po drugiej stronie kapitalną okazję do wyrównania zmarnował - trafiając w boczną siatkę - Yeom Ki-hun. W ostatnim kwadransie gry napór Argentyńczyków przyniósł w końcu efekt. Higuain skompletował hat-trick, najpierw z najbliższej odległości dobijając piłkę po strzałach Messiego, a cztery minuty później po raz drugi w tym meczu kierując głową piłkę do siatki po ładnej akcji całego zespołu.
Argentyna - Korea Południowa 4:1 (2:1)
1:0 Park Chu-young (17' - br. samobójcza), 2:0 Gonzalo Higuain (33'), 2:1 Lee Chung-yong (45'), 3:1 Gonzalo Higuain (76'), 4:1 Gonzalo Higuain (80')
Mecz Greków z Nigerią pokazał, jak niewiele brakuje, by chwilowa bezmyślność jednego człowieka sprawiła, by inni ze stanu euforii popadli w wielki smutek, a miesiące przygotowań i wylanego na treningach potu poszły na marne.
Po półgodzinie gry gracze z Afryki mieli Greków jak na widelcu. Przeważali, za sprawą strzału znanego z gry w krakowskiej Wiśle Kalu Uche zdobyli bramkę z rzutu wolnego, konstruowali groźne akcje szukając okazji do podwyższenia prowadzenia. Podopieczni Otto Rehhagela byli bezradni i wyglądali, jak gdyby już pogodzili się z porażką, eliminującą ich z udziału w drugiej rundzie turnieju. Wystarczyło, by Nigeryjczycy utrzymali dotychczasowy poziom gry i nie popełnili żadnego głupstwa, a mogli w komfortowej sytuacji szykować się do decydującego o awansie meczu z Koreą Południową...
I wówczas, w całkowicie niegroźnej sytuacji, gdy piłka znajdowała się poza boiskiem, w Saniego Kaito coś wstąpiło. Lekko sprowokowany przez greckiego pomocnika gwałtownie zareagował, imitując kopnięcie rywala. Cóż z tego, że go ostatecznie nie dotknął, skoro instrukcje światowej federacji dla arbitrów w takich sytuacjach są jednoznaczne i sędzia Oscar Ruiz z Kolumbii bez zastanowienia sięgnął po czerwony kartonik. Grający w dziesięciu piłkarze Nigerii całkowicie się pogubili, jak gdyby w jednym momencie stracili wiarę w końcowy sukces. A Grekom urosły skrzydła i z impetem ruszyli do natarcia. Już do przerwy piłkarze Rehhagela powinni byli zdobyć ze trzy bramki, ale na przeszkodzie stawał im fenomenalnie dysponowany Vincent Enyeama. Bramkarz Nigerii chwilami w pojedynkę walczył z rywalami, a skapitulował dopiero po strzale Dimitrisa Salpingidisa i rykoszecie od Haruna Lukmana, całkowicie zmieniającym tor lotu piłki.
Po zmianie stron nieco podbudowani przez trenera Nigeryjczycy nie bronili się już tak rozpaczliwie, choć Grecy nadal mieli przewagę i zdołali wypracować sobie kolejne okazje do zdobycia bramki. Zaporą nie do pokonania pozostawał wciąż Enyeama, broniąc w nieprawdopodobnych sytuacjach.
Niesłychanie ważnym momentem spotkania była 59. minuta. Giorgos Karagounis znalazł się sam na sam z bramkarzem Nigerii, ale stojąc 6. metrów przed bramką nie zdołał go pokonać. Gracze z Afryki wyprowadzili błyskawiczną kontrę, Chinedu Obasi podaniem ominął jedynego obrońcę Greków wypuszczając Yakubu Aiyegbeniego sam na sam z Alexandrosem Tzorvasem. Uderzenie zawodnika "Nieposkromionych Lwów" doskonałą interwencją odbił w bok bramkarz, ale do bezpańskiej piłki dopadł ponownie Obasi i mając prawie pustą bramkę fatalnie spudłował.
Niewykorzystana okazja zemściła się na piłkarzach Nigerii. Jeszcze w 66. minucie Enyeama wybronił kolejną "setkę", ale już 4 minuty później popełnił pierwszy błąd, wypuszczając do boku piłkę po silnym strzale z dystansu Alexandrosa Tziolisa. Obrońcy nie zaasekurowali bramkarza, do piłki doskoczył Vassilis Torosidis i skierował ją do bramki.
Do końca tego dramatycznego - szczególnie dla piłkarzy i fanów Nigerii - meczu, wynik nie uległ już zmianie. Piłkarzom z Afryki pozostaje cień szansy na awans, w ostatnim meczu muszą jednak wysoko pokonać Koreę Południową oraz liczyć na to, że Argentyna nie zlekceważy Grecji i wygra.
Grecja - Nigeria 2:1 (1:1)
0:1 Kalu Uche (16'), 1:1 Dimitris Salpingidis (44'), 2:1 Vasilis Torosidis (71')
Msc. | Zespół | M. | Zw. | R. | Por. | Bramki | Pkt |
1. | Argentyna | 2 | 2 | 0 | 0 | 5-1 | 6 |
2. | Korea Płd. | 2 | 1 | 0 | 1 | 3-4 | 3 |
3. | Grecja | 2 | 1 | 0 | 1 | 2-3 | 3 |
4. | Nigeria | 2 | 0 | 0 | 2 | 1-3 | 0 |
Skomentuj artykuł