Opozycja krytykuje zmiany w OFE
Opozycja krytykuje rządowe plany zmian w OFE. PJN zapowiada, że dołącza do tych, którzy chcą - np. BCC - przygotować pozew zbiorowy przeciw tym propozycjom.
Zgodnie z przyjętym we wtorek przez rząd projektem zmian w systemie emerytalnym, składka przekazywana do OFE spadnie z 7,3 proc. do 2,3 proc., a następnie stopniowo będzie wzrastać, by w 2017 r. osiągnąć 3,5 proc.
Minister pracy Jolanta Fedak napisała w przesłanym PAP oświadczeniu, że chętnie zapozna się z programem społecznym nowego ugrupowania, o ile taki program powstanie. Przypomniała, że debata nad zmianami w systemie emerytalnym zapoczątkowana z jej inicjatywy trwa już dwa lata. - Nikt nie zabrania nikomu konstruktywnego udziału w dyskusji - napisała.
Rzecznik rządu Paweł Graś odnosząc się do zapowiedzi Rybińskiego powiedział, że "to dość oryginalny pomysł, aby pozywać rząd za to, że walczy o godne emerytury dla przyszłych i obecnych emerytów i o ratowanie finansów publicznych". Zdaniem Grasia, jak ktoś nie ma żadnych argumentów, "to szuka takich właśnie propagandowych pomysłów".
Jak poinformował rzecznik klubu Platformy Obywatelskiej Krzysztof Tyszkiewicz, w klubie PO będzie obowiązywała dyscyplina obecności i głosowania podczas sejmowych prac nad zmianami w systemie emerytalnym. Szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz uważa, że potrzebne jest szybkie tempo prac w Sejmie nad zmianami w OFE. - To dobra ustawa, dzięki niej będzie można dbać o finanse publiczne, emerytury. To jest celem rządu - podkreślił.
Zmiany w OFE chwali szef Rady Gospodarczej przy premierze Jan Krzysztof Bielecki. Powiedział, że po wtorkowym posiedzeniu rządu "wszyscy są wygrani". - Przede wszystkim polscy emeryci - i ci istniejący, i ci przyszli, i finanse publiczne, i myślę, że nawet zarządzający funduszami. Jest to w sumie dobry projekt - ocenił w środę Bielecki.
Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak jest zdania, że zmniejszenie składki do OFE wiąże się z potrzebą utrzymania równowagi systemu emerytalnego i finansów publicznych. Według niego, składający się z trzech filarów system emerytalny potrzebuje stabilnej sytuacji budżetowej kraju, aby dobrze funkcjonować. - Jeżeli będzie w tym systemie bałagan, to żaden z komponentów nie zagwarantuje dobrych emerytur - mówił w środę wicepremier.
Debatę na temat proponowanych zmian zorganizuje w piątek prezydent Bronisław Komorowski. Ma się ona odbyć bez udziału przedstawicieli klubów parlamentarnych. Prezydencki doradca Jan Lityński powiedział, że na razie nie ma powodów, aby mówić o ewentualnym wecie prezydenta Komorowskiego wobec rządowych propozycji.
A inny doradca prezydenta Irena Wóycicka stwierdziła w środę, że "jeśli w projekcie rządowym nie nastąpi istotna zmiana w parlamencie, to w zasadzie prezydent ma wystarczająco dużo czasu, by w czasie prac parlamentarnych wyrobić sobie stanowisko, co do tego projektu". Zastrzegła, że inaczej będzie wyglądać sytuacja, jeśli projekt ulegnie istotnej zmianie podczas prac parlamentarnych - wtedy jej zdaniem - prezydent będzie potrzebował więcej czasu do namysłu.
- Chodzi tu o dwie bardzo ważne rzeczy. Po pierwsze, aby w sytuacji, gdy Polska ma lepszy wariant przed sobą, nie wybierano gorszego. Po drugie - o bardzo ważną wartość, a mianowicie o poziom moralny, nie tylko intelektualny debaty publicznej. Zarówno ja, jak i osoby, które ze mną współpracują będziemy odnosić się do propozycji rządowych, a także do sposobu ich prezentacji. Będziemy starać się demaskować nieuczciwe, nierzetelne chwyty m.in. przez opublikowanie w swoim czasie białej księgi czarnej propagandy w sprawie reformy emerytalnej - zapowiedział w środę Balcerowicz.
Skomentuj artykuł