PE odrzucił wyniki wyborów na Białorusi i zapowiedział, że nie uzna Łukaszenki
Parlament Europejski przyjął w czwartek zdecydowaną większością głosów rezolucję, w której odrzucił wyniki sierpniowych wyborów prezydenckich na Białorusi, zapowiadając, że nie uzna Alaksandra Łukaszenki za prezydenta tego kraju po upływie jego obecnej kadencji.
Za tekstem oddano 574 głosów, a przeciw - 37 przy 82 wstrzymujących się. Eurodeputowani zauważyli, że tzw. wybory z 9 sierpnia odbyły się "z rażącym naruszeniem wszystkich uznanych na szczeblu międzynarodowym standardów".
W związku z tym wezwali do przeprowadzenia nowych wyborów prezydenckich na Białorusi, zaapelowali ponadto o nałożenie sankcji na Łukaszenkę. Z nieoficjalnych informacji ze źródeł unijnych wynika, że państwa członkowskie nie chcą go wpisywać na listę sankcyjna, żeby zostawić drogi komunikacji i możliwość ewentualnych rozmów poza granicami kraju.
PE z "całą stanowczością potępia władze białoruskie za brutalne represje wobec pokojowych protestów prowadzonych w imię sprawiedliwości, wolności i demokracji" - podkreślono w rezolucji. Eurodeputowani wezwali do nałożenia sankcji UE na grupę osób, odpowiedzialnych za sfałszowanie wyników wyborów oraz za brutalne represje na Białorusi.
Sprawa białorusi zjednoczyła nie tylko polskich eurodeputowanych, ale niemal cały PE. "Żądamy natychmiastowego zaprzestania przemocy na Białorusi, uwolnienia wszystkich więźniów politycznych, rozpisania ponownych wyborów zgodnie z wolą narodu. Od Rosji wymagamy powstrzymania się od wsparcia dla uzurpatora" - mówiła w debacie poprzedzającej głosowanie nad rezolucją europosłanka PiS Anna Fotyga.
"Wszyscy jesteśmy dziś solidarni z Białorusinami, którzy chcą sprawiedliwości. Nie uzyskają jej u siebie, gdzie trwają tortury i aresztowania. Mamy listę 650 oficerów OMON-u i policji, nagrodzonych przez Łukaszenkę za tłumienie protestów. Od Unii Europejskiej należą im się natychmiast sankcje finansowe i personalne oraz zakaz wjazdu na terytorium UE" - oświadczył po głsowaniu szef delegacji PO w PE Andrzej Halicki.
PE uznał Radę Koordynacyjną jako "tymczasową reprezentację narodu, domagającego się demokratycznych zmian" na Białorusi, która jest otwarta dla wszystkich zainteresowanych stron politycznych i społecznych.
W rezolucji zwrócono uwagę ma działania kobiet na czele z liderkami opozycji, Swiatłany Cichanouskiej, Wieraniki Cepkały i Maryji Kalesnikawej. Europosłowie domagają się natychmiastowego zwolnienia aresztowanych członków Rady Koordynacyjnej oraz wszystkich zatrzymanych arbitralnie z przyczyn politycznych.
PE zaapelował do unijnej dyplomacji i Komisji Europejskiej o przygotowanie całościowego przeglądu polityki UE wobec Białorusi z myślą o wsparciu Białorusinów i ich demokratycznych aspiracji, a także społeczeństwa obywatelskiego, obrońców praw człowieka, niezależnych związków zawodowych i niezależnych mediów.
W rezolucji wezwano do zwiększenia finansowania UE dla białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego, a jednocześnie do zamrożenia wszelkich transferów środków UE dla obecnego rządu Białorusi i na przedsięwzięcia kontrolowane przez państwo. Deputowani chcą też wstrzymania pożyczek EBI, EBOR i innych dla obecnego reżimu.
PE zwrócił się ponadto o zorganizowanie konferencji darczyńców na rzecz demokratycznej Białorusi, z udziałem międzynarodowych instytucji finansowych, państw G-7, państw członkowskich i instytucji UE oraz innych podmiotów, chcących zobowiązać się do przyjęcia pakietu finansowego rzędu miliardów euro na wsparcie przyszłych reform i restrukturyzacji gospodarki.
Skomentuj artykuł