W Titisee-Neustadt Polacy udowodnili, że są w tym sezonie w doskonałej formie, wygrali bowiem już czwarty z rzędu konkurs. W pierwszym 1 stycznia w Ga-Pa triumfował Dawid Kubacki, a trzy kolejne - w Austrii w Innsbrucku i Bischofshofen oraz w Titisee-Neustadt padły łupem Kamila Stocha.
W Titisee-Neustadt zawody pucharowe rozegrano po raz 18. Siedem razy na najwyższym stopniu podium stawali biało-czerwoni.
Po pierwszej serii zapowiadało się na ciężki nokaut w wykonaniu Polaków. W konkursie prowadził Kubacki po lądowaniu na 143 m. Na drugiej pozycji plasował się Stoch - 139 m, a na trzeciej lider PŚ Norweg Halvor Egner Granerud - 137,5 m. Dwa kolejne miejsce także były zajęte przez biało-czerwonych, Piotr Żyła był czwarty lądując na 143 m, a Andrzej Stękała piąty - 143,5 m. W finale znaleźli się także Jakub Wolny, który był 10. po skoku na odległość 135 m i Paweł Wąsek - 26. - 131 m.
Zawody były rozgrywane w trudnych warunkach, wiatr zmieniał kierunek, kilka razy rywalizacja została przerwana, gdyż obawiano się, że "wiatr może rozdawać karty". Jak się w finale później okazało, szczęścia w narciarskich kartach tym razem nie miał Kubacki.
W drugiej serii słabiej wypadł Wąsek. Po lądowaniu na 121,5 m został ostatecznie sklasyfikowany na 28. pozycji. Po nim Wolny doleciał do 133 m, a Stękała wylądował o jeden metr dalej. Za to Żyła poleciał aż na 139,5 m i objął prowadzenie. Szyki Polakom próbował pokrzyżować Niemiec Markus Eisenbichler, lądując w tym samym miejscu co Żyła, ale do objęcia prowadzenia zabrakło mu prawie dwóch punktów, gdyż Polak miał wyższe noty.
Lider klasyfikacji generalnej PŚ Granerud objął prowadzenie po lądowaniu na 138,5 m, a tuż po nim na belce usiadł Stoch. Obliczenia komputera były dokładne, Polak aby wyprzedzić Norwega musiał uzyskać odległość około 141 m. Stoch jednak w nie jest minimalistą. Po doskonałej technicznie próbie doleciał do 144 m, szwajcarski sędzia ocenił skok maksymalnie - na 20 pkt, czterech pozostali jakieś minimalne mankamenty wypatrzyli, dali trzykrotnemu mistrzowi olimpijskiemu po 19,5.
Jako ostatni na belce usiadł lider po pierwszej serii Kubacki. Pogodowa karta nie była dla niego szczęśliwa, trafił na najgorsze warunki wietrzne, leciał stosunkowo nisko nad zeskokiem, w efekcie osiągnął 128 m i zajął siódme miejsce.
"Dzisiaj była loteria, trafiłem najgorzej, trudno... Jutro też są zawody, może będę miał więcej szczęścia. Najważniejsze, że wygrał Kamil, a Piotrek był trzeci. Z tego trzeba się cieszyć. Dobrze się czuję fizycznie, stać mnie na dobre skoki" - powiedział Kubacki.
W klasyfikacji PŚ nadal prowadzi Granerud - 848 pkt, drugi jest Eisenbichler - 634, a trzeci Stoch - 608.
Skomentuj artykuł