Radwański: kobiecy tenis jest enigmą

PAP/ŁK

Robert Radwański, ojciec i trener Agnieszki i Urszuli, podkreśla, że kobiecy tenis jest całkowicie nieobliczalny. Dobrym potwierdzeniem tej tezy był pierwszy występ starszej z krakowskich sióstr w wielkoszlemowym Australian Open.

We wtorek Radwańska, rozstawiona z numerem 12., wygrała z 40-letnią Japonką Kimiko Date-Krumm 6:4, 4:6, 7:5, po ponaddwuipółgodzinnej walce, w której przeważały wymiany z głębi kortu. W decydującym secie Polka przegrywała już 1:4, ale wtedy poprosiła o pomoc fizjoterapeutkę. Po krótkiej przerwie zaczęła odrabiać straty i ostatecznie odniosła zwycięstwo. Obie seriami przegrywały swoje podania.

"Kobiecy tenis jest jak enigma. Wielu chciałoby znaleźć do niego klucz, ale to jest niemożliwe i nawet polscy specjaliści tu nie pomogą. Dziewczyny mają o wiele bardziej skomplikowaną psychikę od mężczyzn i trudniej im utrzymać koncentrację. Facet, jak mu nie idzie gra, przeklnie pod nosem, zagra dwa asy i już wyprostuje sytuację. U kobiet pierwszoplanową rolę odgrywają emocje i dlatego tak często dochodzi do zwrotów akcji. Często powodują je zupełnie przypadkowe zdarzenia albo skutecznie wytrącenie z rytmu, oczywiście bez przekraczania regulaminu" - powiedział Radwański.

"U tenisistek dzieją się bardzo różne rzeczy, które nie zostają bez wpływu na ich grę, samopoczucie danego dnia czy chęć walki. Dziennikarze, analizując potknięcia i pisząc o nich, jakby nie zauważają, że zawodniczki są kobietami, więc raz w miesiącu mają okres. Kiedy zbiegnie się on z jakimś turniejem, to choć są w formie, nagle grają słabo albo nie mogą biegać. Takie rzeczy się przemilcza zawsze, jakby tenisistki nie były kobietami. Warto zwrócić uwagę na pewne życiowe sprawy, bo nie da się ich całkowicie oddzielić od kariery" - dodał.

Date-Krumm jest najstarszą tenisistką w Tourze i choć obecnie jest 52. na świecie, to 15 lat temu była numerem cztery. Po meczu skarżyła się, że zawsze gubi koncentrację, gdy rywalka wyjdzie do łazienki lub weźmie przerwę na pomoc medyczną w ważnym momencie. Jednak prawdziwym powodem jej porażki była ogromna liczba 72 niewymuszonych błędów, przy 42 po stronie Polki.

Radwańska w drugiej rundzie trafi na Chorwatkę Petrę Martic, 140. w rankingu.

"Ten rok jest inny, niż poprzednie, bo córki się już usamodzielniły. Wyprowadziły się do nowego mieszkania Agnieszki, same się teraz rządzą i gospodarują. Choć nadal pół dnia spędzamy razem, to jednak po treningach wracamy do swoich domów. Niestety Ula od przeprowadzki trochę za bardzo schudła. To rzecz, o którą musi dbać sama i jeść sześć razy dziennie: śniadanie, drugie śniadanie, obiad z zupą i drugim daniem, potem deser i kompot, podwieczorek oraz kolację" - powiedział Radwański.

"Ale jeśli ktoś je tylko dwa razy dziennie, bo nie ma na to czasu, albo zapomina, czy też w lustrze widzi swoje +grube+ odbicie. Co ja mogę na to poradzić? To mnie martwi i to bardzo, ale nikomu do garnków nie będę zaglądał. Ale to nie znaczy, że kontrola rodzicielska po przeprowadzce nie istnieje. Wciąż działa, tym bardziej, że mieszkają niedaleko. Mam samurajskie miecze przywiezione z Japonii. Zawsze mogę je zdjąć ze ściany pójść na obchód, żeby zobaczyć czy w pobliżu nie kręcą się podejrzane typy" - zażartował.

Radwańska jest jedyną Polką w Australian Open w turnieju singlu. W Melbourne startuje również w deblu, razem z Yung-Jan Chan z Tajwanu. Pierwszymi rywalkami pary rozstawionej z numerem ósmym będą w środę Słowaczka Dominika Cibulkova i Rosjanka Anastazja Pawliuczenkowa.

"To ostatni taki 'wyskok'. W tym roku nie będzie też już gry z Marią Kirilenko, tylko stopniowo będziemy powracali do koncepcji siostrzanego debla. W końcu za półtora roku igrzyska w Londynie, więc trzeba poważnie pomyśleć o zakwalifikowaniu się na olimpiadę w Londynie" - powiedział Radwański.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Radwański: kobiecy tenis jest enigmą
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.