Remis w Poznaniu. W pierwszej połowie piękną bramkę z rzutu wolnego strzelił Andrea Pirlo. W drugiej wyrównał Mario Mandzukic.
Pierwsza połowa zdecydowanie należała do Włochów. Choć w sektorach przeznaczonych dla fanów "Squadra Azzurra" było sporo wolnych miejsc i zespół trenera Cesare Prandellego nie mógł liczyć na tak głośny doping, jak w inauguracyjnym spotkaniu z Hiszpanią, to rozkręcał się z minuty na minutę.
Pierwszy Stipe Pletikosę spróbował pokonać Claudio Marchisio, ale mocno uderzona piłka przeleciała nad poprzeczką. Chwilę później chorwacki bramkarz instynktownie obronił strzał Mario Balotellego.
W 33. minucie doszło do sporego zamieszania w polu karnym Chorwatów, ale strzały Włochów blokowali obrońcy. Cztery minuty później dwukrotnie sam przed Pletikosą znalazł się Antonio Cassano, jednak desperackie interwencje bramkarza zapobiegły utracie gola.
Pletikosa bezradny był w 39. minucie, kiedy Andrea Pirlo przymierzył z rzutu wolnego blisko narożnika pola karnego. Lecąca nad murem piłka wylądowała w prawym rogu bramki. To jego 10. trafienie w 85. występie w narodowych barwach.
W ekipie chorwackiej zawodził zwłaszcza Luka Modric, który został zneutralizowany przez włoskich pomocników, przez co napastnicy Mario Mandzukic i Nikica Jelavic nie otrzymywali podań.
Po przerwie Włosi więcej uwagi poświęcili defensywie i pod bramką rywali rzadziej dochodziło do gorących spięć. Wydawało się jednak, że mistrzowie kontynentu z 1968 roku panują nad sytuacją.
Tak było aż do 72. minuty. Wtedy piłka po dośrodkowaniu z lewej strony boiska trafiła do Mario Mandzukica, który mocnym strzałem wyrównał. To jego trzecie trafienie w turnieju. Chorwaci oszaleli z radości, a nad murawą Stadionu Miejskiego zaczął unosić się dym ze środków pirotechnicznych użytych przez ich fanów. Sędzia na moment przerwał grę.
W końcówce energiczniej atakowali piłkarze z Bałkanów, którym bramka wyraźnie dodała skrzydeł. Najbliżej powodzenia byli w... szóstej minucie doliczonego przez arbitra czasu gry, kiedy po strzale rezerwowego Niko Kranjcara Buffon wypuścił piłkę z rąk, ale w pobliżu nie było żadnego z Chorwatów.
Bramki: 1:0 Andrea Pirlo (39-wolny). 1:1 Mario Mandzukic (72).
Żółta kartka - Włochy: Thiago Motta, Riccardo Montolivo. Chorwacja: Gordon Schildenfeld.
Sędzia: Howard Webb (Anglia). Widzów 38 000.
Włochy: Gianluigi Buffon - Leonardo Bonucci, Daniele De Rossi, Giorgio Chiellini, Emanuele Giaccherini - Claudio Marchisio, Andrea Pirlo, Thiago Motta (63. Riccardo Montolivo), Christian Maggio - Antonio Cassano (83. Sebastian Giovinco), Mario Balotelli (70. Antonio Di Natale).
Chorwacja: Stipe Pletikosa - Darijo Srna, Vedran Corluka, Gordon Schildenfeld, Ivan Strinic - Ivan Rakitic, Ognjen Vukojevic, Luka Modric, Ivan Perisic (68. Danijel Pranjic) - Mario Mandzukic (90+4. Niko Kranjcar), Nikica Jelavic (83. Eduardo).
Włoskie media: wszystko się komplikuje
Tylko remis, teraz wszystko się komplikuje - takie są pierwsze komentarze włoskich mediów po meczu z Chorwacją w Poznaniu. Komentatorzy Euro 2012 nie spodziewali się takiego rezultatu; liczono na pewne zwycięstwo.
Bardzo krótko sprawozdawcy cieszyli się rewelacyjnym, jak podkreślono, golem Andrei Pirlo. "To nie wystarczyło" - zauważyli wszyscy po spotkaniu, które przyniosło jedno wielkie rozczarowanie i nerwowość co do dalszych szans reprezentacji Azzurri w mistrzostwach Europy.
"Teraz potrzebne jest zwycięstwo w boju z Irlandią" - przypominają media. "Zakwalifikowanie się do ćwierćfinałów będzie wymagało ogromnego wysiłku" - podkreśliła "La Gazzetta dello Sport" na swej stronie internetowej. Agencja prasowa ANSA przypomniała zaś: "awans jest zagrożony".
W zgodnej opinii mecz zaczął się dobrze dla Włochów. Potem zawodnicy coraz bardziej opadali z sił. Wyrównująca bramka Chorwacji była zimnym prysznicem, po którym trudno było się podnieść - ocenił sprawozdawca telewizji RAI.
W dalszej części meczu Włosi coraz bardziej cierpieli, ale wciąż atakowali - zauważono po transmisji. Obecni w studiu przekazywali słowa otuchy dla włoskich piłkarzy.
Włochy vs. Chorwacja
W trzecim meczu grupy C mistrzostw Europy zmierzą się piłkarskie reprezentacje Włoch i Chorwacji. Piłkarze z Półwyspu Apenińskiego tylko raz w historii ograli swoich czwartkowych rywali - w spotkaniu towarzyskim w 1942 roku.
Po uzyskaniu niepodległości przez Chorwację w 1991 roku, obie drużyny grały ze sobą pięciokrotnie. Na mistrzostwach świata 2002 w Korei i Japonii piłkarze z Bałkanów okazali się lepsi od Włochów i wygrali mecz grupowy 2:1, ale to ci drudzy awansowali do dalszej fazy rozgrywek.
Wcześniej ekipy trafiły na siebie w eliminacjach do Euro 1996, w których piłkarze grający w charakterystycznych koszulkach "w szachownicę" zwyciężyli 2:1 w Palermo, a w rewanżu w Splicie padł remis 1:1. Szczególnie ten pierwszy mecz, który odbył się 16 listopada 1994 roku, miał ogromne znaczenie dla całego narodu.
- Bardzo nam zależało, żeby świat usłyszał o Chorwacji. Nie o pojedynczych zawodnikach piłki nożnej, tylko o całej drużynie, o całym kraju - wspomina obecny szkoleniowiec kadry Slaven Bilic, który w tamtym spotkaniu występował w reprezentacji razem z wielkimi piłkarzami: Davorem Sukerem, Zvonimirem Bobanem, Alenem Boksiciem.
- Ten triumf był niespodziewany, wywołał w kraju euforię. Od tego momentu nasza reprezentacja zaczęła grać bardzo dobrze, i tak jest do dziś - wtóruje trenerowi obrońca Vedran Corluka, który w 1994 roku miał osiem lat.
Włosi nie potrafili także wygrać w dwóch pozostałych starciach. W spotkaniach towarzyskich raz triumfowali Chorwaci, a raz padł remis. - Nie wierzę za bardzo w tradycję, ale miło jest wiedzieć, że z nimi po prostu nie przegrywamy - przyznał Bilic, który w swoim debiucie jako trener reprezentacji pokonał właśnie Włochy w sierpniu 2006 roku.
W swoim pierwszym spotkaniu na Euro 2012 Chorwacja ograła Irlandię 3:1 po dwóch golach Mario Mandzukica i jednej Nikicy Jelavica. Piłkarze z Bałkanów zajmują obecnie pierwsze miejsce w swojej grupie, ale na razie grali jedynie z przeciwnikiem, któremu daje się najmniejsze szanse na awans do ćwierćfinałów.
Z kolei Włosi zremisowali 1:1 z mistrzami Europy i świata - Hiszpanami. Trener Cesare Prandelli od dawna uważał jednak, że to właśnie mecz z Chorwacją będzie najtrudniejszy w grupie. - To spotkanie zdecyduje o naszym lub ich awansie do ćwierćfinału. (Chorwacja) jest jedną z najbardziej niebezpiecznych drużyn, bo jest nieprzewidywalna. Często zmienia sposób gry, czasem nawet w przerwie meczu - wyjaśnił 54-letni szkoleniowiec.
Bardzo podobną opinię o swoich czwartkowych rywalach wyraził Bilic. - Włosi może nie są lepsi od Hiszpanów, ale trudno przeanalizować ich grę, stosują wiele różnych wariantów. Utrzymują się przy piłce i wymieniają ją krótkimi podaniami, ale potrafią też kontratakować albo zaskoczyć jednym prostopadłym podaniem Andrei Pirlo. Nie są słabsi od Hiszpanii, szczególnie pod wodzą Prandellego. Moim zdaniem są faworytami całego turnieju - przyznał. Dodał jednak, że skupia się głównie na grze swojego zespołu.
Bilans: 6 meczów - 1 zwycięstwo Włoch, 2 remisy, 3 zwycięstwa Chorwacji.
Miejsce w raningu FIFA: Włochy - 12., Chorwacja - 8.
Skomentuj artykuł