Rozgoryczenie polskich piłkarzy po finale
Jakub Błaszczykowski z Borussii Dortmund przyznał, że trudno mu zrozumieć stratę gola w końcówce i porażkę 1:2 w finale Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium na Wembley. Żalu nie kryje również inny polski piłkarz tej drużyny, Robert Lewandowski. Borussia przegrała z Bayernem w sobotę wieczorem, ale zawodnicy Borussii długo nie wracali z szatni do autokaru. Jako ostatni do dziennikarzy wyszli Polacy grający w tym klubie.
- To nie jest miłe uczucie, gdy traci się bramkę w 89. minucie. Ciężko mi to zrozumieć. Co innego, gdyby przegrało się z drużyną, która ma znaczącą przewagę i stwarza wiele sytuacji. Nie uważam, że byliśmy słabsi od Bayernu, mimo różnych faz w tym meczu. Raz my mieliśmy przewagę, innym razem oni - stwierdził Błaszczykowski.
W dwóch poprzednich sezonach trójka Polaków z Borussii (oprócz Błaszczykowskiego i Lewandowskiego również Łukasz Piszczek) dwukrotnie świętowała mistrzostwo Niemiec. Teraz tytułu w kraju nie wywalczyła, ale dotarła do finału najważniejszych klubowych rozgrywek w Europie. Co jest większym sukcesem?
- Ciężko porównać. Mistrzostwo Niemiec zdobyliśmy, tymczasem finał w Londynie przegraliśmy. Oczywiście sukcesem jest awans do decydującej fazy, ale nie wygraliśmy trofeum, czyli tego, co jest najważniejsze - powiedział Błaszczykowski.
Trener Borussii Juergen Klopp przyznał, że mimo porażki w sobotę jest dumny ze swojego zespołu za cały sezon i awans do finału LM. Co na to jego podopieczni?
- Droga, żeby tu dojść była długa i wyboista, a jednak nam się udało. Z tej perspektywy patrząc, to dla nas sukces. Zgadzam się z trenerem. Na razie jednak pierwsza myśl to żal. To teraz dominujące uczucie - powiedział kapitan reprezentacji Polski.
W kiepskim nastroju opuszczał Wembley również Robert Lewandowski. - Nie jest łatwo, brakuje słów, żeby to opisać. Walczyliśmy do końca, chcieliśmy wygrać. Trudno powiedzieć, czego zabrakło. Przyjdzie czas na spokojne analizy. Mamy za sobą ciężki sezon, w sumie około 60 meczów, ale to nie jest usprawiedliwieniem. Może za kilka dni będzie nam łatwiej, ale na razie ambicja nie pozwala się cieszyć z dokonań w całym sezonie - przyznał polski napastnik.
W drugiej połowie doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Po starciu z Jeromem Boatengiem Lewandowski stanął rywalowi na nodze, ale sędzia nie ukarał Polaka. Sam zawodnik zapewniał po meczu, że nie miał złych zamiarów. - Ja go potraktowałem ostro? To przypadek. Miał nogi między moimi korkami, chciałem stanąć na murawie i pewnie go nadepnąłem - podkreślił napastnik Borussii.
Jaka przyszłość czeka obu polskich piłkarzy? Lewandowski na razie nie chciał zdradzić swoich planów transferowych (coraz więcej mówi się o jego przejściu do Bayernu). - Jeszcze nic nie wiem - przyznał. Błaszczykowski pociesza się, że w kolejnym sezonie będą okazje do rewanżu.
- Zawsze, co rok, są nowe nadzieje i nowa wiara. To właśnie jest najpiękniejsze w futbolu. Mimo tego, że trzeba czasami przełknąć gorycz porażki, w następnym meczu wychodzisz i znów chcesz udowodnić swoją wyższość. Nazajutrz po porażce, gdy człowiek wstaje, myśli sobie: "może tym razem się uda"...
Skomentuj artykuł