W szatni zespołu Blanca doszło do spięć
Gwałtowne kłótnie, do jakich doszło w szatni francuskich piłkarzy po porażce 0:2 w meczu ze Szwecją, to dobry znak przed potyczką z Hiszpanią, której stawką będzie półfinał mistrzostw Europy - uważa były selekcjoner drużyny "Trojkolorowych" Raymond Domenech.
Tuż po przegranej z ekipą "Trzech Koron" w szatni zespołu Laurenta Blanca doszło do spięć. Francuskie media podały, że zawodnik Newcastle United Hatem Ben Arfa zaproponował trenerowi, że wróci do domu, po tym jak został zmieniony w 59. minucie spotkania, natomiast Samir Nasri pokłócił się z Alou Diarrą. Zdaniem dziennikarzy, mogło nawet dojść do rękoczynów.
- To tylko pokazało, że naprawdę zależy im na dotarciu jak najdalej podczas tego turnieju. Najgorszą rzeczą jest bowiem brak jakiejkolwiek reakcji - argumentował Domenech.
Jak dodał, nie obawia się, że ten incydent będzie miał podobne konsekwencje jak konflikt w czasie finałów mistrzostw świata w RPA w 2010 roku. Prowadzący wówczas drużynę narodową Domenech zdecydował o odesłaniu do domu Nicolasa Anelki, który obraził go w przerwie meczu z Meksykiem.
Ćwierćfinał Hiszpania - Francja rozegrany zostanie w sobotę w Doniecku o godz. 20.45. Zwycięzca tego spotkania zmierzy się w półfinale z Portugalią, która pokonała w czwartek Czechy 1:0.
Skomentuj artykuł