100 dni rządu Tuska: "uśpiona czujność"
Wygrane wybory uśpiły czujność rządu, który w ciągu pierwszych 100 dni pracy, popełnił błędy m.in. jeśli chodzi o ustawę refundacyjną oraz dał się zaskoczyć ACTA - ocenił dr Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Zdaniem eksperta sprawa reformy emerytalnej jest największym zagrożeniem, mogącym przynieść długotrwały spadek poparcia dla PO.
- Czujność rządu została uśpiona bezprecedensowym sukcesem wyborczym. Pozycja Donalda Tuska po wyborach stała się niepodważalna: prezydent stracił nadzieję na bycie rozgrywającym przy tworzeniu rządu, Grzegorz Schetyna znalazł się na marginesie, opozycja zajęła się sobą - wszystko wyglądało na zgrabnie poukładane - podkreślił socjolog.
- Kryzys światowy, powyborcze rozliczenia w partiach opozycyjnych - to wszystko odciągnęło uwagę mediów od rządu, który dzięki temu zyskał początkowo "okres ochronny". Kiedy jednak mediom wyczerpały się inne tematy i wróciły na rządowe podwórko, miały tam do opisania tylko błędy - powiedział dr Jarosław Flis.
Jego zdaniem na spadek notowań PO złożyły się m.in. kontrowersje dotyczące umowy ACTA i ustawy refundacyjnej oraz konflikt w prokuraturze, ale - podkreślił - decydujące znaczenie odegra dalszy rozwój wydarzeń wokół podniesienia planów podniesienia wieku emerytalnego.
Flis zaznaczył, że nie tylko rząd, ale też opozycja, czyli właściwie cała klasa polityczna dała się zaskoczyć temperaturą sporu wokół ACTA. - Ten spór nagle okazał się niezwykle emocjonujący, a w Polsce trudno wywołać emocje społeczne sprawami znacznie poważniejszymi. Wszyscy są teraz na przyśpieszonych korepetycjach ze społeczeństwa Web 2.0 - ocenił socjolog.
Ekspert podkreśla, że choć internauci zrazili się do rządu, nie musi to być tendencja trwała. - Internet jest miejscem, gdzie są gwiazdy jednego sezonu. Odrzucimy ACTA i temat się skończy, a energia społeczna rozejdzie się po sieci - ocenił Flis.
Socjolog zwrócił uwagę, że wygenerowana przez spór wokół ACTA niechęć internautów do PO nie jest w sposób wyraźny kapitalizowana po stronie opozycji. - To jest raczej ruch pod hasłem "mój jest ten kawałek podłogi". Zresztą ta sprawa sama w sobie nie byłaby wcale tak groźna, gdyby nie dokładały się do niej inne problemy sprawnościowe rządu - zaznaczył.
Wśród tych problemów Flis wymienił sprawę ustawy refundacyjnej w kontekście konfliktu między rządem a lekarzami i farmaceutami. - To jest - tak mogłoby się przynajmniej wydawać - kwestia administracyjna, nie dotyczy głębokiego konfliktu ideowego, nie wpisuje się idealnie w linię podziału rząd-opozycja. Koncerny farmaceutyczne muszą czuć na plecach oddech kompetentnych urzędników, muszą też funkcjonować elementy kontroli - ocenił ekspert.
Podkreślił jednocześnie, że pewnym "zgrzytem" był brak zdecydowanej reakcji premiera i pozostawienie problemu ministrowi zdrowia Bartoszowi Arłukowiczowi. - W zasadzie to naturalne, że doświadczony minister powinien sobie sam poradzić z problemem. Premier nie jest Ochotniczą Strażą Pożarną, nie musi ruszać na odsiecz w każdej sprawie. Pojawiły się jednak liczne spekulacje, które nie zostały zdementowane, że tak naprawdę premier nie rusza z odsieczą, bo nie zależy na tym, żeby pozycja Arłukowicza rosła - mówił Flis.
Za niejednoznaczną - z punktu widzenia rządu - uznał sprawę konfliktu w prokuraturze, w wyniku którego doszło do zmiany na stanowisku szefa Naczelnej Prokuratury Generalnej. Przyznał jednocześnie, że konflikt ten przyczynił się do wrażenia, że "coś jest nie tak z rządem".
- Prokurator generalny Andrzej Seremet obronił swoje stanowisko, wszystko wskazuje na to, że była to wewnętrzna rozgrywka w prokuraturze, która nie ma dalszego ciągu. Rzecz udało się w sumie niewielkim kosztem rozwiązać - minister obrony i prezydent zaaprobowali kandydata na nowego szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej. To jednak też przyczyniło się do popsucia atmosfery - zaznaczył Flis.
Jego zdaniem najważniejszym wyzwaniem, jakie stoi teraz przed rządem, jest sprawa emerytur. - Zaskakująca jest postawa PO w tej dziedzinie: zamiast szybko znaleźć kompromis z PSL Platforma upiera się przy sporze z niezrozumiałą wiarą, że ludowcy zmiękną. Nie widzę żadnych argumentów jakie miałyby przekonać ludowców szczególnie, że PO słabnie w sondażach - zaznaczył socjolog.
W ocenie Flisa dalszy spór w koalicji dotyczący wieku emerytalnego może doprowadzić do realnego przesilenia. - Zmiany w sondażach mogą nie być klasycznym dołkiem, tylko długotrwałym spadkiem poparcia. W koalicji będzie głośniej trzeszczeć. Poprzez swój niezrozumiały opór PO może stracić na wszystkich frontach - pogorszy swoje relacje w koalicji, a wzmocni opozycję - zaznaczył ekspert.
Flis podkreślił, że o ile w PO obowiązuje "posłuch wobec premiera", to nie ma go w PSL. - Może to sprowadzić tarapaty na rząd - ocenił. Krytycznie odniósł się też do polityki informacyjnej rządu, nazywając ją "nazbyt reaktywną".
- Poza sporem o wiek emerytalny w zasadzie żadna z zapowiedzi premiera z expose nie żyje w przestrzeni publicznej. Nie jest oczywiste, co udało się, a czego nie udało wcielić w życie - ocenił.
Do pozytywów 100 dni rządu Flis zaliczył zwrot w retoryce rządu na scenie europejskiej. - Ten nagły zwrot w retoryce premiera zamurował partie opozycyjne. Donald Tusk nie jest już euroentuzjastą bezwarunkowo, tylko warunkowo. Bardzo trudno zaatakować linię jaką przyjął premier - zarówno z pozycji eurosceptycznych jak i euroentuzjastycznych. W sytuacji kryzysu euro takie podejście jest najbardziej zbieżne z odczuciami Polaków względem Unii - ocenił ekspert.
Skomentuj artykuł