30 zatrzymanych po zamieszkach w Knurowie
30 zatrzymanych i pięć uszkodzonych policyjnych samochodów - to bilans nocnych zamieszek w Knurowie (woj. śląskie). Uliczne starcia zaczęły się, gdy grupa chuliganów zaatakowała policjantów ochraniających miejscowy komisariat.
Była to już druga niespokojna noc w tym mieście. Rozróby rozpoczęły się po śmierci 27-letniego kibica, który zginął w sobotę trafiony gumowym pociskiem wystrzelonym przez policjanta podczas tłumienia burd na miejscowym stadionie.
W związku z wydarzeniami w Knurowie wojewoda śląski Piotr Litwa zaapelował w poniedziałek "do tych, którzy do konfrontacji dążą, aby powstrzymali się od takich zachowań". "Apeluję również do tych, którzy sami w zamieszkach udziału nie biorą, ale są ich obserwatorami. Wasza bierna obecność również może podsycać negatywne zachowania, stanowić dla Was zagrożenie oraz utrudniać działania policji. Lepiej pozostańcie z dala od miejsc niebezpiecznych" - podano w komunikacie.
Wojewoda: "Śmierć człowieka nie może być pretekstem do łamania prawa, atakowania funkcjonariuszy państwowych oraz niszczenia mienia. Zdarzenie to należy wyjaśnić i uczynią to powołane ku temu instytucje. Potrzebują jednak czasu i spokoju. Podsycanie konfliktu, dążenie do konfrontacji z policją, wzniecanie burd - nie służy tej sprawie".
W niedzielę wieczorem przy komisariacie w Knurowie zebrała się kilkusetosobowa grupa. Manifestacja początkowo przebiegała spokojnie, jednak przed godz. 22 część demonstrantów zaatakowała ochraniających jednostkę policjantów. W stronę funkcjonariuszy poleciały m.in. butelki i kamienie. Odpierając atak policjanci użyli pałek służbowych, broni gładkolufowej i armatki wodnej. Później zaczęło się wyłapywanie najbardziej agresywnych napastników.
"Zatrzymano w sumie 30 osób. W trakcie starć chuligani uszkodzili pięć policyjnych samochodów i elementy policyjnego wyposażenia" - powiedział PAP aspirant Adam Jachimczak z zespołu prasowego śląskiej policji.
Do starć z policją w Knurowie doszło także w nocy z soboty na niedzielę, w pobliżu szpitala, w którym zmarł 27-latek. Chuligani rzucali wtedy w mundurowych kamieniami i butelkami z łatwopalnym płynem. Poszkodowanych zostało wtedy 14 policjantów, którzy doznali stłuczeń i poparzeń od środków pirotechnicznych. Po zajściach przy szpitalu zatrzymano sześć osób.
Tłem zamieszek była śmierć 27-letniego kibica, który zmarł w sobotę po burdach na miejscowym stadionie. Mężczyzna został postrzelony z broni gładkolufowej podczas rozróby, do której doszło po przerwanym meczu Concordii Knurów z Ruchem Radzionków. Był w grupie osób, które weszły na murawę i - jak relacjonowała policja - dążyły do konfrontacji z kibicami drużyny przyjezdnej. Według policji, użycie broni gładkolufowej było podyktowane koniecznością powstrzymania agresji. Trafiony w szyję 27-latek zmarł po przewiezieniu do miejscowego szpitala.
Śledztwo w sprawie śmierci 27-latka wszczęła gliwicka prokuratura, która prowadzi je pod kątem niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Sekcja zwłok mężczyzny ma być przeprowadzona w poniedziałek.
W odrębnym postępowaniu będą badane okoliczności starć z policją. Zatrzymani odpowiedzą za czynną napaść na funkcjonariuszy i zniszczenie mienia. Jak przekazał rzecznik śląskiej policji podinsp. Andrzej Gąska, okoliczności zajść są szczegółowo wyjaśniane na polecenie śląskiego komendanta wojewódzkiego policji. Policjanci będą identyfikowali kolejnych uczestników starć.
W poniedziałek do zdarzeń w Knurowie odniósł się wiceprzewodniczący Zarządu Wojewódzkiego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów woj. śląskiego Rafał Jankowski. "Od wielu lat bandyci stadionowi są anonimowi - więc bezkarni. W ich sprawach zapadają zbyt łagodne wyroki. Nikt nie obciąża ich kosztami zdewastowanych pociągów, porozbijanych radiowozów, kosztami leczenia rannych funkcjonariuszy. Brak jakiejkolwiek profilaktyki w tym zakresie" - napisał w stanowisku zamieszczonym na stronie związkowej.
"Policjanci, którzy mają zapewnić bezpieczeństwo, nie mogą mieć wątpliwości przed podjęciem interwencji (oddaniem strzału); muszą czuć, że państwo stoi za nimi" - napisał Jankowski. - "To nie my powinniśmy bać się podjąć interwencję w słusznej sprawie. To pseudokibice na stadionach powinni obawiać się konsekwencji, jakie poniosą, gdy złamią prawo. Jeśli dalej tylko policja pozostanie z problemem, to można przypuszczać, że do takich wydarzeń jak te w Knurowie może dojść ponownie".
Skomentuj artykuł